Para Prezydencka wzięła udział w otwarciu wystawy „Czego nie mogliśmy wykrzyczeć światu” w Żydowskim Instytucie Historycznym im. Emanuela Ringelbluma w Warszawie. W swym wystąpieniu prezydent Andrzej Duda zwrócił uwagę na fakt, że Archiwum Ringelbluma jest dziś bezcennym świadectwem najtragiczniejszego rozdziału wspólnej historii Polaków i Żydów.
Pełna treść wystąpienia prezydenta Andrzeja Dudy w Żydowskim Instytucie Historycznym im. Emanuela Ringelbluma w Warszawie:
Szanowny Panie Premierze, Szanowna Pani Minister, Szanowni Państwo Ministrowie, Wielce Szanowny Panie Profesorze, Gospodarzu Dzisiejszej Uroczystości, Szanowna Pani Ambasador, Ekscelencjo, Szanowni Państwo Prezesi, Wszyscy Dostojni Zgromadzeni Goście!
Oni się nazywali Oneg Szabat, co po hebrajsku znaczy Radość Soboty. Nazywali się tak, bo spotykali się w święty dla Żydów dzień ‒ w tym gmachu, gdzie mieściły się Biblioteka Główna Judaistyczna i Instytut Nauk Judaistycznych. Przychodzili tu w tamtych dniach bardzo często, najczęściej głodni i zziębnięci. Wymieniali się informacjami o sprawach bieżących, które dla nich były codziennością, a dla nas są dzisiaj głębokim wstrząsem. Mówili o tym, kto umarł, kogo zamordowano, ale także o tym, komu udało się uciec z getta. Przez okna widzieli Wielką Synagogę na Tłomackiem, wspaniały dom modlitwy Żydów postępowych, gdzie za czasów zaborów kazania wygłaszano po polsku. I manifestowano patriotyzm, a także nadzieję na odrodzenie Rzeczypospolitej – tej, którą nazywamy dzisiaj Rzecząpospolitą Przyjaciół.
Widzieli w tamtych dniach, jak do świątyni wchodzą ludzie ubrani w łachmany, powłócząc nogami, wycieńczeni strachem, głodem, chorobami – ludzie umierający. Z pełną świadomością ludzi światłych i wykształconych rejestrowali kolejne etapy realizacji zbrodniczego planu nazistowskich Niemców: najazdu hitlerowskiego i zniszczenia suwerennego państwa polskiego, eksterminacji elit społecznych, odizolowania Żydów w gettach, bezwzględnej eksploatacji całej ludności poprzez niewolniczą pracę, stopniowego pogarszania warunków życia w gettach aż do skazania mas ludzi na zagłodzenie, wreszcie likwidacji kolejnych gett w regionie Warszawy i Wielkiej Akcji deportacji Żydów z Warszawy do obozu zagłady w Treblince. Widzieli, jak naród żydowski był systematycznie wyniszczany przez Niemców, którzy tutaj, na ziemię Polin, przynieśli swoje fabryki śmierci i chcieli bezpowrotnie zniszczyć tysiącletnie dziedzictwo tamtej Rzeczypospolitej, którą nazywamy Rzecząpospolitą Przyjaciół.
Byli świadkami tragedii, ale i sami cierpieli. A jednak swoje dzieło nazwali Radość. Dlaczego? Może dlatego, że dokumentowanie tamtych dni, dokumentowanie Zagłady uczynili sensem ostatnich lat, miesięcy, dni, godzin, chwil swojego życia. Bo niemal wszyscy zginęli. Ginęli wraz ze swoimi rodakami na ulicach getta, w komorach gazowych Treblinki, powstaniu kwietniowym tu, w getcie, w 1943 roku. Jako jeden z ostatnich, na początku marca 1944 roku, został zamordowany Emanuel Ringelblum. Zamordowano go po odkryciu przez Niemców schronu na Ochocie, gdzie ukrywało się 38 Żydów ‒ wszystkich tam zabito wraz z ukrywającym ich polskim ogrodnikiem Mieczysławem Wolskim.
