W tym roku Święto Niepodległości ujmujemy w perspektywie wielkiej rocznicy – 1050-lecia Chrztu Polski, najszczytniejszego wydarzenia w dziejach Ojczyzny - powiedział abp Sławoj Leszek Głódź podczas Mszy św. z okazji Narodowego Święta Niepodległości w Bazylice Mariackiej w Gdańsku.
Odzyskaną wolność metropolita gdański nazwał Wielkim Darem Bożej Opatrzności. Przypomniał, że to właśnie dziś na stołecznych, wilanowskich polach, przypada dzień otwarcia Świątyni Opatrzności Bożej - wotum niepodległego narodu i państwa.
Niechaj z jej monumentalnych murów pokolenia naszego czasu kierują modlitwę zawierzenia i ufności ku Bożej Opatrzności
—zaapelował.
Dziś dziękujemy Bogu za ludzi, którzy trudzili się dla Niepodległej. Ileż tych imion! Ileż godnych pamięci postaci! U jej początku. I później. Tworzą panteon narodowej chwały i sławy. Wiernej służby i oddanej twórczej pracy. Trwa o nich pamięć. W spiżu pomników, tablic pamiątkowych, różnego rodzaju upamiętnień
—mówił metropolita gdański.
A jako przykład wymienił Antoniego Abrahama, „niekoronowanego króla Kaszubów”, który był delegatem na konferencję pokojową w Wersalu w 1919 roku, a jej uczestnikom przekazał przesłanie: „Nie ma Kaszub bez Polonii, a bez Kaszub Polski!”
Następnie kaznodzieja przywołał słowa Karola Wojtyły: „Naród żyje prawdą o sobie. Ma prawo do prawdy o sobie. I tę prawdę ma prawo zdobywać”. Przypomniał, że obecnie trwa „żmudne, uciążliwe, czasem bolesne odzyskiwanie i utrwalanie przez naród prawdy o sobie”. Wyjaśnił, że prawdy historycznej należy poszukiwać „nie po to, aby pogłębiać społeczne podziały. Ale po to, aby na gruncie prawdy, wolnym od fałszów i niedomówień, budować przyszłość i pamięć narodu – źródło jego życia”.
A jako przykład takiego działania wymienił niedawny pogrzeb Inki w Gdańsku, który był:
szlachetnym, ważnym aktem przywracania czci, tym, którzy za miłość i wierność Niepodległej, zostali na śmierć skazani, także na niepamięć, wzgardę, splugawienie.
Podziękował przede wszystkim „tym, którzy w latach siedemdziesiątych-osiemdziesiątych ubiegłego wieku upomnieli się o chleb, wolność, godność, człowieczej pracy, o Solidarność” a także:
tym, na pozór niewidocznym, rodakom w służbie ważnych redut walki o Niepodległą – nauczycielom, wychowawcom, harcerzom, drugoobiegowym wydawcom, którzy w trudnych latach nie kłaniali się okolicznościom, służyli prawdzie i narodowej pamięci.
Słowa wdzięczności skierował także do kapłanów, wśród których wymienił ks. pułkownika Józefa Zator-Przytockiego, kapelana Armii Krajowej, więzionego w latach PRL-u.
Abp Głodź przypomniał, że „ludzie spod znaku 11 listopada”, zawsze byli zróżnicowani w poglądach, w politycznych opcjach: piłsudczycy i endecy, chadecy i ludowcy, konserwatyści i socjaliści. Ale pomimo to, byli oni „zespoleni wspólną, nadrzędna wartością: miłością do Ojczyzny, pragnieniem jej dobra, świadomością, że to z ich trudu i znoju Polska powstała – by żyć”. A charakteryzowało ich wszystkich to, że „nie wypada wśród obcych szukać popleczników dla swoich poglądów, wsparcia i poklasku dla ocen dotyczących polskich, domowych spraw”.
