Papież na zakończenie synodu: ”Dzisiaj jest czas miłosierdzia”

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
fot.PAP/EPA
fot.PAP/EPA

Papież Franciszek powiedział w niedzielę wiernym, że zakończony w Watykanie synod biskupów na temat rodziny był „trudny”, ale wyraził też przekonanie, że przyniesie wiele owoców. Modlił się o to, aby udało się zrealizować wskazania z obrad.

Podczas spotkania na południowej modlitwie Anioł Pański papież opisał trzy tygodnie obrad synodu jako „intensywne”.

Było to trudne, ale to prawdziwy dar od Boga, który na pewno przyniesie wiele owoców

— podkreślił.

Franciszek przypomniał znaczenie słowa „synod”, czyli „wspólne podążanie”.

To, co przeżyliśmy, było doświadczeniem Kościoła w drodze, podążającego zwłaszcza z rodzinami świętego ludu Bożego rozproszonego na całym świecie

— dodał.

To lud, który nie wyklucza ubogich ani pozbawionych szans, lecz ich włącza”

— przypomniał.

Podkreślił następnie, że „marzeniem Boga” jest „rodzina rodzin, w której ten, kto ma trudności, nie jest spychany na margines czy pozostawiony z tyłu, ale jest w stanie dotrzymać kroku innym, gdyż ten lud podąża razem z najsłabszymi”.

Franciszek mówił, że Jezus „stał się ubogim z ubogimi, maluczkim z maluczkimi, ostatnim z ostatnimi” nie po to, by „wykluczyć bogatych, wielkich i pierwszych”, ale dlatego, że jest to „jedyny sposób, aby zbawić również ich, zbawić wszystkich”.

Zwracając się do tysięcy wiernych zgromadzonych na placu Świętego Piotra papież nawiązał także do obecnego kryzysu imigracyjnego mówiąc: „Wyznam wam, że to proroctwo ludu w drodze łączę z obrazami uchodźców w marszu po drogach Europy, dramatyczną rzeczywistością naszych czasów”.

Również te rodziny najbardziej cierpiące, wyrwane ze swojej ziemi były obecne wśród nas na synodzie, w naszej modlitwie i w naszych pracach

— zapewnił.

Te osoby poszukujące godności, rodziny szukające pokoju zostają z nami; Kościół ich nie opuszcza, ponieważ stanowią część ludu, który Bóg pragnie wyzwolić z niewoli i poprowadzić ku wolności

— powiedział.

Rano papież odprawił w bazylice Świętego Piotra mszę z okazji zakończenia synodu biskupów. W homilii mówił, że odpowiedzią ludzi Kościoła powinno być miłosierdzie.

Dzisiaj jest czas miłosierdzia

— podkreślił. Apelował o wrażliwość wobec problemów i ran ludzi.

Oto, do czego wezwani są uczniowie Jezusa, również dzisiaj, zwłaszcza dzisiaj: pozwolić człowiekowi na kontakt ze współczującym miłosierdziem, które zbawia

— podkreślił Franciszek.

Kiedy wołanie ludzkości staje się jeszcze silniejsze – dodał - nie ma innej odpowiedzi jak przyjąć słowa Jezusa i przede wszystkim naśladować jego serce”.

Papież wskazywał, że ubóstwo i konflikty “są dla Boga okazją do miłosierdzia”.

Przypomniał, że Ewangelia przestrzega tych, którzy podążają za Jezusem, przed „głuchotą i ślepotą” wobec problemów innych.

Może to grozić i nam: w obliczu nieustających problemów lepiej iść naprzód nie pozwalając sobie przeszkodzić

— zauważył.

Taka postawa sprawia - stwierdził Franciszek - że zatraca się zdolność otwarcia serca, zdziwienie, wdzięczność oraz entuzjazm i można stać się „przyzwyczajonym do łaski”. W ten sposób można oddalić się od tych, którzy są „poranieni” - zaznaczył.

Następnie ocenił:

To jest pokusa duchowości mirażu; możemy iść przez pustynie ludzkości nie widząc tego, co jest naprawdę, lecz to, co my chcielibyśmy zobaczyć; jesteśmy w stanie budować wizje świata, ale nie akceptujemy tego, co Pan stawia nam przed oczami”.

Wiara, która zakorzenia się w życiu ludzi, jest „jałowa” i „tworzy kolejne pustynie” - uważa papież.

Jako drugą pokusę wskazał „wiarę według schematu” i tak ją opisał: „Możemy podążać z ludem Bożym, ale mamy już naszą marszrutę, w której jest wszystko: wiemy, gdzie iść i ile nam to zabierze czasu”.

