My świeccy zaprosiliśmy ludzi i stawiliśmy się na miejscu. Razem z kapłanami stanęliśmy przed Jezusem i powiedzieliśmy: „Amen.” Czuło się pełnię Kościoła, jakieś dopełnienie wszystkich ról
— mówił w rozmowie z portalem wPolityce.pl Maciej Bodasiński, jeden z organizatorów Wielkiej Pokuty na Jasnej Górze.
wPolityce.pl: Ponad 100 tysięcy wiernych zebrało się na Jasnej Górze, by przepraszać za grzechy narodu. Czy organizatorzy spodziewali się, że tak wielu ludzi przybędzie prosić o miłosierdzie?
Maciej Bodasiński, jeden z organizatorów Wielkiej Pokuty: W ogóle nie zastanawialiśmy się nad tym, jak dużo ludzi przyjedzie. Tak samo cieszylibyśmy się z pięciu tysięcy, jak i z 38 milionów wiernych. Chodziło przede wszystkim o to, by serca tych ludzi, którzy przyjadą były naprawdę rozpalone wiarą i modlitwą. I tak było.
Za jakie grzechy Polacy przepraszali na Jasnej Górze?
Najważniejsze było to, że przepraszaliśmy za nasze własne grzechy, ja przepraszałem za swoje. Wokół placu przez cały dzień spowiadało około 100 ksieży. Od pierwszej chwili były ogromne kolejki. Tysiące ludzi wyspowiadało się tego dnia i wyznało swój grzech przed Panem Bogiem. Potem pokuta. Dla wielu ludzi już sam przyjazd do Częstochowy był jej początkiem. Trudna decyzja (bo październik, bo może być zimno, bo program trwa cały dzień), potem zorganizowanie wyjazdu idywidualnie lub w grupie autokarem. To był ogromny wysiłek ponieważ pierwsze informacje o Wiekiej Pokucie pojawiły się w mediach na początku września. Błyskawicznie organizowano wyjazdy, czasem w ciągu tygodnia kończyły się miejsca w wynajętym autokarze. Jakbyśmy wszyscy słyszeli ten sam Głos. Przyjechaliśmy z wielkim pragnieniem zatrzymania ciemności, która wkrada się coraz bardziej w serce Polski. Na twarzach ludzi było widać ogromną wolę walki. Na kolanach, z krzyżami w rękach, ze świecami, leżąc krzyżem, podnosząc ręce do góry pokutowaliśmy, za grzech aborcji, zazdrość, pijaństwo, złorzeczenie, pożądliwość, lenistwo, zawiść…
Wydarzenia ostatnich tygodni były zatrważające. Można zauważyć, że żyjemy w trakcie wojny pomiędzy dobrem a złem…
Tak. Czas w jakim miała miejsce Wielka Pokuta, sam w sobie jest dla mnie dowodem na istnienie Boga. To wydarzenie przygotowywaliśmy prawie rok. Termin został wybrany na początku 2016 roku. Kiedy zbliżaliśmy się do tej daty, niespodziewanie miały miejsce wydarzenia, które potwierdzały, że pokuta i wspólna modlitwa Polaków jest konieczna. Dwa tygodnie przed spotkaniem na Jasnej Górze, w czarny poniedziałek, znaczna część Polaków wyznała wiarę w ciemność. I w sobotę 15 października pada potężna odpowiedź, jakby ktoś to wyreżyserował. Wyznanie wiary w Światłość. Tak wyraźnej walki duchowej nigdy nie widziałem, to było jak starcie cywilizacji. Myślę, że to nie był przypadek…
Ciąg dalszy na następnej stronie ===>
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
My świeccy zaprosiliśmy ludzi i stawiliśmy się na miejscu. Razem z kapłanami stanęliśmy przed Jezusem i powiedzieliśmy: „Amen.” Czuło się pełnię Kościoła, jakieś dopełnienie wszystkich ról
— mówił w rozmowie z portalem wPolityce.pl Maciej Bodasiński, jeden z organizatorów Wielkiej Pokuty na Jasnej Górze.
wPolityce.pl: Ponad 100 tysięcy wiernych zebrało się na Jasnej Górze, by przepraszać za grzechy narodu. Czy organizatorzy spodziewali się, że tak wielu ludzi przybędzie prosić o miłosierdzie?
Maciej Bodasiński, jeden z organizatorów Wielkiej Pokuty: W ogóle nie zastanawialiśmy się nad tym, jak dużo ludzi przyjedzie. Tak samo cieszylibyśmy się z pięciu tysięcy, jak i z 38 milionów wiernych. Chodziło przede wszystkim o to, by serca tych ludzi, którzy przyjadą były naprawdę rozpalone wiarą i modlitwą. I tak było.
Za jakie grzechy Polacy przepraszali na Jasnej Górze?
Najważniejsze było to, że przepraszaliśmy za nasze własne grzechy, ja przepraszałem za swoje. Wokół placu przez cały dzień spowiadało około 100 ksieży. Od pierwszej chwili były ogromne kolejki. Tysiące ludzi wyspowiadało się tego dnia i wyznało swój grzech przed Panem Bogiem. Potem pokuta. Dla wielu ludzi już sam przyjazd do Częstochowy był jej początkiem. Trudna decyzja (bo październik, bo może być zimno, bo program trwa cały dzień), potem zorganizowanie wyjazdu idywidualnie lub w grupie autokarem. To był ogromny wysiłek ponieważ pierwsze informacje o Wiekiej Pokucie pojawiły się w mediach na początku września. Błyskawicznie organizowano wyjazdy, czasem w ciągu tygodnia kończyły się miejsca w wynajętym autokarze. Jakbyśmy wszyscy słyszeli ten sam Głos. Przyjechaliśmy z wielkim pragnieniem zatrzymania ciemności, która wkrada się coraz bardziej w serce Polski. Na twarzach ludzi było widać ogromną wolę walki. Na kolanach, z krzyżami w rękach, ze świecami, leżąc krzyżem, podnosząc ręce do góry pokutowaliśmy, za grzech aborcji, zazdrość, pijaństwo, złorzeczenie, pożądliwość, lenistwo, zawiść…
Wydarzenia ostatnich tygodni były zatrważające. Można zauważyć, że żyjemy w trakcie wojny pomiędzy dobrem a złem…
Tak. Czas w jakim miała miejsce Wielka Pokuta, sam w sobie jest dla mnie dowodem na istnienie Boga. To wydarzenie przygotowywaliśmy prawie rok. Termin został wybrany na początku 2016 roku. Kiedy zbliżaliśmy się do tej daty, niespodziewanie miały miejsce wydarzenia, które potwierdzały, że pokuta i wspólna modlitwa Polaków jest konieczna. Dwa tygodnie przed spotkaniem na Jasnej Górze, w czarny poniedziałek, znaczna część Polaków wyznała wiarę w ciemność. I w sobotę 15 października pada potężna odpowiedź, jakby ktoś to wyreżyserował. Wyznanie wiary w Światłość. Tak wyraźnej walki duchowej nigdy nie widziałem, to było jak starcie cywilizacji. Myślę, że to nie był przypadek…
Ciąg dalszy na następnej stronie ===>
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kosciol/312116-nasz-wywiad-bodasinski-o-wielkiej-pokucie-przyjechalismy-z-wielkim-pragnieniem-zatrzymania-ciemnosci-ktora-wkrada-sie-coraz-bardziej-w-serce-polski