38 lat temu, 13 maja 1981 r., papież Jan Paweł II został ciężko ranny w zamachu na placu Świętego Piotra w Watykanie. Bezpośrednim sprawcą był Turek Mehmet Ali Agca, ale nie udało się definitywnie ustalić tego, kto stał za próbą zabicia papieża. Miejsce dokonanego zamachu na Ojca Świętego upamiętnia płytka w bruku po prawej stronie części Placu św. Piotra.
W czasie środowej audiencji ogólnej 13 maja 1981 o godz. 17.00 Ojciec Święty rozpoczął objeżdżanie odkrytym jeepem Placu św. Piotra, błogosławiąc przybyłych pielgrzymów. Dwadzieścia minut później turecki płatny morderca powiązany z ultranacjonalistyczną turecką organizacją Szare Wilki Mehmet Ali Agca trzykrotnie wystrzelił do papieża, ciężko raniąc go.
Zamachowiec zaczął uciekać, za rękę złapała go zakonnica Letizia Giudici, wyrwał się jej, a po kilku minutach został zatrzymany przez policjantów. Na placu Świętego Piotra wybuchła panika.
Rannego papieża przewieziono do kliniki Gemelli. Do szpitala Jan Paweł II trafił w stanie niemal krytycznym. Lekarze przez ponad pięć godzin prowadzili dramatyczną walkę o jego życie. Okazało się, że kula przeszła zaledwie o kilka milimetrów od tętnicy głównej. W pierwszym komunikacie medycznym wydanym po operacji poinformowano, że jej wynik jest pomyślny.
Agca strzelał, by zabić
— opowiadał kard. Stanisław Dziwisz, ówczesny osobisty sekretarz Jana Pawła II. Relacja papieża i jego ówczesnego sekretarza zawarta jest w końcowym fragmencie książki Jana Pawła II „Pamięć i tożsamość”:
„Ten strzał powinien był być śmiertelny. Kula przeszyła ciało Ojca Świętego, raniąc go w brzuch, prawy łokieć i palec wskazujący lewej ręki. Upadła między papieżem a mną. Usłyszałem jeszcze dwa strzały, dwie stojące w pobliżu osoby zostały zranione. Zapytałem Ojca Świętego: „Gdzie?”. Odpowiedział: „W brzuch”. „Boli?” - „Boli”.
CZYTAJ TAKŻE: Poruszające szczegóły zamachu na Jana Pawła II. Kard. Dziwisz: „Ręka Boża go uratowała. Był przeszyty na wylot”
Podczas trwającego prawie dwa miesiące śledztwa Ali Agca wielokrotnie zmieniał zeznania bądź odmawiał odpowiedzi, co śledczych utwierdziło w przekonaniu, że jest kłamcą, osobą niezrównoważoną lub cynikiem, który chce uchodzić za szaleńca.
Proces Agcy rozpoczął się w Rzymie 20 lipca 1981 r. Po dwóch dniach został skazany na dożywocie. 27 grudnia 1983 r. odwiedził go w więzieniu w Rzymie Jan Paweł II i długo z nim rozmawiał.
We Włoszech sprawą zamachu zajmowała się oficjalnie także parlamentarna komisja badająca działalność służb byłego bloku wschodniego w tym kraju. W swym raporcie komisja stwierdziła, że bułgarskie służby specjalne wynajmując płatnego zabójcę Agcę działały na polecenie sowieckiego wywiadu wojskowego GRU, a inspiratorem próby zabicia papieża było najwyższe kierownictwo ZSRS.
W czerwcu 2000 r. Agca został ułaskawiony przez ówczesnego prezydenta Włoch Carlo Azeglio Ciampiego i przekazany Turcji, gdzie odbył resztę kary za zabójstwo dziennikarza w 1979 r. Na wolność wyszedł w styczniu 2010 r., po blisko 30 latach spędzonych w więzieniach. Wydał książkę, udzielił kilku wywiadów.
CZYTAJ WIĘCEJ: Zamach na Jana Pawła II. „Bułgarski ślad” potwierdzony dzięki śledztwu IPN
Ten pontyfikat nie mógł się tak skończyć - twierdzi dr Gabriel Turowski z Krakowa, od lat bliski przyjaciel Karola Wojtyły. Po zamachu 13 maja 1981 był on członkiem zespołu konsultantów w klinice im. Gemellego. Swoje wspomnienia zawarł w wydanej w 2001 wraz z papieskim fotografem Arturo Marim książce „Zamach”. Zwrócił w niej uwagę na szereg cudownych wydarzeń, które uratowały życie Ojca Świętego, wymieniając przede wszystkim fakt, że w chwili, gdy padły strzały, Papież pochylił się i podniósł dziecko.
Jedna z kul wystrzelonych do Jana Pawła II, trafiła w kobietę uczestniczącą w audiencji: Amerykankę polskiego pochodzenia, urodzoną w Wadowicach dokładnie tego samego roku i dnia, co Karol Wojtyła.
Zamach nastąpił co do minuty o tej samej porze, co objawienie Matki Bożej w Fatimie: o godz. 17.19
— przypomniał prof. Turowski. Jego zdaniem, to zadecydowało o wielkim kulcie, jakim Jan Paweł II otaczał Matkę Bożą Fatimską i Jej orędzie.
Sam Jan Paweł II nie miał wątpliwości, że cudowne ocalenie zawdzięcza Matce Bożej.
To był prawdziwy cud i wiem, Komu go zawdzięczam. Jedna ręka trzymała pistolet, a inna prowadziła kulę
— opowiadał.
W swoim testamencie napisał zaś:
„W dniu 13 maja 1981 r., w dniu zamachu na Papieża podczas audiencji na Placu św. Piotra, Opatrzność Boża w sposób cudowny ocaliła mnie od śmierci. Ten, który jest jedynym Panem życia i śmierci, sam mi to życie przedłużył, niejako podarował na nowo”
kpc/wPolityce.pl/PAP/KAI
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/historia/446351-agca-strzelal-by-zabic-38-lat-od-zamachu-na-papieza