Zaapelował więc o budowanie w Polsce jedności społecznej i zaniechanie niepotrzebnych waśni.
Jakże potrzebny jest w polskim życiu politycznym, społecznym, obywatelskim, ten duch Jezusowy, przypomniany dziś w Ewangelii
—wyjaśnił.
Podkreślił, że jest to „imperatyw uczestnictwa w życiu społecznym, politycznym. (..) Aby służyć, otwierać się na drugiego, umieć słuchać, potrafić dostrzec wartości także po drugiej stronie linii politycznych.
Abp Głódź z żalem jednak dodał, że „dziś rozbrzmiewa w Polsce donośne, jednostajne, powiedzieć można monolityczne: Nie bo nie! Wobec ustaw, projektów, rozwiązań”. Podzielił się refleksją, że taka postawa przypomina czas bezpośrednio po II wojnie światowej, kiedy to „żołnierze Polski Podziemnej, patrzyli z konieczności na plakaty, na których Armia Krajowa, określana była terminem zapluty karzeł reakcji”. Dodał, że „dziś to powraca, w nowym przebraniu, w nowej frazeologii”.
Wyjaśnił też, że podstawową tkankę narodu tworzą rodziny, bowiem „są one pierwszym elementarzem polskości, tradycji, wiary, wspólnoty serca, krwi, miłości”. Z tej okazji podziękował za „skuteczne podjęcie tematu rodziny przez polski rząd oraz za wdrażane projektu, który ma wspomóc polskie rodziny i chronić życie”.
Ojczyzna to jest dom, naród to jest rodzina. Poglądy mogą być różne, ale świadomość, że jesteśmy z jednego domu i za ten dom wspólnie odpowiadamy to jest droga wspólna - mówił metropolita szczecińsko-kamieński.
Abp Andrzej Dzięga przewodniczył Mszy św. za ojczyznę w bazylice archikatedralnej w Szczecinie. Mówił do zebranych, że potrzeba, abyśmy przyjęli Jezusa, by był naszym królem i byśmy poddali się Jego woli.
Arcybiskup pokazał analogię dziejów Polski do rodowodu Chrystusa i do duchowych dziejów narodu wybranego, który miał 3 razy po 14 pokoleń. To tyle, ile pokoleń minęło od czasu Chrztu Polski.
Abp Dzięga mówiąc o pierwszych 14 pokoleniach dziejów wspominał powstawanie Polski z dzielnicowego rozbicia. Potem mówił o tym, jak Rzeczpospolita „kruszyła się” w następnych 350 latach. Metropolita w swoich rozważaniach już o kolejnych czternastu pokoleniach dotarł do 1918 roku, gdy kończyła się pierwsza wojna światowa, która „zaskoczyła świat i narody liczbą ofiar i metodologią niszczenia, gdy Europa próbowała się na nowo zorganizować”.
Stanęła pośrodku narodów Europy, jak pośrodku dziejów znowu Rzeczpospolita Polska. Stanął naród i umiał się zorganizować i pójść przed siebie z modlitwą i gotowością cierpień, z gotowością do debaty i szukania najlepszych dróg. To były też drogi Bożego Miłosierdzia. Na tych drogach kolejnych czternastu pokoleń, szczególnie na drogach XIX i początku XX wieku prowadziły naród przykłady życia i praca organiczna, duchowa i organizacyjna wielu świętych i błogosławionych
—mówił abp Dzięga.
Hierarcha mówił, że dziękując za tamte drogi, „pytamy czego Bóg od nas oczekuje dziś, gdy pośrodku narodów Europy i świata idzie wibracja niepokojów i napięć, coraz więcej jest ludzi biednych, kiedy kończy się poczucie bezpieczeństwa”.
