Jeszcze raz powtórzę: słowo „kolaboracja” ma konkretne znaczenie. Jeśli Zychowicz uparł się powiadamiać świat, ze mieliśmy swego Petaina (dlaczego nie Quislinga?) powinien zadbać o jakieś uprawdopodobnienie tego ciężkiego oskarżenia. Nie zrobił tego.
A już zupełnie haniebne (nie znajduję innych słów) jest nazywanie „kolaboracją” planu Burza. Sowieci uważali go za politycznie zwrócony przeciw sobie, żaden z historyków nie uważa inaczej. Byłby to pierwszy przypadek kolaboracji skierowanej od samego początku przeciw okupantowi. Kolaboranci nie zaczynają swojej misji od padania ofiarą najbrutalniejszych represji – czasem egzekucji, czasem wywożenia na Syberię. Tak było z AK-owcami.
Można plan Burza podważać na wiele sposobów. Ale nie można jego autorów i wykonawców zniesławiać absurdalnymi zarzutami, które urągają logice. Szukanie rozgłosu, chęć wywołania kieszonkowego skandalu, nie usprawiedliwia kłamstwa. Albo szaleństwa.
Tony Judt zauważył w swojej sławnej historii Europy, że trzon polskiego społeczeństwa odrzucił obie kolaboracje. Zychowicz zgłasza się żeby tworzyć mit alternatywny. Dla Polaków nieprzyjemny, ale przede wszystkim kompletnie nieprawdziwy.
Ostatnia część artykułu Zychowicza to z kolei atak na prezydenta Andrzeja Dudę – za uczczenie pamięci żołnierzy armii Berlinga forsujących Odrę. To oczywiście konsekwencja Mackiewiczowskiego antykomunizmu.
Ponieważ ćwiczyłem już ten spór z osobami bardziej przeze mnie poważanymi (Sławomir Cenckiewicz), nie będę go powtarzał. Tu z pewnością racje są bardziej podzielone, apologia LWP jako formacji byłaby błędem. Aczkolwiek polscy żołnierze bili się dzielnie i choćby jako kolejnym ofiarom tej wojny, ofiarom bezlitosnej historii, należy im się szacunek. Tak jak szacunek należy się trzem żołnierzom tejże armii, którzy w roku 1947 stanęli w obronie porwanej kobiety i zaczęli strzelać do Sowietów. Przypłacili to życiem. Historia potrafi wydać z siebie bezlitosny chichot.
To jest jednak materiał do jakiejś debaty. Uważam, że w sprawie nazywania AK-owców kolaborantami czy zestawiania Sikorskiego z Petainem głos powinna co najwyżej zabrać Reduta Dobrego Imienia. A ja bym chętnie usłyszał głos nie Zychowicza, a redaktora Pawła Lisickiego. Po co to robicie? Dlaczego?
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Jeszcze raz powtórzę: słowo „kolaboracja” ma konkretne znaczenie. Jeśli Zychowicz uparł się powiadamiać świat, ze mieliśmy swego Petaina (dlaczego nie Quislinga?) powinien zadbać o jakieś uprawdopodobnienie tego ciężkiego oskarżenia. Nie zrobił tego.
A już zupełnie haniebne (nie znajduję innych słów) jest nazywanie „kolaboracją” planu Burza. Sowieci uważali go za politycznie zwrócony przeciw sobie, żaden z historyków nie uważa inaczej. Byłby to pierwszy przypadek kolaboracji skierowanej od samego początku przeciw okupantowi. Kolaboranci nie zaczynają swojej misji od padania ofiarą najbrutalniejszych represji – czasem egzekucji, czasem wywożenia na Syberię. Tak było z AK-owcami.
Można plan Burza podważać na wiele sposobów. Ale nie można jego autorów i wykonawców zniesławiać absurdalnymi zarzutami, które urągają logice. Szukanie rozgłosu, chęć wywołania kieszonkowego skandalu, nie usprawiedliwia kłamstwa. Albo szaleństwa.
Tony Judt zauważył w swojej sławnej historii Europy, że trzon polskiego społeczeństwa odrzucił obie kolaboracje. Zychowicz zgłasza się żeby tworzyć mit alternatywny. Dla Polaków nieprzyjemny, ale przede wszystkim kompletnie nieprawdziwy.
Ostatnia część artykułu Zychowicza to z kolei atak na prezydenta Andrzeja Dudę – za uczczenie pamięci żołnierzy armii Berlinga forsujących Odrę. To oczywiście konsekwencja Mackiewiczowskiego antykomunizmu.
Ponieważ ćwiczyłem już ten spór z osobami bardziej przeze mnie poważanymi (Sławomir Cenckiewicz), nie będę go powtarzał. Tu z pewnością racje są bardziej podzielone, apologia LWP jako formacji byłaby błędem. Aczkolwiek polscy żołnierze bili się dzielnie i choćby jako kolejnym ofiarom tej wojny, ofiarom bezlitosnej historii, należy im się szacunek. Tak jak szacunek należy się trzem żołnierzom tejże armii, którzy w roku 1947 stanęli w obronie porwanej kobiety i zaczęli strzelać do Sowietów. Przypłacili to życiem. Historia potrafi wydać z siebie bezlitosny chichot.
To jest jednak materiał do jakiejś debaty. Uważam, że w sprawie nazywania AK-owców kolaborantami czy zestawiania Sikorskiego z Petainem głos powinna co najwyżej zabrać Reduta Dobrego Imienia. A ja bym chętnie usłyszał głos nie Zychowicza, a redaktora Pawła Lisickiego. Po co to robicie? Dlaczego?
Strona 2 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/historia/341906-czy-ak-kolaborowala-zychowicz-przekracza-granice-tylez-smiesznosci-co-hanby?strona=2