Festiwal „Niepokorni, Niezłomni, Wyklęci” to miejsce dialogu kilku pokoleń Polaków
— mówi portalowi wPolityce.pl Arkadiusz Gołębiewski, pomysłodawca i dyrektor Festiwalu Filmów Dokumentalnych „Niepokorni, Niezłomni, Wyklęci”.
wPolityce.pl: Minął 1 marca, ważny dzień dla Polski, ale i dla waszego przedsięwzięcia, jakimi są obecnie retrospektywy festiwalu filmowego o Żołnierzach Wyklętych. Jaka jest różnica pomiędzy retrospektywami a Festiwalem Filmów Dokumentalnych „Niepokorni, Niezłomni, Wyklęci”, który realizujecie w Gdyni?
Arkadiusz Gołębiewski: Festiwal „Niepokorni Niezłomni Wyklęci” odbywa się już od 2008 roku, a jego kulminacyjnym momentem jest Gala, na której honorujemy twórców filmowych, radiowych a od ostatniej edycji również literatów. Festiwal to też miejsce, gdzie toczy się żywa dyskusja podczas paneli, seminariów czy warsztatów dla twórców. To w końcu koncerty, promocje książek czy też cały mocny blok dedykowany dla młodych, czyli „Młodzi dla historii”. Gala zamknięcia jednak nie kończy festiwalu. On rusza w Polskę i zaczynają się retrospektywy. Naszym celem jest dotrzeć do każdego miasteczka i w Polsce, i za granicą, by opowiadać o naszych często zapomnianych bohaterach.
Pokazami, dyskusjami chcemy pobudzać lokalną społeczność do interesowania się własną, rodzinną historią. Festiwal „NNW” to miejsce dialogu kilku pokoleń Polaków. To, co czyni Festiwal wyjątkowym to spotkania z odchodzącym pokoleniem Żołnierzy Wyklętych.
Dlaczego wyborem tematyki są Żołnierze Wyklęci?
Sam realizuję filmy od lat 90. i widziałem, że na wielu festiwalach filmowych brakuje miejsca, gdzie można tematykę o Żołnierzach Wyklętych prezentować. Z potrzeby głodu pokazywania tych filmów, prowadzenia dyskusji ze świadkami historii, historykami pojawił się pomysł, aby stworzyć festiwal poświęcony Żołnierzom Wyklętym. Jednak wówczas stwierdziłem, że nie mogę się zamykać tylko na ten temat, bo szybko tematy się wyczerpią i będzie pytanie: co dalej?
W związku z tym rozszerzyłem idee do roku ‘89, czyli do szeroko rozumianego okresu Solidarności. Po 2-3 latach te dysproporcje się zmieniły. Tematyka o okresie Solidarności bardzo szybko się wyczerpała, a dynamicznie zaczęły powstawać filmy o podziemiu niepodległościowym. Mam satysfakcję przez fakt, że w Polsce pojawiło się miejsce, gdzie można prezentować tego typu filmy. Sprawiło to, że wiele środowisk lokalnych i profesjonalnych twórców nie patrząc na stacje telewizyjne zaczęło pochylać się nad tematem, opowiadać lokalne historie swoich społeczności.
Ile tego typu filmów zostało zgłoszonych na ostatnią edycję festiwalu?
Łącznie w 2016 roku zostało zgłoszonych 64 filmów, gdzie znaczna większość odnosiła się do podziemia niepodległościowego drugiej konspiracji. To pokazało, jak wielki jest potencjał literacki, filmowy w historiach żołnierzy jak głęboko zostali w naszej zbiorowej pamięci „ zakopani”
Najczęściej zgłaszane filmy opowiadają o indywidualnych portretach bohaterów co sprawia, że armia tych niezłomnych Rycerzy powracających do naszej zbiorowej świadomości dynamicznie rośnie. Ambicją wielu miast jest mieć swojego Pileckiego. I to jest piękne.
Dzieł powstaje wiele, a jaka jest ich jakość?
Trzeba jasno powiedzieć, że od samego początku chcieliśmy, żeby to było miejsce, gdzie będą toczyły się rozmowy, jak prawdę historyczną przekuć na język filmowy? Żeby dobrze zrealizować ten temat potrzeba dużo pokory i odpowiedzialności. Bierzemy się za tematy ważne, trudne i mało odkryte. Nie możemy pozwolić sobie na robienie mocno offowego kina. Jeśli chcemy filmem dotrzeć do szerszego widza, przed twórcami jest duża odpowiedzialność, czy jesteśmy w stanie z tą tematyką się zmierzyć, zarówno intelektualnie i na poziomie artystycznym.
Z tym poziomem jest różnie. Technika dzisiaj pozwala, że niemal każdy może realizować filmy video, ale oczywiście to jeszcze nie znaczy, że wszyscy potrafią takie filmy robić. Do konkursu o nagrodę Złotego Opornika ostatnio zakwalifikowało się 27 produkcji. Wiele filmów które znalazły się pod kreską pokazanych jednak zostało w ramach pokazów specjalnych. Każdy z tych obrazów jest b. ważny i wart pokazania, dlatego staramy się, aby głos Polski był tu bardzo mocno zaprezentowany.
Warto podkreślić jednak, że nie wszyscy, którzy zabierają się za realizację filmów, mają świadomość podstawowych braków warsztatowych i uważają, że jeśli jest nośny temat to już mają film. Niestety wpadają w pułapkę i dobrymi zamiarami mogą sprawić, że ten odbiorca, który mało wie o temacie, może szybko zostać zniechęcony amatorskim dziełem, gdzie realizator zapomina, że tworzy film dla widza i trzeba odróżniać, co jest zabawą, a co odpowiedzialną pracą nad bardzo ważnym tematem. Gorzej jest jeszcze, jak takie amatorskie obrazy zaczynają żyć w poważnej debacie publicznej. Tego musimy bardzo pilnować. Dlatego nasz Festiwal to konkursy ale również warsztaty, pitching forum gdzie można szlifować pomysły, zdobywać inwestorów na dobre filmy.