Póki stajemy z modlitwą przed Bogiem, póki to pytanie stawiamy Panu Bogu, mamy nadzieję na odpowiedź w Duchu Świętym, w Jezusie Chrystusie. Mamy nadzieję na odpowiedź w mądrości i solidarności, odpowiedź życia i odpowiedź zgody. Bo dopełnia się kolejne 14 pokoleń, staje przed nami Jezus Chrystus i powtarza: „Jestem Waszym królem, ale mam pytanie czy mnie przyjmiecie, zaprosicie do waszego domu? Czy zechcecie mnie słuchać, czy zechcecie ze mną i za mną iść? Czy zechcecie mieć mnie w sercu waszego życia, waszych myśli i waszych czynów?
—kontynuował metropolita.
Arcybiskup zwrócił też uwagę, że nie ma przypadku, że akurat teraz w rocznicę 1050-lecia Chrztu Polski, Roku Miłosierdzia, następuje otwarcie Świątyni Opatrzności Bożej jako wotum narodu za Konstytucję 3 Maja. I nie ma też przypadku w tym, że 19 listopada będziemy przeżywać uroczysty akt intronizacji Chrystusa jako Króla i Pana, by „zaprosić go w dalsze dzieje ojczyzny, narodu, środowisk, rodzin i wspólnot”.
Mówił o tym, żebyśmy prosili Boga, by nas na nowo zjednoczył i uczył dróg Miłosierdzia wobec siebie, innych narodów i wobec samego Boga. Metropolita dodał także, że potrzeba nam jeszcze bardzo wiele modlitwy, żeby zakończyło się na polskiej ziemi zabijanie dzieci jako metody rozwiązywania problemów i żeby rozpoczął się czas pełnej i skutecznej ochrony życia i zdrowia każdej kobiety, mężczyzny, dziecka i młodych ludzi, od poczęcia po naturalną śmierć.
Podczas Mszy św. duchowny poświęcił także sztandar Gwardii Narodowej - środowiska, które tworzy się również na Pomorzu Zachodnim.
Czytaj dalej na kolejnej stronie
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
W tym roku Święto Niepodległości ujmujemy w perspektywie wielkiej rocznicy – 1050-lecia Chrztu Polski, najszczytniejszego wydarzenia w dziejach Ojczyzny - powiedział abp Sławoj Leszek Głódź podczas Mszy św. z okazji Narodowego Święta Niepodległości w Bazylice Mariackiej w Gdańsku.
Odzyskaną wolność metropolita gdański nazwał Wielkim Darem Bożej Opatrzności. Przypomniał, że to właśnie dziś na stołecznych, wilanowskich polach, przypada dzień otwarcia Świątyni Opatrzności Bożej - wotum niepodległego narodu i państwa.
Niechaj z jej monumentalnych murów pokolenia naszego czasu kierują modlitwę zawierzenia i ufności ku Bożej Opatrzności
—zaapelował.
Dziś dziękujemy Bogu za ludzi, którzy trudzili się dla Niepodległej. Ileż tych imion! Ileż godnych pamięci postaci! U jej początku. I później. Tworzą panteon narodowej chwały i sławy. Wiernej służby i oddanej twórczej pracy. Trwa o nich pamięć. W spiżu pomników, tablic pamiątkowych, różnego rodzaju upamiętnień
—mówił metropolita gdański.
A jako przykład wymienił Antoniego Abrahama, „niekoronowanego króla Kaszubów”, który był delegatem na konferencję pokojową w Wersalu w 1919 roku, a jej uczestnikom przekazał przesłanie: „Nie ma Kaszub bez Polonii, a bez Kaszub Polski!”
Następnie kaznodzieja przywołał słowa Karola Wojtyły: „Naród żyje prawdą o sobie. Ma prawo do prawdy o sobie. I tę prawdę ma prawo zdobywać”. Przypomniał, że obecnie trwa „żmudne, uciążliwe, czasem bolesne odzyskiwanie i utrwalanie przez naród prawdy o sobie”. Wyjaśnił, że prawdy historycznej należy poszukiwać „nie po to, aby pogłębiać społeczne podziały. Ale po to, aby na gruncie prawdy, wolnym od fałszów i niedomówień, budować przyszłość i pamięć narodu – źródło jego życia”.
