Po II wojnie światowej żołnierze działający wcześniej w NSZ nie złożyli broni chyba w większym stopniu niż inni żołnierze podziemia, co się wiązało z tym, że byli wrogiem numer jeden dla „komuny” - powiedział PAP autor książki „Narodowe Siły Zbrojne 1942 - 1947” w 75 rocznicę powołania formacji.
Działająca w konspiracji w okresie II wojny światowej i po jej zakończeniu formacja wojskowa obozu narodowego - Narodowe Siły Zbrojne powstała 20 września 1942 roku. NSZ pragnął walczyć przeciwko Niemcom, jak i ZSRR, uznając Sowietów za największe zagrożenie.
Organizacja została powołana na mocy porozumienia między tą częścią Stronnictwa Narodowego, która nie zgodziła się scalić na tych warunkach, które zostały wyłożone w deklaracji scaleniowej między Narodową Organizacja Wojskową (konspiracyjną organizacją wojskową Stronnictwa Narodowego - PAP) a Armią Krajową latem 1942 roku
— powiedział Michał Gniadek-Zieliński, historyk i autor książki „Narodowe Siły Zbrojne 1942 - 1947”.
Pion polityczny, stojący na czele tej części niezadowolonej z przebiegu scalenia zaczął rozmowy z działającymi również poza tym oficjalnym podziemiem ONR-owcami
— wyjaśnił. Efektem rozmów ze Związkiem Jaszczurczym utworzonym przez działaczy przedwojennego, oskarżanego o antysemityzm Obozu Narodowo-Radykalnego, było powstanie NSZ.
W marcu 1944 r. zatwierdzono dokument głoszący, że oddziały NSZ stają się częścią formacji partyzantki AK, a płk Tadeusz Kurcyusz zostaje pełnomocnikiem ds. scalenia NSZ. Po jego śmierci jednak w Narodowych Siłach Zbrojnych nastąpił rozłam. Powstało podległe Armii Krajowej NSZ-AK i odrębne NSZ-ZJ.
Rozmówca PAP przekonuje, że próby scalenia NSZ z AK były od początku istnienia Narodowych Sił Zbrojnych. Choć na przeszkodzie stały różnice w kwestiach organizacyjnych, to - jak przekonuje historyk, współpraca była prowadzona. Gniadek-Zieliński uważa, że AK starało się niekiedy wykorzystywać tę współpracę w akcjach przeciwko komunistom.
Ponieważ siali postrach i zniszczenia szczególnie na wsiach, natomiast wolano się wysługiwać na przykład żołnierzami NSZ, bo Londyn nie chciał mieć z tym nic wspólnego
— stwierdził.
Zdaniem autora książki o NSZ, ludzie zasilający organizację niekoniecznie utożsamiali się z jej programem politycznym, a więc programem środowiska związanego z ruchem narodowym. „Tam byli ludzie, którzy po prostu trafili do Narodowych Sił Zbrojnych, bo chcieli walczyć z wrogiem i znaleźli się tam, ale mogli równie dobrze znaleźć się w innej organizacji” - przekonywał.
Jest dosyć zabawną kwestią, że na przykład wysyłano prasę konspiracyjną, w której poruszano ideologiczne aspekty walki z Niemcami, czy też elementy programu obozu narodowego i potem oficerowie odsyłali tę prasę i mówili, „u nas nikt tego nie czyta, przyślijcie nam coś dla prostych ludzi, bo u nas nikt się kompletnie nie interesuje”
— opowiadał historyk.
Zdaniem Gniadka-Zielińskiego NSZ nie starał się nastawiać członków na walkę typowo partyzancką.
Czasem to było nie do uniknięcia ze względu na rozwój sytuacji w kraju, natomiast początkowo starano się nie prowadzić takiej walki i - jak to pisano - stać „z bronią u nogi”. Szkolić się, prowadzić wywiad, prowadzić akcję propagandową, przygotowywać naród do powstania, które to powstanie uważano za ten moment, kiedy wreszcie należy wystąpić z bronią w ręku, uderzyć na wroga i wyzwolić ojczyznę
— wyjaśniał.
Jego zdaniem jednak zasługi NSZ w walce z Niemcami są duże.
Mamy rozpracowanie ośrodka badań nad rakietami w Pianoujściu (niem. Peenemnde - ośrodek badań m.in. nad broniami V-1 i V-2), które to rok później zniszczyli alianci właśnie dzięki meldunkom Armii Krajowej, która otrzymała meldunki od Narodowych Sił Zbrojnych. Oczywiście Brytyjczycy są przekonani, że to jest ich zasługa, AK-owcy, że to jest ich zasługa, a NSZ-owcy, że to ich zasługa
— mówił historyk.
Natomiast pierwsi niewątpliwie ten ośrodek zlokalizowali NSZ-owcy i meldunki, ponieważ nie mieli kontaktów bezpośrednio z Londynem, musieli przekazać przez Armię Krajową
— zapewniał.
