Cenimy bardzo Msze św. odprawiane w najpiękniejszych zakątkach świata. Staram się wyszukiwać takie miejsca we wspaniałych kościołach czy katedrach, ale też w górach, na wzniesieniach, nad brzegiem morza, szczycie wulkanu. To są naturalne ołtarze świata, które przywodzą myśl o Bogu
— mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl ks. prof. Dariusz Oko.
wPolityce.pl: Ewangelizacja poprzez ekstremalne podróże - skąd taki pomysł?
Ks. prof. Dariusz Oko: One nie są takie ekstremalne. To nie tyle mój pomysł, co samych lekarzy, którzy są w duszpasterstwie. Kiedy kończę jedną taką pielgrzymkę, to głosujemy nad terminem i miejscem następnej. Jest grono ludzi, którym takie pielgrzymki odpowiadają, przy czym powstaje pytanie, na ile można to nazwać pielgrzymkami, skoro nieraz nie odwiedzamy nawet żadnego znaczącego sanktuarium katolickiego w niektórych krajach. Wynika to z tego, że większe sanktuaria katolickie w Polsce i na świecie już odwiedziliśmy. Religijny charakter tej pielgrzymki polega nie tyle na tym, że musi być jakieś sanktuarium, tylko na samej treści takiego wyjazdu. Zwykle na takich podróżach widzimy to, co najpiękniejsze, co najcenniejsze w wierze, ale też to, co najpiękniejsze w naturze. Odwiedzamy najpiękniejsze zakątki świata pod względem krajobrazowym, geograficznym, ale też odwiedzamy najcenniejsze kulturowo dzieła człowieka, najbogatsze muzea. To nie zawsze są same sanktuaria. Sama podróż ma charakter pielgrzymki, ponieważ codziennie mamy kilka godzin modlitwy. Jest Msza św. z kazaniem, odmawiamy różaniec, koronkę do miłosierdzia Bożego, słuchamy w autobusie konferencji z audioksiążek najbardziej znanych mistrzów duchowych Polski – jak ks. dr Marek Dziewiecki czy ks. prof. Edward Staniek, oglądamy też filmy religijne (i przyrodnicze). W dłuższych przejazdach autobusem może to być nawet 6 godzin treści religijnych. To potężny ładunek, który trudno byłoby przekazać ludziom w grupie na zamkniętych rekolekcjach, albo w ogóle byłoby to niemożliwe, bo też wiele z tych osób nigdy by na takie rekolekcje nie pojechało. Na tym polega ten religijny charakter wyjazdu, niekoniecznie na odwiedzaniu sanktuariów. Są również okazje do rozmów indywidualnych, ale też wspólnych dyskusji. Nieraz pielgrzymi proszą mnie, żebym omówił szczególnie ważne dla nich tematy z zakresu wiary i teologii, czy tez pogranicza wiary i filozofii albo samej filozofii. Taki wyjazd jest pełen treści religijnych i na tym właśnie polega jego religijny, pielgrzymkowy charakter. To jest tak duży ładunek, że w normalnych warunkach ludzie latami musieliby zbierać takie religijne doświadczenia. Na tym polega wiec religijny charakter tych wyjazdów. Dodatkowo widząc to, co najpiękniejsze w naturze i w kulturze, możemy też łatwiej myśleć o wielkości Boga i człowieka, którzy to stworzyli. To podnosi serca do góry i tworzy atmosferę uwielbienia Boga. Na wyjazdach bardzo proszę o to, żeby starać się o jak najlepszą atmosferę wspólnoty, przyjaźni, życzliwości. Dlatego też unikamy tematów politycznych, ponieważ – szczególnie w polskich warunkach – one mogą podzielić. Stąd takie duchowe, ideowe zaplecze tych wypraw.
