To, co panie spotkało jest wyrazem daleko idącego bestialstwa, niewyobrażalnego jeśli chodzi o człowieczeństwo - powiedziała w piątek prezes Trybunału Konstytucyjnego Julia Przyłębska zwracając się do b. więźniarek niemieckiego obozu koncentracyjnego w Ravensbrueck.
W piątek w siedzibie Trybunału Konstytucyjnego, na zaproszenie prezes TK, odbyło się spotkanie z b. więźniarkami obozu. Celem spotkania było przypomnienie o cywilnych ofiarach II wojny światowej - polskich więźniach niemieckich obozów koncentracyjnych, robotnikach przymusowych, ofiarach eksperymentów medycznych oraz dzieciach tychże ofiar.
W spotkaniu uczestniczyło 5 byłych więźniarek: Zofia Baranowicz, Marianna Bogusz, Barbara Piotrowska, Wanda Kulczyk-Rosiewicz oraz Krystyna Zając.
Cieszę się, że to nasze spotkanie jest 1 września. Uważam, że obchody rozpoczęcia i zakończenia II wojny światowej to nie tylko dzień, który ma wspominać wszystkie te aspekty batalistyczne, ale to jest dzień, kiedy możemy całemu światu przypomnieć wszystkie ofiary cywilne II wojny i to całe okrucieństwo
— powiedziała Przyłębska.
Dodała, że jest pełna podziwu dla więźniarek widząc je w tak dobrej formie.
Tak cieszące się życiem - jesteście niesamowite
— mówiła.
Gdyby każdy z nas miał tyle siły w sobie i tyle pokory wobec życia, być może ten świat wyglądałby inaczej. Chcę was pokazać wszystkim, żeby młode pokolenie, przede wszystkim, brało przykład z takich ludzi jak panie
— podkreśliła prezes TK.
Przyłębska powiedziała, że walczy o „zadośćuczynienie przez pamięć, żeby o tym wszystkim, co się wydarzyło nie zapomniano, żeby było jasne to rozdzielenie - kto był ofiarą, a kto był sprawcą”.
Wyjaśniła, że nie chodzi o szykanowanie sprawcy, ale przypominanie o ofiarach.
Jeśli młode pokolenie, spadkobiercy tych oprawców zobaczą co się wydarzyło - może każdego na świecie to powstrzyma przed takimi działaniami
— powiedziała Przyłębska.
Dziękujemy, że pani prezes i państwo, zwróciliście uwagę na tę szczególną grupę, ponieważ do tej pory tak jakby odsuwano pamięć o Ravensbrueck - może przez to, że ten obóz znajduje się na terenie byłego NRD. W mojej rodzinie nie mówiło się o tym, ojciec walczył w Powstaniu Warszawskim, ale sprawę gdzie była mama i babcia dzieciom się nie opowiadało. Teraz mogę się tym zająć
— powiedziała prezes Fundacji Cultura Memoriae, polski przedstawiciel w Międzynarodowym Komitecie Ravensbrueck Hanna Nowakowska.
Wanda Kulczyk-Rosiewicz, jedna z trzech ostatnich żyjących operowanych pseudomedycznie w KL Ravensbrueck opowiedziała PAP o swoich przeżyciach.
W mojej grupie przeprowadzono przeważnie operacje kostne. Ja miałam wyjęty kawałek kości i tam miałam coś wstawione. Miałam dwie operacje - najpierw jedną, a potem po sześciu tygodniach ranę przecięto jeszcze raz. (…) Te nasze nogi to czuć było jak zgniłe ryby. Okropny był zapach. Poza tym blok był zamknięty, chodzili SS-mani z karabinami i nikomu nie wolno było wchodzić. Te operacje przeprowadzano w tajemnicy, potem trochę się to rozeszło po obozie
— wspominała b. więźniarka Ravensbrueck.
Dla Krystyny Zając jednym z bardziej traumatycznych przeżyć była selekcja.
Na tzw. ulicy lagrowej kazano nam się rozebrać do naga - to było strasznie krępujące, tam były młode dziewczęta, kobiety trzydzieści parę do pięćdziesięciu lat. Na czym polegała selekcja? Przechodziło się koło Niemca - jeden był w białym fartuchu, a drugi był tylko w mundurze SS. Zaglądał nam do ust, oglądał ręce i jedne osoby kierował na lewo, drugie na prawo. Nie wiadomo było, kto do gazu, kto do pracy. Była tam straszna rozpacza, ponieważ czasem rozdzielano córki z matkami
— mówiła.