To zaś oznacza, podkreślił, że według nas „wszyscy powinni uszanować nasz rytm i każdy, kto jest niewygodny, przeszkadza nam”. Tacy ludzie, ostrzegł Franciszek, tracą cierpliwość i napominają wszystkich, którzy im przeszkadzają lub im nie dorównują; twierdzą, że trzeba ich wykluczyć.

Jednak Jezus chce włączać, zwłaszcza tych, którzy znajdują się na marginesie i do Niego wołają

— powiedział papież.

Dziękował uczestnikom synodu za udział w poszukiwaniu dróg, „aby głosić tajemnicę miłości rodziny”. Apelował, by nigdy nie dali się przyćmić przez pesymizm i grzech, ale by dostrzegali „chwałę Boga jaśniejącą w człowieku”.

”Dzisiaj jest czas miłosierdzia”- mówił podczas mszy św. Apelował o wrażliwość wobec problemów i ran ludzi.

Oto, do czego wezwani są uczniowie Jezusa, również dzisiaj, zwłaszcza dzisiaj: pozwolić człowiekowi na kontakt ze współczującym miłosierdziem, które zbawia

— podkreślił Franciszek.

Kiedy wołanie ludzkości staje się jeszcze silniejsze, nie ma innej odpowiedzi jak przyjąć słowa Jezusa i przede wszystkim naśladować jego serce.

Papież wskazywał, że ubóstwo i konflikty “są dla Boga okazją do miłosierdzia”.

Przypomniał, że Ewangelia przestrzega tych, którzy podążają za Jezusem, przed „głuchotą i ślepotą” wobec problemów innych.

Może to grozić i nam: w obliczu nieustających problemów lepiej iść naprzód nie pozwalając sobie przeszkodzić

— zauważył.

Taka postawa sprawia, stwierdził Franciszek, że zatraca się zdolność otwarcia serca, zdziwienie, wdzięczność oraz entuzjazm i można stać się „przyzwyczajonym do łaski”. W ten sposób można oddalić się od tych, którzy są „poranieni”- zaznaczył.

Następnie ocenił:

To jest pokusa duchowości mirażu; możemy iść przez pustynie ludzkości nie widząc tego, co jest naprawdę, lecz to, co my chcielibyśmy zobaczyć; jesteśmy w stanie budować wizje świata, ale nie akceptujemy tego, co Pan stawia nam przed oczami

Wiara, która zakorzenia się w życiu ludzi, jest „jałowa” i „tworzy kolejne pustynie” - uważa papież.

Jako drugą pokusę wskazał „wiarę według schematu” i tak ją opisał:

Możemy podążać z ludem Bożym, ale mamy już naszą marszrutę, w której jest wszystko: wiemy, gdzie iść i ile nam to zabierze czasu.

To zaś oznacza, podkreślił, że według nas „wszyscy powinni uszanować nasz rytm i każdy, kto jest niewygodny, przeszkadza nam”. Tacy ludzie, ostrzegł Franciszek, tracą cierpliwość i napominają wszystkich, którzy im przeszkadzają lub im nie dorównują; twierdzą, że trzeba ich wykluczyć.

Jednak Jezus chce włączać, zwłaszcza tych, którzy znajdują się na marginesie i do Niego wołają

— powiedział papież.

Dziękował uczestnikom synodu za udział w poszukiwaniu dróg, „aby głosić tajemnicę miłości rodziny”. Apelował, by nigdy nie dali się przyćmić przez pesymizm i grzech, ale by dostrzegali „chwałę Boga jaśniejącą w człowieku”.

A oto pełny tekst papieskiej homilii:

Wszystkie trzy czytania dzisiejszej niedzieli ukazują nam współczucie Boga, Jego ojcostwo, które ostatecznie objawia się w Jezusie.

Prorok Jeremiasz, podczas narodowej katastrofy, gdy lud był zesłany przez wrogów ogłasza, że „Pan wybawił swój lud, Resztę Izraela!”(31,7). A dlaczego to uczynił? Ponieważ jest On Ojcem (por. w. 9); i jak Ojciec troszczy się o swoje dzieci, towarzyszy im w drodze, wspiera „niewidomych i dotkniętych kalectwem, kobietę brzemienną wraz z położnicą” (31,8). Jego ojcostwo otwiera im drogę osiągalną, drogę pocieszenia po tylu łzach i goryczy. Jeśli lud nadal jest wierny, jeśli trwał będzie w poszukiwaniu Boga nawet w obcym kraju, to Bóg zamieni jego niewolę w wolność, jego samotność w komunię: to, co lud dziś sieje we łzach, jutro będzie zbierać z radością (por. Ps 125,6 ).