A jako przykład takiego działania wymienił niedawny pogrzeb Inki w Gdańsku, który był:
szlachetnym, ważnym aktem przywracania czci, tym, którzy za miłość i wierność Niepodległej, zostali na śmierć skazani, także na niepamięć, wzgardę, splugawienie.
Podziękował przede wszystkim „tym, którzy w latach siedemdziesiątych-osiemdziesiątych ubiegłego wieku upomnieli się o chleb, wolność, godność, człowieczej pracy, o Solidarność” a także:
tym, na pozór niewidocznym, rodakom w służbie ważnych redut walki o Niepodległą – nauczycielom, wychowawcom, harcerzom, drugoobiegowym wydawcom, którzy w trudnych latach nie kłaniali się okolicznościom, służyli prawdzie i narodowej pamięci.
Słowa wdzięczności skierował także do kapłanów, wśród których wymienił ks. pułkownika Józefa Zator-Przytockiego, kapelana Armii Krajowej, więzionego w latach PRL-u.
Abp Głodź przypomniał, że „ludzie spod znaku 11 listopada”, zawsze byli zróżnicowani w poglądach, w politycznych opcjach: piłsudczycy i endecy, chadecy i ludowcy, konserwatyści i socjaliści. Ale pomimo to, byli oni „zespoleni wspólną, nadrzędna wartością: miłością do Ojczyzny, pragnieniem jej dobra, świadomością, że to z ich trudu i znoju Polska powstała – by żyć”. A charakteryzowało ich wszystkich to, że „nie wypada wśród obcych szukać popleczników dla swoich poglądów, wsparcia i poklasku dla ocen dotyczących polskich, domowych spraw”.
Zaapelował więc o budowanie w Polsce jedności społecznej i zaniechanie niepotrzebnych waśni.
Jakże potrzebny jest w polskim życiu politycznym, społecznym, obywatelskim, ten duch Jezusowy, przypomniany dziś w Ewangelii
—wyjaśnił.
Podkreślił, że jest to „imperatyw uczestnictwa w życiu społecznym, politycznym. (..) Aby służyć, otwierać się na drugiego, umieć słuchać, potrafić dostrzec wartości także po drugiej stronie linii politycznych.
Abp Głódź z żalem jednak dodał, że „dziś rozbrzmiewa w Polsce donośne, jednostajne, powiedzieć można monolityczne: Nie bo nie! Wobec ustaw, projektów, rozwiązań”. Podzielił się refleksją, że taka postawa przypomina czas bezpośrednio po II wojnie światowej, kiedy to „żołnierze Polski Podziemnej, patrzyli z konieczności na plakaty, na których Armia Krajowa, określana była terminem zapluty karzeł reakcji”. Dodał, że „dziś to powraca, w nowym przebraniu, w nowej frazeologii”.
Wyjaśnił też, że podstawową tkankę narodu tworzą rodziny, bowiem „są one pierwszym elementarzem polskości, tradycji, wiary, wspólnoty serca, krwi, miłości”. Z tej okazji podziękował za „skuteczne podjęcie tematu rodziny przez polski rząd oraz za wdrażane projektu, który ma wspomóc polskie rodziny i chronić życie”.
Ojczyzna to jest dom, naród to jest rodzina. Poglądy mogą być różne, ale świadomość, że jesteśmy z jednego domu i za ten dom wspólnie odpowiadamy to jest droga wspólna - mówił metropolita szczecińsko-kamieński.
Abp Andrzej Dzięga przewodniczył Mszy św. za ojczyznę w bazylice archikatedralnej w Szczecinie. Mówił do zebranych, że potrzeba, abyśmy przyjęli Jezusa, by był naszym królem i byśmy poddali się Jego woli.