Oni zginęli, ale pozostawili po sobie rzecz bezcenną: Podziemne Archiwum Getta Warszawy. To dzięki ich pracy znamy straszliwe realia życia codziennego w tej dzielnicy zamkniętej, ich materialne artefakty: takie zwykłe – bilety, ulotki, gazety, plakaty, ale przede wszystkim relacje ludzi skazanych na śmierć, systematycznie zamęczanych i eksterminowanych. Nie ma w tym cienia radości, ale jest pośmiertne zwycięstwo nad katem, bo właśnie dzięki Oneg Szabat została ocalona pamięć o ofiarach, ich imionach, przeżyciach, myślach i uczuciach – pamięć, która miała zginąć, miała wraz z nimi stać się garstką popiołu zagrzebanego pod gruzami, w których legła także warszawska Wielka Synagoga.
Chcę dzisiaj przypomnieć zapomniane słowa twórcy archiwum, Emanuela Ringelbluma. Wybuch II wojny światowej nie zastał go w Warszawie – zastał go w Genewie na kongresie syjonistycznym. Ringelblum zapisał wtedy w swoim dzienniku: „Nasze postanowienie, by wrócić do kraju, podyktowane jest obowiązkiem obywatelskim”. Gdyby nie wrócił, być może przeżyłby wojnę. Gdyby nie wrócił, może nie powstałby Oneg Szabat ‒ i nasza wiedza o Zagładzie Żydów byłaby dziś nieporównywalnie mniejsza, uboższa. Ringelblum wybrał jednak inaczej. Wrócił do okupowanej przez Niemców Warszawy, bo był Żydem, ale był również patriotą Rzeczypospolitej. Był Żydem polskim i nie mógł pozostać obojętny wobec najazdu hitlerowskich Niemiec na swój kraj.
Już w październiku 1939 roku ruszyły prace stworzonego przezeń zespołu badaczy, który – według jego słów – „usiłował odtworzyć wszechstronny obraz życia Żydów podczas wojny”. Gromadzone informacje o Zagładzie przekazywano Rządowi Rzeczypospolitej w Londynie. Archiwum powstało dzięki różnym środowiskom żydowskim i utrzymywało współpracę z Polskim Państwem Podziemnym. Ringelblum i jego współpracownicy to bohaterowie polskiej i żydowskiej konspiracji.
„To, czego nie mogliśmy wykrzyczeć przed światem, zakopaliśmy w ziemi. Niech ten skarb dostanie się w dobre ręce, niech dożyje lepszych czasów, niech zaalarmuje świat” – słowa testamentu 19-letniego Dawida Grabera, który brał udział w zakopywaniu w getcie skrzyń z częścią zbiorów Oneg Szabat, stały się tytułem otwieranej dzisiaj wystawy. Archiwum Ringelbluma dało początek Żydowskiemu Instytutowi Historycznemu, którego założenie 70 lat temu było następstwem wydobycia w 1946 roku pierwszej części zbiorów. Drugą część, ukrytą w bańkach po mleku, odkryto w roku 1950. Trzeciej mimo poszukiwań nie odnaleziono do dziś. W skrzyniach i blaszanych bańkach – niczym w arce – przetrwała prawda o Holokauście, najstraszniejszej zbrodni w dziejach ludzkości, popełnionej przez hitlerowską III Rzeszę Niemiecką na obywatelach Rzeczypospolitej narodowości żydowskiej.
Archiwum Ringelbluma jest bezcennym świadectwem najtragiczniejszego rozdziału wspólnej historii Polaków i Żydów. Jest bardzo ważnym elementem dziedzictwa Rzeczypospolitej. O jego randze i znaczeniu świadczy fakt, że w 1999 roku zostało wpisane na listę UNESCO „Pamięć Świata” razem z autografem dzieła Mikołaja Kopernika De revolutionibus i rękopisami Fryderyka Szopena.