W Psalmie także i my wyraziliśmy radość, będącą owocem zbawienia Pańskiego: „Usta nasze były pełne śmiechu, a język śpiewał z radości” (w. 2). Człowiek wierzący to osoba, która w swoim życiu doświadczyła zbawczego działania Boga. A my, pasterze doświadczyliśmy, co to znaczy siać z trudem, czasem ze łzami w oczach, i radować się z powodu łaski zbiorów, które zawsze przekraczają nasze siły i zdolności.

Fragment z Listu do Hebrajczyków ukazał nam współczucie Jezusa. Także i On „sam się przyodział w słabości” (por. 5,2), aby odczuwać współczucie dla tych, którzy trwają w niewiedzy i błędzie. Jezus jest Najwyższym Kapłanem, świętym, niewinnym, ale jednocześnie jest najwyższym kapłanem, który wziął udział w naszych słabościach i został wystawiony na próbę we wszystkim jak my, za wyjątkiem grzechu (por. 4,15). Z tego powodu jest pośrednikiem nowego i ostatecznego Przymierza, która daje nam zbawienie.

Dzisiejsza Ewangelia łączy się bezpośrednio z pierwszym czytaniem: tak jak lud Izraela został wyzwolony dzięki ojcostwa Boga, tak Bartymeusz został wyzwolony dzięki współczuciu Jezusa. Jezus co dopiero wyszedł z Jerycha. Pomimo, że właśnie rozpoczął najważniejszą drogę, pielgrzymkę do Jerozolimy, zatrzymuje się jeszcze, aby odpowiedzieć na wołanie Bartymeusza. Daje się poruszyć jego prośbą, angażuje się w jego sytuację. Nie zadowala się daniem mu jałmużny, ale chce się z nim spotkać osobiście. Nie daje jemu ani wskazówek ani odpowiedzi, ale zadaje pytanie: „Co chcesz, abym ci uczynił?” (Mk 10,51). Mogło by się to zdawać pytaniem daremnym: cóż mógłby chcieć niewidomy, jeśli nie może widzieć? A jednak poprzez to pytanie, zadane w cztery oczy, bezpośrednie, ale pełne szacunku, Jezus ukazuje, że chce wysłuchać naszych potrzeb. Pragnie prowadzić rozmowę z każdym z nas, na którą składa się nasze życie, sytuacje realne, w której w obliczu Boga, niczego się nie wyklucza. Po uzdrowieniu, Pan mówi do tego człowieka: „Twoja wiara cię uzdrowiła” (w. 52). Wspaniałe jest dostrzeżenie, że Chrystus podziwia wiarę Bartymeusza, ufając mu. On w nas wierzy bardziej, niż my wierzymy w siebie.

Istnieje pewien ciekawy szczegół. Jezus prosi swoich uczniów, aby poszli i wezwali Bartymeusza. Zwracają się do niewidomego, posługując się dwoma wyrażeniami, których w pozostałych Ewangeliach używa tylko Jezus. Najpierw powiedzieli jemu: „odwagi!”, używając słowa, które dosłownie oznacza „miej ufność, bądź dobrej myśli!”. Rzeczywiście, tylko spotkanie z Jezusem daje człowiekowi siłę, by stawić czoła najpoważniejszym sytuacjom. Drugie wyrażenie brzmi „wstań!”, tak jak Jezus powiedział wielu chorym, biorąc ich za rękę i uzdrawiając ich. Jego uczniowie jedynie powtarzają dodające otuchy i wyzwalające słowa Jezusa, prowadząc wprost do Niego, bez kazań. Do tego są wezwani uczniowie Jezusa, także i dzisiaj, szczególnie dzisiaj: by postawić człowieka w kontakcie ze współczującym miłosierdziem, które zbawia. Kiedy wołanie ludzkości tak, jak Bartymeusza staje się jeszcze silniejsze, nie ma innej odpowiedzi, jak przyswoić sobie słowa Jezusa, a szczególnie naśladować Jego serce. Sytuacje ubóstwa i konfliktów są dla Boga sposobnością do okazania miłosierdzia. Dziś jest czas miłosierdzia!