Czytaj dalej na następnej stronie
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
To, co panie spotkało jest wyrazem daleko idącego bestialstwa, niewyobrażalnego jeśli chodzi o człowieczeństwo - powiedziała w piątek prezes Trybunału Konstytucyjnego Julia Przyłębska zwracając się do b. więźniarek niemieckiego obozu koncentracyjnego w Ravensbrueck.
W piątek w siedzibie Trybunału Konstytucyjnego, na zaproszenie prezes TK, odbyło się spotkanie z b. więźniarkami obozu. Celem spotkania było przypomnienie o cywilnych ofiarach II wojny światowej - polskich więźniach niemieckich obozów koncentracyjnych, robotnikach przymusowych, ofiarach eksperymentów medycznych oraz dzieciach tychże ofiar.
W spotkaniu uczestniczyło 5 byłych więźniarek: Zofia Baranowicz, Marianna Bogusz, Barbara Piotrowska, Wanda Kulczyk-Rosiewicz oraz Krystyna Zając.
Cieszę się, że to nasze spotkanie jest 1 września. Uważam, że obchody rozpoczęcia i zakończenia II wojny światowej to nie tylko dzień, który ma wspominać wszystkie te aspekty batalistyczne, ale to jest dzień, kiedy możemy całemu światu przypomnieć wszystkie ofiary cywilne II wojny i to całe okrucieństwo
— powiedziała Przyłębska.
Dodała, że jest pełna podziwu dla więźniarek widząc je w tak dobrej formie.
Tak cieszące się życiem - jesteście niesamowite
— mówiła.
Gdyby każdy z nas miał tyle siły w sobie i tyle pokory wobec życia, być może ten świat wyglądałby inaczej. Chcę was pokazać wszystkim, żeby młode pokolenie, przede wszystkim, brało przykład z takich ludzi jak panie
— podkreśliła prezes TK.
Przyłębska powiedziała, że walczy o „zadośćuczynienie przez pamięć, żeby o tym wszystkim, co się wydarzyło nie zapomniano, żeby było jasne to rozdzielenie - kto był ofiarą, a kto był sprawcą”.
Wyjaśniła, że nie chodzi o szykanowanie sprawcy, ale przypominanie o ofiarach.
Jeśli młode pokolenie, spadkobiercy tych oprawców zobaczą co się wydarzyło - może każdego na świecie to powstrzyma przed takimi działaniami
— powiedziała Przyłębska.
Dziękujemy, że pani prezes i państwo, zwróciliście uwagę na tę szczególną grupę, ponieważ do tej pory tak jakby odsuwano pamięć o Ravensbrueck - może przez to, że ten obóz znajduje się na terenie byłego NRD. W mojej rodzinie nie mówiło się o tym, ojciec walczył w Powstaniu Warszawskim, ale sprawę gdzie była mama i babcia dzieciom się nie opowiadało. Teraz mogę się tym zająć
— powiedziała prezes Fundacji Cultura Memoriae, polski przedstawiciel w Międzynarodowym Komitecie Ravensbrueck Hanna Nowakowska.
Wanda Kulczyk-Rosiewicz, jedna z trzech ostatnich żyjących operowanych pseudomedycznie w KL Ravensbrueck opowiedziała PAP o swoich przeżyciach.
W mojej grupie przeprowadzono przeważnie operacje kostne. Ja miałam wyjęty kawałek kości i tam miałam coś wstawione. Miałam dwie operacje - najpierw jedną, a potem po sześciu tygodniach ranę przecięto jeszcze raz. (…) Te nasze nogi to czuć było jak zgniłe ryby. Okropny był zapach. Poza tym blok był zamknięty, chodzili SS-mani z karabinami i nikomu nie wolno było wchodzić. Te operacje przeprowadzano w tajemnicy, potem trochę się to rozeszło po obozie
— wspominała b. więźniarka Ravensbrueck.
Dla Krystyny Zając jednym z bardziej traumatycznych przeżyć była selekcja.
Na tzw. ulicy lagrowej kazano nam się rozebrać do naga - to było strasznie krępujące, tam były młode dziewczęta, kobiety trzydzieści parę do pięćdziesięciu lat. Na czym polegała selekcja? Przechodziło się koło Niemca - jeden był w białym fartuchu, a drugi był tylko w mundurze SS. Zaglądał nam do ust, oglądał ręce i jedne osoby kierował na lewo, drugie na prawo. Nie wiadomo było, kto do gazu, kto do pracy. Była tam straszna rozpacza, ponieważ czasem rozdzielano córki z matkami
— mówiła.
Czytaj dalej na następnej stronie
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/historia/355808-prezes-tk-do-bylych-wiezniarek-kl-ravensbruck-gdyby-kazdy-z-nas-mial-tyle-sily-i-pokory-wobec-zycia-byc-moze-ten-swiat-wygladalby-inaczej