Cenimy bardzo Msze św. odprawiane w najpiękniejszych zakątkach świata. Staram się wyszukiwać takie miejsca we wspaniałych kościołach czy katedrach, ale też w górach, na wzniesieniach, nad brzegiem morza, szczycie wulkanu. To są naturalne ołtarze świata, które przywodzą myśl o Bogu. Szczególnie lubię odprawiać Mszę św. nad brzegiem morza, oceanu. Wtedy rodzi się takie porównanie, że tak, jak ogromny jest ocean przed nami czy niebo nad nami, tak Bóg jest niezmierzony, a zarazem tak, jak łagodne są fale morza i oceanu, Bóg jest łagodny, miłosierny dla nas. Można powiedzieć, że takie wyprawy są dla nas przedsionkiem Nieba, ponieważ podczas Eucharystii w naturze czujemy się jak uczniowie z Jezusem na górze Tabor.
Jest to w pewien sposób przedłużenie mojego duszpasterstwa akademickiego, ponieważ już prawie 20 lat jestem duszpasterzem lekarzy, ale wcześniej, przez 16 lat byłem duszpasterzem studentów i też organizowałem dwutygodniowe obozy pod namiotami, na Mazurach, na Pomorzu, gdzie dużo pływaliśmy kajakami, chodziliśmy brzegiem morza. Wtedy też odprawiałem Msze św. w takiej scenerii. Coś takiego robił przecież ksiądz i biskup Karol Wojtyła oraz wielu innych księży. Można powiedzieć, że jest to pomysł Karola Wojtyły, tylko przeniesiony na cały świat. Istota jest taka sama, tylko teraz polityczne i materialne warunki pozwalają nam na podróże po całym świecie. Myślę, że on pewnie też robiłby coś takiego dzisiaj, przy takich możliwościach. Uważam, że to jest coś w duchu Karola Wojtyły. On najpierw w Polsce odwiedził jej najpiękniejsze miejsca, a potem jako papież pielgrzymował po całym świecie odwiedzając też, gdy warunki na to pozwalały, jego najpiękniejsze miejsca. Pielgrzymki to droga do piękna i prawdy, człowieka i Boga.
Z doświadczenia pieszych pielgrzymek wiem, że zawiązuje się tam wspaniała wspólnota, do której co roku aż ciągnie. Czy na takich pielgrzymkach jest podobnie? Czy utworzyła się jakaś grupa osób, która wraca na kolejne pielgrzymki?
Ja i inni ludzie uznajemy takie wyprawy za najpiękniejsze dni w roku. Jesteśmy w gronie ludzi bardzo życzliwych dla siebie, którzy mają podobne przekonania religijne, podobne poglądy polityczne czy ekonomiczne i szczególnie dla mnie, kiedy nieraz jestem na pierwszym froncie walki w obronie Kościoła, wiary, rozumu, jest to najlepszy odpoczynek – być razem z ludźmi, którzy są w przyjaźni, nie być niepokojonym, że gdzieś nastąpi kolejny atak, że trzeba uważać. To jest też taki przedsionek Nieba i są to zwykle najpiękniejsze dni w roku. Tak było na organizowanych przeze mnie obozach studenckich, wycieczkach w góry. Studenci, ale również ja sam, czekaliśmy na to cały rok. Dla mnie również są to najpiękniejsze dni w roku. Przeżywamy to jako przedsmak Nieba, które ma polegać na tym, że jest się z przyjaciółmi i razem z Bogiem. Ta wspólnota pomaga w odpoczynku. Możemy to wyjaśnić psychologicznie. Kiedy w czasie odpoczynku widzimy coś nowego, bo poznajemy zwykle nowe miejsca i z natury i z kultury, to nowe wartościowe treści wypierają z naszej świadomości to, co jest innego, powszechnego, wypierają te codzienne problemy. To pomaga w odpoczynku – zajmowanie się czymś innym, szczególnie pięknym, wartościowym. To są właściwie dwa tygodnie rekolekcji – nie zamkniętych, tylko otwartych na piękno świata.