Jednakże na ludzi idących za Jezusem czyhają pewne pokusy. Ewangelia wymienia co najmniej dwie z nich. Żaden z uczniów się nie zatrzymuje, tak jak to czyni Jezus. Idą dalej, idą naprzód, jak gdyby nic się nie stało. Jeśli Bartymeusz był ślepy, to oni są głusi: jego problemem nie jest ich problemem. Może to grozić także nam: w obliczu nieustających problemów, lepiej iść naprzód, nie dając sobie przeszkodzić. W ten sposób, podobnie jak owi uczniowie, jesteśmy z Jezusem, ale nie myślimy jak Jezus. Jesteśmy w Jego grupie, ale przegapiamy otwarcie serca, zatracamy zadziwienie, wdzięczność i entuzjazm i grozi nam stawanie się ludźmi „nawykłymi do łaski”. Możemy o Nim mówić i dla Niego pracować, ale daleko jesteśmy od Jego serca, skłaniającego się ku osobom poranionym. Tą pokusą jest „duchowość iluzyjna”: możemy przechodzić przez pustynie ludzkości, nie widząc tego, co jest naprawdę, ale to, co chcielibyśmy zobaczyć; jesteśmy w stanie budować wizje świata, ale nie akceptujemy tego, co Pan stawia nam przed oczami. Wiara, która nie umie zakorzenić się w życiu ludzi, pozostaje jałowa i zamiast oazy, tworzy kolejne pustynie.

Istnieje druga pokusa popadania w „wiarę tabelkową”. Możemy podążać z ludem Bożym, ale już mamy naszą mapę drogową, w której wszystko już jest: wiemy gdzie iść i ile nam to zabierze czasu, wszyscy powinni uszanować nasze rytmy i każdy niewygodny nam przeszkadza. Grozi nam, że staniemy się jak tych „wielu” z Ewangelii, którzy tracą cierpliwość i napominają Bartymeusza. Chwilę wcześniej upominali dzieci (por. 10,13), a teraz niewidomego żebraka: tego, kto przeszkadza lub nie dorównuje, trzeba wykluczyć. Ale Jezus chce włączać, zwłaszcza tych, którzy są na marginesie i do Niego wołają. Podobnie jak Bartymeusz posiadają oni wiarę, bo świadomość, że potrzebujemy zbawienia jest najlepszym sposobem, aby spotkać Chrystusa.

Na końcu Bartymeusz wyrusza i idzie po drodze za Jezusem (por. w. 52). Nie tylko odzyskuje wzrok, ale dołącza do wspólnoty podążających z Jezusem. Drodzy bracia synodalni, podążaliśmy razem. Dziękuję wam za wspólnie przebytą drogę ze spojrzeniem skierowanym ku Panu i braciom, w poszukiwaniu dróg, jakie Ewangelia wskazuje naszym czasom, aby głosić tajemnicę miłości rodziny. Kontynuujmy drogę, jakiej pragnie Pan. Prośmy Go o spojrzenie uzdrowione i zbawcze, potrafiące upowszechniać światło, gdyż pamięta wspaniałość, która je olśniła. Nigdy nie dając się przyćmić pesymizmem i grzechem, poszukujmy i zobaczmy chwałę Boga jaśniejącą w człowieku żyjącym.

Synod zakończył się w sobotę przyjęciem większością dwóch trzecich głosów 94 punktów dokumentu podsumowującego obrady. Największe zainteresowanie wywołały paragrafy dotyczące sytuacji rozwodników w Kościele i możliwości dopuszczenia tych będących w nowych związkach do komunii. Choć, jak się zauważa, nie doszło do przełomu, są tam sformułowania wskazujące na otwarcie drzwi przed nimi. Pojawiło się tam stwierdzenie, iż każdy konkretny przypadek wymaga indywidualnego „rozeznania”, ponieważ nie można zrównać sytuacji wszystkich osób rozwiedzionych. Nie ma zatem generalnej reguły, ale mówi się o możliwości rozpatrzenia poszczególnych przypadków rozwodników.

Relacja końcowa przeznaczona jest dla papieża, do którego należą decyzje oraz publikacja dokumentu na temat duszpasterstwa rodzin.

Na synodzie polski Kościół reprezentowali: przewodniczący episkopatu arcybiskup Stanisław Gądecki, arcybiskup Henryk Hoser i biskup Jan Wątroba.

CZYTAJ TEŻ: Rodzina światłem w ciemności. Wbrew medialnym doniesieniom na Synodzie nie przeszło nic sprzecznego z nauczaniem Kościoła. WIDEO

ansa/PAP/KAI

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych