Pion śledczy IPN bada i „ściga” również zbrodnie niemieckie popełnione na narodzie polskim w czasie II wojny światowej. I to również temat, który odżywa przy okazji kwestii uzyskania możliwych reparacji i odszkodowań od Niemiec.
Nasz pion śledczy IPN stanowi również w pewnym sensie kontynuację Głównej Komisji Badania Zbrodni Hitlerowskich, realizując jej kompetencje, czyli badanie i prowadzenie postępowań właśnie ws. zbrodni niemieckich. Jesteśmy w posiadaniu wszystkich materiałów, które zgromadzono w latach 60. i 80. Oceniając je, jesteśmy w stanie przedstawić okoliczności, sposób działania sprawców, a także ilość popełnionych zbrodni. Zazwyczaj było tak , że Polak nie musiał być osądzony, wystarczyło jakieś wskazanie, czy nawet bez tego Polacy byli zabijani przez Niemców - bez wyroku i w okrutny sposób. Na dodatek te ofiary były potem grzebane w miejscach przypadkowych - w lasach, przy drogach – czym odbierano im elementarną godność i możliwość pochówku przez najbliższych. Dysponujemy również rozstrzygnięciami sądów i prokuratur niemieckich z lat 70 i 80. Badając te dokumenty, widzimy w jaki sposób organy niemieckiego wymiaru sprawiedliwości oceniały te sprawy, które z naszego punktu widzenia, stosując prawo karne międzynarodowe – wiążące przecież nas, Niemców i wszystkie inne cywilizowane państwa - kwalifikujemy jako bezsporne zbrodnie przeciwko ludzkości, dokonane na Polakach, co miało na celu wyniszczyć nas naród. A organy niemieckiego wymiaru sprawiedliwości nie dostrzegały tego i w końcu umarzały postępowania. Dokonywały się niejednokrotnie rzeczy skandaliczne, np. ws. rozstrzelania ponad 20 osób bez żadnego wyroku. Postępowanie w Niemczech zostało umorzone, gdyż podnoszono, że nie było to morderstwo, ponieważ nie dokonano tego w sposób okrutny, a wśród rozstrzelanych nie było kobiet i dzieci. Przecież z naszego punktu widzenia takie rozstrzygnięcia są nielogiczne i nie do zaakceptowania! Zbrodnie niemieckie w Polsce były zbrodniami przeciwko ludzkości, a te są nieprzedawniane.
Powracając do tematu zbrodni komunistycznych. Przywracanie pamięci o Żołnierzach Niezłomnych zdaniem krytycznych historyków i komentatorów to tylko moda. Czy rzeczywiście tak jest?
To nie jest tylko moda, ale proces naturalny i merytoryczny, związany z przywracaniem pamięci tym osobom, której tej elementarnej czci oraz godności zostały pozbawione w latach 40. i 50. My jako pion śledczy to przywracanie pamięci realizujemy chociażby poprzez pewien proces, w którym z urzędu inicjujemy postępowania o stwierdzenie nieważności orzeczeń zapadłych w okresie minionego systemu z przyczyn politycznych. Tam, gdzie mamy np. do czynienia z żołnierzami podziemia niepodległościowego, którzy czy to nie mieli rodzin, czy też rodziny nie mają takiej świadomości prawnej, my z urzędu inicjujemy te postępowania, aby przeprowadzić przed sądem oficjalną procedurę, zmierzającą do wycofania z obiegu prawnego tych orzeczeń, które zapadły w PRL. Takie orzeczenie naprawdę ma znaczenie, ponieważ jest równoznacznie z uniewinnieniem – czyli ze stwierdzeniem, że dane orzeczenie sądowe, czasem nawet wyrok śmierci i to wykony, zapadło w proces politycznym – ale pozwala także rodzinom ubiegać się o odszkodowania i należne im zadośćuczynienie. Proces ten dotyczy także osób straconych i pochowanych bezimiennie na Łączce. To jest istotne, żeby pokazać, iż te wyroki z lat 40. i 50. były motywowane politycznie, a dzisiejsza Rzeczpospolita przywraca w ten sposób elementarną sprawiedliwość.
Sporo jest takiej bieżącej pracy związanej właśnie z tym procesem, o którym Pan mówił?
Jak najbardziej tak. Oczywiście, w pierwszej kolejności skupiamy się na tych postępowaniach, które mamy w toku. Przede wszystkim na sercu leżą mi sprawy osób pochowanych na Łączce czy Cmentarzu Bródnowskim w Warszawie.
Skoro nawiązał Pan Prokurator do Łączki, to muszę zapytać o relacje pionu śledczego z zespołem prof. Szwagrzyka. Jeszcze niedawno w mediach przedstawiano obraz pewnego sporu.
Chcę powiedzieć, że współpraca – przynajmniej z mojej perspektywy - z Biurem Poszukiwań i Identyfikacji IPN oraz prof. Szwagrzykiem układa się dobrze. Taką współpracę z prof. Szwagrzykiem, my jako warszawski pion śledczy, rozpoczęliśmy już w 2014 r., od kiedy realizujemy prace na powązkowskiej Łączce i Cmentarzu Bródnowskim. Ona jest cały czas realizowana i najlepszym tego dowodem jest ostatni etap prac na Łączce. I myślę, że nie ma żadnych powodów, aby ta współpraca nie odbywała się nadal.
Rozmawiał Adam Kacprzak
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Pion śledczy IPN bada i „ściga” również zbrodnie niemieckie popełnione na narodzie polskim w czasie II wojny światowej. I to również temat, który odżywa przy okazji kwestii uzyskania możliwych reparacji i odszkodowań od Niemiec.
Nasz pion śledczy IPN stanowi również w pewnym sensie kontynuację Głównej Komisji Badania Zbrodni Hitlerowskich, realizując jej kompetencje, czyli badanie i prowadzenie postępowań właśnie ws. zbrodni niemieckich. Jesteśmy w posiadaniu wszystkich materiałów, które zgromadzono w latach 60. i 80. Oceniając je, jesteśmy w stanie przedstawić okoliczności, sposób działania sprawców, a także ilość popełnionych zbrodni. Zazwyczaj było tak , że Polak nie musiał być osądzony, wystarczyło jakieś wskazanie, czy nawet bez tego Polacy byli zabijani przez Niemców - bez wyroku i w okrutny sposób. Na dodatek te ofiary były potem grzebane w miejscach przypadkowych - w lasach, przy drogach – czym odbierano im elementarną godność i możliwość pochówku przez najbliższych. Dysponujemy również rozstrzygnięciami sądów i prokuratur niemieckich z lat 70 i 80. Badając te dokumenty, widzimy w jaki sposób organy niemieckiego wymiaru sprawiedliwości oceniały te sprawy, które z naszego punktu widzenia, stosując prawo karne międzynarodowe – wiążące przecież nas, Niemców i wszystkie inne cywilizowane państwa - kwalifikujemy jako bezsporne zbrodnie przeciwko ludzkości, dokonane na Polakach, co miało na celu wyniszczyć nas naród. A organy niemieckiego wymiaru sprawiedliwości nie dostrzegały tego i w końcu umarzały postępowania. Dokonywały się niejednokrotnie rzeczy skandaliczne, np. ws. rozstrzelania ponad 20 osób bez żadnego wyroku. Postępowanie w Niemczech zostało umorzone, gdyż podnoszono, że nie było to morderstwo, ponieważ nie dokonano tego w sposób okrutny, a wśród rozstrzelanych nie było kobiet i dzieci. Przecież z naszego punktu widzenia takie rozstrzygnięcia są nielogiczne i nie do zaakceptowania! Zbrodnie niemieckie w Polsce były zbrodniami przeciwko ludzkości, a te są nieprzedawniane.
Powracając do tematu zbrodni komunistycznych. Przywracanie pamięci o Żołnierzach Niezłomnych zdaniem krytycznych historyków i komentatorów to tylko moda. Czy rzeczywiście tak jest?
To nie jest tylko moda, ale proces naturalny i merytoryczny, związany z przywracaniem pamięci tym osobom, której tej elementarnej czci oraz godności zostały pozbawione w latach 40. i 50. My jako pion śledczy to przywracanie pamięci realizujemy chociażby poprzez pewien proces, w którym z urzędu inicjujemy postępowania o stwierdzenie nieważności orzeczeń zapadłych w okresie minionego systemu z przyczyn politycznych. Tam, gdzie mamy np. do czynienia z żołnierzami podziemia niepodległościowego, którzy czy to nie mieli rodzin, czy też rodziny nie mają takiej świadomości prawnej, my z urzędu inicjujemy te postępowania, aby przeprowadzić przed sądem oficjalną procedurę, zmierzającą do wycofania z obiegu prawnego tych orzeczeń, które zapadły w PRL. Takie orzeczenie naprawdę ma znaczenie, ponieważ jest równoznacznie z uniewinnieniem – czyli ze stwierdzeniem, że dane orzeczenie sądowe, czasem nawet wyrok śmierci i to wykony, zapadło w proces politycznym – ale pozwala także rodzinom ubiegać się o odszkodowania i należne im zadośćuczynienie. Proces ten dotyczy także osób straconych i pochowanych bezimiennie na Łączce. To jest istotne, żeby pokazać, iż te wyroki z lat 40. i 50. były motywowane politycznie, a dzisiejsza Rzeczpospolita przywraca w ten sposób elementarną sprawiedliwość.
Sporo jest takiej bieżącej pracy związanej właśnie z tym procesem, o którym Pan mówił?
Jak najbardziej tak. Oczywiście, w pierwszej kolejności skupiamy się na tych postępowaniach, które mamy w toku. Przede wszystkim na sercu leżą mi sprawy osób pochowanych na Łączce czy Cmentarzu Bródnowskim w Warszawie.
Skoro nawiązał Pan Prokurator do Łączki, to muszę zapytać o relacje pionu śledczego z zespołem prof. Szwagrzyka. Jeszcze niedawno w mediach przedstawiano obraz pewnego sporu.
Chcę powiedzieć, że współpraca – przynajmniej z mojej perspektywy - z Biurem Poszukiwań i Identyfikacji IPN oraz prof. Szwagrzykiem układa się dobrze. Taką współpracę z prof. Szwagrzykiem, my jako warszawski pion śledczy, rozpoczęliśmy już w 2014 r., od kiedy realizujemy prace na powązkowskiej Łączce i Cmentarzu Bródnowskim. Ona jest cały czas realizowana i najlepszym tego dowodem jest ostatni etap prac na Łączce. I myślę, że nie ma żadnych powodów, aby ta współpraca nie odbywała się nadal.
Rozmawiał Adam Kacprzak
Strona 3 z 3
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/historia/373376-nasz-wywiad-szef-pionu-sledczego-ipn-w-warszawie-przywracamy-elementarna-sprawiedliwosc-wobec-zolnierzy-podziemia?strona=3