Czytaj dalej na następnej stronie
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Cenimy bardzo Msze św. odprawiane w najpiękniejszych zakątkach świata. Staram się wyszukiwać takie miejsca we wspaniałych kościołach czy katedrach, ale też w górach, na wzniesieniach, nad brzegiem morza, szczycie wulkanu. To są naturalne ołtarze świata, które przywodzą myśl o Bogu
— mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl ks. prof. Dariusz Oko.
wPolityce.pl: Ewangelizacja poprzez ekstremalne podróże - skąd taki pomysł?
Ks. prof. Dariusz Oko: One nie są takie ekstremalne. To nie tyle mój pomysł, co samych lekarzy, którzy są w duszpasterstwie. Kiedy kończę jedną taką pielgrzymkę, to głosujemy nad terminem i miejscem następnej. Jest grono ludzi, którym takie pielgrzymki odpowiadają, przy czym powstaje pytanie, na ile można to nazwać pielgrzymkami, skoro nieraz nie odwiedzamy nawet żadnego znaczącego sanktuarium katolickiego w niektórych krajach. Wynika to z tego, że większe sanktuaria katolickie w Polsce i na świecie już odwiedziliśmy. Religijny charakter tej pielgrzymki polega nie tyle na tym, że musi być jakieś sanktuarium, tylko na samej treści takiego wyjazdu. Zwykle na takich podróżach widzimy to, co najpiękniejsze, co najcenniejsze w wierze, ale też to, co najpiękniejsze w naturze. Odwiedzamy najpiękniejsze zakątki świata pod względem krajobrazowym, geograficznym, ale też odwiedzamy najcenniejsze kulturowo dzieła człowieka, najbogatsze muzea. To nie zawsze są same sanktuaria. Sama podróż ma charakter pielgrzymki, ponieważ codziennie mamy kilka godzin modlitwy. Jest Msza św. z kazaniem, odmawiamy różaniec, koronkę do miłosierdzia Bożego, słuchamy w autobusie konferencji z audioksiążek najbardziej znanych mistrzów duchowych Polski – jak ks. dr Marek Dziewiecki czy ks. prof. Edward Staniek, oglądamy też filmy religijne (i przyrodnicze). W dłuższych przejazdach autobusem może to być nawet 6 godzin treści religijnych. To potężny ładunek, który trudno byłoby przekazać ludziom w grupie na zamkniętych rekolekcjach, albo w ogóle byłoby to niemożliwe, bo też wiele z tych osób nigdy by na takie rekolekcje nie pojechało. Na tym polega ten religijny charakter wyjazdu, niekoniecznie na odwiedzaniu sanktuariów. Są również okazje do rozmów indywidualnych, ale też wspólnych dyskusji. Nieraz pielgrzymi proszą mnie, żebym omówił szczególnie ważne dla nich tematy z zakresu wiary i teologii, czy tez pogranicza wiary i filozofii albo samej filozofii. Taki wyjazd jest pełen treści religijnych i na tym właśnie polega jego religijny, pielgrzymkowy charakter. To jest tak duży ładunek, że w normalnych warunkach ludzie latami musieliby zbierać takie religijne doświadczenia. Na tym polega wiec religijny charakter tych wyjazdów. Dodatkowo widząc to, co najpiękniejsze w naturze i w kulturze, możemy też łatwiej myśleć o wielkości Boga i człowieka, którzy to stworzyli. To podnosi serca do góry i tworzy atmosferę uwielbienia Boga. Na wyjazdach bardzo proszę o to, żeby starać się o jak najlepszą atmosferę wspólnoty, przyjaźni, życzliwości. Dlatego też unikamy tematów politycznych, ponieważ – szczególnie w polskich warunkach – one mogą podzielić. Stąd takie duchowe, ideowe zaplecze tych wypraw.