Dalszy ciąg na następnej stronie
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Para Prezydencka wzięła udział w otwarciu wystawy „Czego nie mogliśmy wykrzyczeć światu” w Żydowskim Instytucie Historycznym im. Emanuela Ringelbluma w Warszawie. W swym wystąpieniu prezydent Andrzej Duda zwrócił uwagę na fakt, że Archiwum Ringelbluma jest dziś bezcennym świadectwem najtragiczniejszego rozdziału wspólnej historii Polaków i Żydów.
Pełna treść wystąpienia prezydenta Andrzeja Dudy w Żydowskim Instytucie Historycznym im. Emanuela Ringelbluma w Warszawie:
Szanowny Panie Premierze, Szanowna Pani Minister, Szanowni Państwo Ministrowie, Wielce Szanowny Panie Profesorze, Gospodarzu Dzisiejszej Uroczystości, Szanowna Pani Ambasador, Ekscelencjo, Szanowni Państwo Prezesi, Wszyscy Dostojni Zgromadzeni Goście!
Oni się nazywali Oneg Szabat, co po hebrajsku znaczy Radość Soboty. Nazywali się tak, bo spotykali się w święty dla Żydów dzień ‒ w tym gmachu, gdzie mieściły się Biblioteka Główna Judaistyczna i Instytut Nauk Judaistycznych. Przychodzili tu w tamtych dniach bardzo często, najczęściej głodni i zziębnięci. Wymieniali się informacjami o sprawach bieżących, które dla nich były codziennością, a dla nas są dzisiaj głębokim wstrząsem. Mówili o tym, kto umarł, kogo zamordowano, ale także o tym, komu udało się uciec z getta. Przez okna widzieli Wielką Synagogę na Tłomackiem, wspaniały dom modlitwy Żydów postępowych, gdzie za czasów zaborów kazania wygłaszano po polsku. I manifestowano patriotyzm, a także nadzieję na odrodzenie Rzeczypospolitej – tej, którą nazywamy dzisiaj Rzecząpospolitą Przyjaciół.
Widzieli w tamtych dniach, jak do świątyni wchodzą ludzie ubrani w łachmany, powłócząc nogami, wycieńczeni strachem, głodem, chorobami – ludzie umierający. Z pełną świadomością ludzi światłych i wykształconych rejestrowali kolejne etapy realizacji zbrodniczego planu nazistowskich Niemców: najazdu hitlerowskiego i zniszczenia suwerennego państwa polskiego, eksterminacji elit społecznych, odizolowania Żydów w gettach, bezwzględnej eksploatacji całej ludności poprzez niewolniczą pracę, stopniowego pogarszania warunków życia w gettach aż do skazania mas ludzi na zagłodzenie, wreszcie likwidacji kolejnych gett w regionie Warszawy i Wielkiej Akcji deportacji Żydów z Warszawy do obozu zagłady w Treblince. Widzieli, jak naród żydowski był systematycznie wyniszczany przez Niemców, którzy tutaj, na ziemię Polin, przynieśli swoje fabryki śmierci i chcieli bezpowrotnie zniszczyć tysiącletnie dziedzictwo tamtej Rzeczypospolitej, którą nazywamy Rzecząpospolitą Przyjaciół.
Byli świadkami tragedii, ale i sami cierpieli. A jednak swoje dzieło nazwali Radość. Dlaczego? Może dlatego, że dokumentowanie tamtych dni, dokumentowanie Zagłady uczynili sensem ostatnich lat, miesięcy, dni, godzin, chwil swojego życia. Bo niemal wszyscy zginęli. Ginęli wraz ze swoimi rodakami na ulicach getta, w komorach gazowych Treblinki, powstaniu kwietniowym tu, w getcie, w 1943 roku. Jako jeden z ostatnich, na początku marca 1944 roku, został zamordowany Emanuel Ringelblum. Zamordowano go po odkryciu przez Niemców schronu na Ochocie, gdzie ukrywało się 38 Żydów ‒ wszystkich tam zabito wraz z ukrywającym ich polskim ogrodnikiem Mieczysławem Wolskim.
