W czasie walk o Monte Cassino znosił w bezpieczne miejsca ciężko rannych żołnierzy.
Tylko takich nosiliśmy, bo oni nie mogli chodzić, bo ten, co był na przykład ranny w rękę lub coś innego, to sam schodził. Żołnierz przeważnie ważył ok. 60-70 kilogramów, nosze drewniane podobno ważyły 17 kilogramów i jak się to doda, to wiadomo, że te ok. 80 kilogramów trzeba było przenieść. To było nasze zadanie
— wspominał Łapiński.
Podkreślił, że ci, którzy dzisiaj oglądają wzgórza Monte Cassino, powinni pamiętać, że wiosną 1944 r. były one pozbawione osłony w postaci drzew.
Niemieccy żołnierze postarali się, by uczynić Monte Cassino niezdobytą twierdzą. Klasztor, a właściwie jego ruiny, widzieliśmy z każdej strony, ale i Niemcy widzieli nas z każdej strony. Nie było miejsca, w którym moglibyśmy się zasłonić i każde było dla nas niebezpieczne. To była naprawdę ciężka fizyczna praca
— opowiadał Łapiński.
Dodał, że w kulminacyjnych momentach walk żołnierze z powodu zmęczenia nie myśleli ani o strachu ani o odwadze.
Obecna na uroczystości Krystyna Farley, która obecnie mieszka na stałe w USA, była sanitariuszką opiekującą się rannymi żołnierzami 2. Korpusu Polskiego. Z okupowanej Polski do sowieckiej Rosji została wywieziona w 1940 r. i przeszła całą epopeję wydostania się z ZSRR do Persji, a następnie na Bliski Wschód.
W czasie kampanii włoskiej pracowałam między innymi w szpitalu w Bari. Nie myślało się o znaczeniu tego, co się robi, bo było się młodym. Bardzo dużo chorych przeszło przez moje ręce i do niedawna jeszcze wielu z nich widziałam podczas corocznych uroczystości… A za jednego z moich pacjentów wyszłam za mąż
— opowiadała.
Pytana o najbardziej wzruszające wspomnienie z okresu wojny, mówiła, że najtrudniej dla niej było w lipcu 1943 r., gdy Polacy dowiedzieli się o śmierci gen. Władysława Sikorskiego.
Pielgrzymkę patriotyczną do Włoch i uroczystość na polskim cmentarzu wojennym przy Monte Cassino zorganizował Urząd ds. Kombatantów i Osób Represjonowanych.
73 lata temu w gruzach opactwa benedyktyńskiego na Monte Cassino 18 maja 1944 roku o godz. 10 po raz pierwszy od września 1939 roku zabrzmiał hejnał mariacki i załopotał proporzec 12. Pułku Ułanów Podolskich i biało-czerwona flaga. Bóg pobłogosławił polski oręż i dał zwycięstwo tym, którzy na swoich mundurach nosili tarcze krzyżowców, bo to był znak 2. Korpusu Polskiego
— mówił Jan Józef Kasprzyk, który kieruje pracami Urzędu ds. Kombatantów. Przywołując trud weteranów i dziękując im za obecność podkreślił, że dziś najważniejszym zadaniem dla kochających ojczyznę Polaków jest przywracanie wielkości Rzeczypospolitej.
Nie ma piękniejszej rzeczy niż niepodległość i oddawanie siebie całego za drugiego człowieka, za bliźnich - dodał Kasprzyk.
Podczas uroczystości odczytano list od premier Beaty Szydło i wicepremiera ministra kultury i dziedzictwa narodowego Piotra Glińskiego. Ceremonię zakończyły apel poległych i składanie wieńców.
Czytaj dalej na następnej stronie
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
W czasie walk o Monte Cassino znosił w bezpieczne miejsca ciężko rannych żołnierzy.
Tylko takich nosiliśmy, bo oni nie mogli chodzić, bo ten, co był na przykład ranny w rękę lub coś innego, to sam schodził. Żołnierz przeważnie ważył ok. 60-70 kilogramów, nosze drewniane podobno ważyły 17 kilogramów i jak się to doda, to wiadomo, że te ok. 80 kilogramów trzeba było przenieść. To było nasze zadanie
— wspominał Łapiński.
Podkreślił, że ci, którzy dzisiaj oglądają wzgórza Monte Cassino, powinni pamiętać, że wiosną 1944 r. były one pozbawione osłony w postaci drzew.
Niemieccy żołnierze postarali się, by uczynić Monte Cassino niezdobytą twierdzą. Klasztor, a właściwie jego ruiny, widzieliśmy z każdej strony, ale i Niemcy widzieli nas z każdej strony. Nie było miejsca, w którym moglibyśmy się zasłonić i każde było dla nas niebezpieczne. To była naprawdę ciężka fizyczna praca
— opowiadał Łapiński.
Dodał, że w kulminacyjnych momentach walk żołnierze z powodu zmęczenia nie myśleli ani o strachu ani o odwadze.
Obecna na uroczystości Krystyna Farley, która obecnie mieszka na stałe w USA, była sanitariuszką opiekującą się rannymi żołnierzami 2. Korpusu Polskiego. Z okupowanej Polski do sowieckiej Rosji została wywieziona w 1940 r. i przeszła całą epopeję wydostania się z ZSRR do Persji, a następnie na Bliski Wschód.
W czasie kampanii włoskiej pracowałam między innymi w szpitalu w Bari. Nie myślało się o znaczeniu tego, co się robi, bo było się młodym. Bardzo dużo chorych przeszło przez moje ręce i do niedawna jeszcze wielu z nich widziałam podczas corocznych uroczystości… A za jednego z moich pacjentów wyszłam za mąż
— opowiadała.
Pytana o najbardziej wzruszające wspomnienie z okresu wojny, mówiła, że najtrudniej dla niej było w lipcu 1943 r., gdy Polacy dowiedzieli się o śmierci gen. Władysława Sikorskiego.
Pielgrzymkę patriotyczną do Włoch i uroczystość na polskim cmentarzu wojennym przy Monte Cassino zorganizował Urząd ds. Kombatantów i Osób Represjonowanych.
73 lata temu w gruzach opactwa benedyktyńskiego na Monte Cassino 18 maja 1944 roku o godz. 10 po raz pierwszy od września 1939 roku zabrzmiał hejnał mariacki i załopotał proporzec 12. Pułku Ułanów Podolskich i biało-czerwona flaga. Bóg pobłogosławił polski oręż i dał zwycięstwo tym, którzy na swoich mundurach nosili tarcze krzyżowców, bo to był znak 2. Korpusu Polskiego
— mówił Jan Józef Kasprzyk, który kieruje pracami Urzędu ds. Kombatantów. Przywołując trud weteranów i dziękując im za obecność podkreślił, że dziś najważniejszym zadaniem dla kochających ojczyznę Polaków jest przywracanie wielkości Rzeczypospolitej.
Nie ma piękniejszej rzeczy niż niepodległość i oddawanie siebie całego za drugiego człowieka, za bliźnich - dodał Kasprzyk.
Podczas uroczystości odczytano list od premier Beaty Szydło i wicepremiera ministra kultury i dziedzictwa narodowego Piotra Glińskiego. Ceremonię zakończyły apel poległych i składanie wieńców.
Czytaj dalej na następnej stronie
Strona 2 z 3
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/historia/340281-wzruszajace-wspomnienia-zolnierzy-andersa-o-bitwie-o-monte-cassino-myslelismy-o-polsce-serca-oddalismy-ojczyznie-zdjecia?strona=2