Czytaj dalej na następnej stronie ===>
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Po II wojnie światowej żołnierze działający wcześniej w NSZ nie złożyli broni chyba w większym stopniu niż inni żołnierze podziemia, co się wiązało z tym, że byli wrogiem numer jeden dla „komuny” - powiedział PAP autor książki „Narodowe Siły Zbrojne 1942 - 1947” w 75 rocznicę powołania formacji.
Działająca w konspiracji w okresie II wojny światowej i po jej zakończeniu formacja wojskowa obozu narodowego - Narodowe Siły Zbrojne powstała 20 września 1942 roku. NSZ pragnął walczyć przeciwko Niemcom, jak i ZSRR, uznając Sowietów za największe zagrożenie.
Organizacja została powołana na mocy porozumienia między tą częścią Stronnictwa Narodowego, która nie zgodziła się scalić na tych warunkach, które zostały wyłożone w deklaracji scaleniowej między Narodową Organizacja Wojskową (konspiracyjną organizacją wojskową Stronnictwa Narodowego - PAP) a Armią Krajową latem 1942 roku
— powiedział Michał Gniadek-Zieliński, historyk i autor książki „Narodowe Siły Zbrojne 1942 - 1947”.
Pion polityczny, stojący na czele tej części niezadowolonej z przebiegu scalenia zaczął rozmowy z działającymi również poza tym oficjalnym podziemiem ONR-owcami
— wyjaśnił. Efektem rozmów ze Związkiem Jaszczurczym utworzonym przez działaczy przedwojennego, oskarżanego o antysemityzm Obozu Narodowo-Radykalnego, było powstanie NSZ.
W marcu 1944 r. zatwierdzono dokument głoszący, że oddziały NSZ stają się częścią formacji partyzantki AK, a płk Tadeusz Kurcyusz zostaje pełnomocnikiem ds. scalenia NSZ. Po jego śmierci jednak w Narodowych Siłach Zbrojnych nastąpił rozłam. Powstało podległe Armii Krajowej NSZ-AK i odrębne NSZ-ZJ.
Rozmówca PAP przekonuje, że próby scalenia NSZ z AK były od początku istnienia Narodowych Sił Zbrojnych. Choć na przeszkodzie stały różnice w kwestiach organizacyjnych, to - jak przekonuje historyk, współpraca była prowadzona. Gniadek-Zieliński uważa, że AK starało się niekiedy wykorzystywać tę współpracę w akcjach przeciwko komunistom.
Ponieważ siali postrach i zniszczenia szczególnie na wsiach, natomiast wolano się wysługiwać na przykład żołnierzami NSZ, bo Londyn nie chciał mieć z tym nic wspólnego
— stwierdził.
Zdaniem autora książki o NSZ, ludzie zasilający organizację niekoniecznie utożsamiali się z jej programem politycznym, a więc programem środowiska związanego z ruchem narodowym. „Tam byli ludzie, którzy po prostu trafili do Narodowych Sił Zbrojnych, bo chcieli walczyć z wrogiem i znaleźli się tam, ale mogli równie dobrze znaleźć się w innej organizacji” - przekonywał.
Jest dosyć zabawną kwestią, że na przykład wysyłano prasę konspiracyjną, w której poruszano ideologiczne aspekty walki z Niemcami, czy też elementy programu obozu narodowego i potem oficerowie odsyłali tę prasę i mówili, „u nas nikt tego nie czyta, przyślijcie nam coś dla prostych ludzi, bo u nas nikt się kompletnie nie interesuje”
— opowiadał historyk.
Zdaniem Gniadka-Zielińskiego NSZ nie starał się nastawiać członków na walkę typowo partyzancką.
Czasem to było nie do uniknięcia ze względu na rozwój sytuacji w kraju, natomiast początkowo starano się nie prowadzić takiej walki i - jak to pisano - stać „z bronią u nogi”. Szkolić się, prowadzić wywiad, prowadzić akcję propagandową, przygotowywać naród do powstania, które to powstanie uważano za ten moment, kiedy wreszcie należy wystąpić z bronią w ręku, uderzyć na wroga i wyzwolić ojczyznę
— wyjaśniał.
Jego zdaniem jednak zasługi NSZ w walce z Niemcami są duże.
Mamy rozpracowanie ośrodka badań nad rakietami w Pianoujściu (niem. Peenemnde - ośrodek badań m.in. nad broniami V-1 i V-2), które to rok później zniszczyli alianci właśnie dzięki meldunkom Armii Krajowej, która otrzymała meldunki od Narodowych Sił Zbrojnych. Oczywiście Brytyjczycy są przekonani, że to jest ich zasługa, AK-owcy, że to jest ich zasługa, a NSZ-owcy, że to ich zasługa
— mówił historyk.
Natomiast pierwsi niewątpliwie ten ośrodek zlokalizowali NSZ-owcy i meldunki, ponieważ nie mieli kontaktów bezpośrednio z Londynem, musieli przekazać przez Armię Krajową
— zapewniał.
Czytaj dalej na następnej stronie ===>
Strona 1 z 3
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/historia/358571-gniadek-zielinski-po-ii-wojnie-swiatowej-zolnierze-nsz-byli-wrogiem-numer-jeden-dla-komunistow?strona=1
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.