Arcybiskup pokazał analogię dziejów Polski do rodowodu Chrystusa i do duchowych dziejów narodu wybranego, który miał 3 razy po 14 pokoleń. To tyle, ile pokoleń minęło od czasu Chrztu Polski.
Abp Dzięga mówiąc o pierwszych 14 pokoleniach dziejów wspominał powstawanie Polski z dzielnicowego rozbicia. Potem mówił o tym, jak Rzeczpospolita „kruszyła się” w następnych 350 latach. Metropolita w swoich rozważaniach już o kolejnych czternastu pokoleniach dotarł do 1918 roku, gdy kończyła się pierwsza wojna światowa, która „zaskoczyła świat i narody liczbą ofiar i metodologią niszczenia, gdy Europa próbowała się na nowo zorganizować”.
Stanęła pośrodku narodów Europy, jak pośrodku dziejów znowu Rzeczpospolita Polska. Stanął naród i umiał się zorganizować i pójść przed siebie z modlitwą i gotowością cierpień, z gotowością do debaty i szukania najlepszych dróg. To były też drogi Bożego Miłosierdzia. Na tych drogach kolejnych czternastu pokoleń, szczególnie na drogach XIX i początku XX wieku prowadziły naród przykłady życia i praca organiczna, duchowa i organizacyjna wielu świętych i błogosławionych
—mówił abp Dzięga.
Hierarcha mówił, że dziękując za tamte drogi, „pytamy czego Bóg od nas oczekuje dziś, gdy pośrodku narodów Europy i świata idzie wibracja niepokojów i napięć, coraz więcej jest ludzi biednych, kiedy kończy się poczucie bezpieczeństwa”.
Póki stajemy z modlitwą przed Bogiem, póki to pytanie stawiamy Panu Bogu, mamy nadzieję na odpowiedź w Duchu Świętym, w Jezusie Chrystusie. Mamy nadzieję na odpowiedź w mądrości i solidarności, odpowiedź życia i odpowiedź zgody. Bo dopełnia się kolejne 14 pokoleń, staje przed nami Jezus Chrystus i powtarza: „Jestem Waszym królem, ale mam pytanie czy mnie przyjmiecie, zaprosicie do waszego domu? Czy zechcecie mnie słuchać, czy zechcecie ze mną i za mną iść? Czy zechcecie mieć mnie w sercu waszego życia, waszych myśli i waszych czynów?
—kontynuował metropolita.
Arcybiskup zwrócił też uwagę, że nie ma przypadku, że akurat teraz w rocznicę 1050-lecia Chrztu Polski, Roku Miłosierdzia, następuje otwarcie Świątyni Opatrzności Bożej jako wotum narodu za Konstytucję 3 Maja. I nie ma też przypadku w tym, że 19 listopada będziemy przeżywać uroczysty akt intronizacji Chrystusa jako Króla i Pana, by „zaprosić go w dalsze dzieje ojczyzny, narodu, środowisk, rodzin i wspólnot”.
Mówił o tym, żebyśmy prosili Boga, by nas na nowo zjednoczył i uczył dróg Miłosierdzia wobec siebie, innych narodów i wobec samego Boga. Metropolita dodał także, że potrzeba nam jeszcze bardzo wiele modlitwy, żeby zakończyło się na polskiej ziemi zabijanie dzieci jako metody rozwiązywania problemów i żeby rozpoczął się czas pełnej i skutecznej ochrony życia i zdrowia każdej kobiety, mężczyzny, dziecka i młodych ludzi, od poczęcia po naturalną śmierć.
Podczas Mszy św. duchowny poświęcił także sztandar Gwardii Narodowej - środowiska, które tworzy się również na Pomorzu Zachodnim.
Czytaj dalej na kolejnej stronie
Strona 2 z 3
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kosciol/315068-wazne-slowa-biskupow-na-swieto-niepodleglosci-szukajmy-takze-tego-co-nas-laczy-a-nie-tylko-tego-co-dzieli?strona=2
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.