Cenimy bardzo Msze św. odprawiane w najpiękniejszych zakątkach świata. Staram się wyszukiwać takie miejsca we wspaniałych kościołach czy katedrach, ale też w górach, na wzniesieniach, nad brzegiem morza, szczycie wulkanu. To są naturalne ołtarze świata, które przywodzą myśl o Bogu. Szczególnie lubię odprawiać Mszę św. nad brzegiem morza, oceanu. Wtedy rodzi się takie porównanie, że tak, jak ogromny jest ocean przed nami czy niebo nad nami, tak Bóg jest niezmierzony, a zarazem tak, jak łagodne są fale morza i oceanu, Bóg jest łagodny, miłosierny dla nas. Można powiedzieć, że takie wyprawy są dla nas przedsionkiem Nieba, ponieważ podczas Eucharystii w naturze czujemy się jak uczniowie z Jezusem na górze Tabor.
Jest to w pewien sposób przedłużenie mojego duszpasterstwa akademickiego, ponieważ już prawie 20 lat jestem duszpasterzem lekarzy, ale wcześniej, przez 16 lat byłem duszpasterzem studentów i też organizowałem dwutygodniowe obozy pod namiotami, na Mazurach, na Pomorzu, gdzie dużo pływaliśmy kajakami, chodziliśmy brzegiem morza. Wtedy też odprawiałem Msze św. w takiej scenerii. Coś takiego robił przecież ksiądz i biskup Karol Wojtyła oraz wielu innych księży. Można powiedzieć, że jest to pomysł Karola Wojtyły, tylko przeniesiony na cały świat. Istota jest taka sama, tylko teraz polityczne i materialne warunki pozwalają nam na podróże po całym świecie. Myślę, że on pewnie też robiłby coś takiego dzisiaj, przy takich możliwościach. Uważam, że to jest coś w duchu Karola Wojtyły. On najpierw w Polsce odwiedził jej najpiękniejsze miejsca, a potem jako papież pielgrzymował po całym świecie odwiedzając też, gdy warunki na to pozwalały, jego najpiękniejsze miejsca. Pielgrzymki to droga do piękna i prawdy, człowieka i Boga.
Z doświadczenia pieszych pielgrzymek wiem, że zawiązuje się tam wspaniała wspólnota, do której co roku aż ciągnie. Czy na takich pielgrzymkach jest podobnie? Czy utworzyła się jakaś grupa osób, która wraca na kolejne pielgrzymki?
Ja i inni ludzie uznajemy takie wyprawy za najpiękniejsze dni w roku. Jesteśmy w gronie ludzi bardzo życzliwych dla siebie, którzy mają podobne przekonania religijne, podobne poglądy polityczne czy ekonomiczne i szczególnie dla mnie, kiedy nieraz jestem na pierwszym froncie walki w obronie Kościoła, wiary, rozumu, jest to najlepszy odpoczynek – być razem z ludźmi, którzy są w przyjaźni, nie być niepokojonym, że gdzieś nastąpi kolejny atak, że trzeba uważać. To jest też taki przedsionek Nieba i są to zwykle najpiękniejsze dni w roku. Tak było na organizowanych przeze mnie obozach studenckich, wycieczkach w góry. Studenci, ale również ja sam, czekaliśmy na to cały rok. Dla mnie również są to najpiękniejsze dni w roku. Przeżywamy to jako przedsmak Nieba, które ma polegać na tym, że jest się z przyjaciółmi i razem z Bogiem. Ta wspólnota pomaga w odpoczynku. Możemy to wyjaśnić psychologicznie. Kiedy w czasie odpoczynku widzimy coś nowego, bo poznajemy zwykle nowe miejsca i z natury i z kultury, to nowe wartościowe treści wypierają z naszej świadomości to, co jest innego, powszechnego, wypierają te codzienne problemy. To pomaga w odpoczynku – zajmowanie się czymś innym, szczególnie pięknym, wartościowym. To są właściwie dwa tygodnie rekolekcji – nie zamkniętych, tylko otwartych na piękno świata.
Czytaj dalej na następnej stronie
Strona 1 z 4
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kosciol/320632-nasz-wywiad-ks-prof-oko-o-ewangelizacji-poprzez-ekstremalne-podroze-pielgrzymki-to-droga-do-piekna-i-prawdy-czlowieka-i-boga-zdjecia