Oni zginęli, ale pozostawili po sobie rzecz bezcenną: Podziemne Archiwum Getta Warszawy. To dzięki ich pracy znamy straszliwe realia życia codziennego w tej dzielnicy zamkniętej, ich materialne artefakty: takie zwykłe – bilety, ulotki, gazety, plakaty, ale przede wszystkim relacje ludzi skazanych na śmierć, systematycznie zamęczanych i eksterminowanych. Nie ma w tym cienia radości, ale jest pośmiertne zwycięstwo nad katem, bo właśnie dzięki Oneg Szabat została ocalona pamięć o ofiarach, ich imionach, przeżyciach, myślach i uczuciach – pamięć, która miała zginąć, miała wraz z nimi stać się garstką popiołu zagrzebanego pod gruzami, w których legła także warszawska Wielka Synagoga.
Chcę dzisiaj przypomnieć zapomniane słowa twórcy archiwum, Emanuela Ringelbluma. Wybuch II wojny światowej nie zastał go w Warszawie – zastał go w Genewie na kongresie syjonistycznym. Ringelblum zapisał wtedy w swoim dzienniku: „Nasze postanowienie, by wrócić do kraju, podyktowane jest obowiązkiem obywatelskim”. Gdyby nie wrócił, być może przeżyłby wojnę. Gdyby nie wrócił, może nie powstałby Oneg Szabat ‒ i nasza wiedza o Zagładzie Żydów byłaby dziś nieporównywalnie mniejsza, uboższa. Ringelblum wybrał jednak inaczej. Wrócił do okupowanej przez Niemców Warszawy, bo był Żydem, ale był również patriotą Rzeczypospolitej. Był Żydem polskim i nie mógł pozostać obojętny wobec najazdu hitlerowskich Niemiec na swój kraj.
Już w październiku 1939 roku ruszyły prace stworzonego przezeń zespołu badaczy, który – według jego słów – „usiłował odtworzyć wszechstronny obraz życia Żydów podczas wojny”. Gromadzone informacje o Zagładzie przekazywano Rządowi Rzeczypospolitej w Londynie. Archiwum powstało dzięki różnym środowiskom żydowskim i utrzymywało współpracę z Polskim Państwem Podziemnym. Ringelblum i jego współpracownicy to bohaterowie polskiej i żydowskiej konspiracji.
„To, czego nie mogliśmy wykrzyczeć przed światem, zakopaliśmy w ziemi. Niech ten skarb dostanie się w dobre ręce, niech dożyje lepszych czasów, niech zaalarmuje świat” – słowa testamentu 19-letniego Dawida Grabera, który brał udział w zakopywaniu w getcie skrzyń z częścią zbiorów Oneg Szabat, stały się tytułem otwieranej dzisiaj wystawy. Archiwum Ringelbluma dało początek Żydowskiemu Instytutowi Historycznemu, którego założenie 70 lat temu było następstwem wydobycia w 1946 roku pierwszej części zbiorów. Drugą część, ukrytą w bańkach po mleku, odkryto w roku 1950. Trzeciej mimo poszukiwań nie odnaleziono do dziś. W skrzyniach i blaszanych bańkach – niczym w arce – przetrwała prawda o Holokauście, najstraszniejszej zbrodni w dziejach ludzkości, popełnionej przez hitlerowską III Rzeszę Niemiecką na obywatelach Rzeczypospolitej narodowości żydowskiej.
Archiwum Ringelbluma jest bezcennym świadectwem najtragiczniejszego rozdziału wspólnej historii Polaków i Żydów. Jest bardzo ważnym elementem dziedzictwa Rzeczypospolitej. O jego randze i znaczeniu świadczy fakt, że w 1999 roku zostało wpisane na listę UNESCO „Pamięć Świata” razem z autografem dzieła Mikołaja Kopernika De revolutionibus i rękopisami Fryderyka Szopena.
Dalszy ciąg na następnej stronie
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/historia/366953-prezydent-duda-w-zih-w-skrzyniach-i-blaszanych-bankach-niczym-w-arce-przetrwala-prawda-o-holokauscie