Czytaj dalej na następnie stronie ===>
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Festiwal „Niepokorni, Niezłomni, Wyklęci” to miejsce dialogu kilku pokoleń Polaków
— mówi portalowi wPolityce.pl Arkadiusz Gołębiewski, pomysłodawca i dyrektor Festiwalu Filmów Dokumentalnych „Niepokorni, Niezłomni, Wyklęci”.
wPolityce.pl: Minął 1 marca, ważny dzień dla Polski, ale i dla waszego przedsięwzięcia, jakimi są obecnie retrospektywy festiwalu filmowego o Żołnierzach Wyklętych. Jaka jest różnica pomiędzy retrospektywami a Festiwalem Filmów Dokumentalnych „Niepokorni, Niezłomni, Wyklęci”, który realizujecie w Gdyni?
Arkadiusz Gołębiewski: Festiwal „Niepokorni Niezłomni Wyklęci” odbywa się już od 2008 roku, a jego kulminacyjnym momentem jest Gala, na której honorujemy twórców filmowych, radiowych a od ostatniej edycji również literatów. Festiwal to też miejsce, gdzie toczy się żywa dyskusja podczas paneli, seminariów czy warsztatów dla twórców. To w końcu koncerty, promocje książek czy też cały mocny blok dedykowany dla młodych, czyli „Młodzi dla historii”. Gala zamknięcia jednak nie kończy festiwalu. On rusza w Polskę i zaczynają się retrospektywy. Naszym celem jest dotrzeć do każdego miasteczka i w Polsce, i za granicą, by opowiadać o naszych często zapomnianych bohaterach.
Pokazami, dyskusjami chcemy pobudzać lokalną społeczność do interesowania się własną, rodzinną historią. Festiwal „NNW” to miejsce dialogu kilku pokoleń Polaków. To, co czyni Festiwal wyjątkowym to spotkania z odchodzącym pokoleniem Żołnierzy Wyklętych.
Dlaczego wyborem tematyki są Żołnierze Wyklęci?
Sam realizuję filmy od lat 90. i widziałem, że na wielu festiwalach filmowych brakuje miejsca, gdzie można tematykę o Żołnierzach Wyklętych prezentować. Z potrzeby głodu pokazywania tych filmów, prowadzenia dyskusji ze świadkami historii, historykami pojawił się pomysł, aby stworzyć festiwal poświęcony Żołnierzom Wyklętym. Jednak wówczas stwierdziłem, że nie mogę się zamykać tylko na ten temat, bo szybko tematy się wyczerpią i będzie pytanie: co dalej?
W związku z tym rozszerzyłem idee do roku ‘89, czyli do szeroko rozumianego okresu Solidarności. Po 2-3 latach te dysproporcje się zmieniły. Tematyka o okresie Solidarności bardzo szybko się wyczerpała, a dynamicznie zaczęły powstawać filmy o podziemiu niepodległościowym. Mam satysfakcję przez fakt, że w Polsce pojawiło się miejsce, gdzie można prezentować tego typu filmy. Sprawiło to, że wiele środowisk lokalnych i profesjonalnych twórców nie patrząc na stacje telewizyjne zaczęło pochylać się nad tematem, opowiadać lokalne historie swoich społeczności.
Ile tego typu filmów zostało zgłoszonych na ostatnią edycję festiwalu?
Łącznie w 2016 roku zostało zgłoszonych 64 filmów, gdzie znaczna większość odnosiła się do podziemia niepodległościowego drugiej konspiracji. To pokazało, jak wielki jest potencjał literacki, filmowy w historiach żołnierzy jak głęboko zostali w naszej zbiorowej pamięci „ zakopani”
Najczęściej zgłaszane filmy opowiadają o indywidualnych portretach bohaterów co sprawia, że armia tych niezłomnych Rycerzy powracających do naszej zbiorowej świadomości dynamicznie rośnie. Ambicją wielu miast jest mieć swojego Pileckiego. I to jest piękne.
Dzieł powstaje wiele, a jaka jest ich jakość?
Trzeba jasno powiedzieć, że od samego początku chcieliśmy, żeby to było miejsce, gdzie będą toczyły się rozmowy, jak prawdę historyczną przekuć na język filmowy? Żeby dobrze zrealizować ten temat potrzeba dużo pokory i odpowiedzialności. Bierzemy się za tematy ważne, trudne i mało odkryte. Nie możemy pozwolić sobie na robienie mocno offowego kina. Jeśli chcemy filmem dotrzeć do szerszego widza, przed twórcami jest duża odpowiedzialność, czy jesteśmy w stanie z tą tematyką się zmierzyć, zarówno intelektualnie i na poziomie artystycznym.
Z tym poziomem jest różnie. Technika dzisiaj pozwala, że niemal każdy może realizować filmy video, ale oczywiście to jeszcze nie znaczy, że wszyscy potrafią takie filmy robić. Do konkursu o nagrodę Złotego Opornika ostatnio zakwalifikowało się 27 produkcji. Wiele filmów które znalazły się pod kreską pokazanych jednak zostało w ramach pokazów specjalnych. Każdy z tych obrazów jest b. ważny i wart pokazania, dlatego staramy się, aby głos Polski był tu bardzo mocno zaprezentowany.
Warto podkreślić jednak, że nie wszyscy, którzy zabierają się za realizację filmów, mają świadomość podstawowych braków warsztatowych i uważają, że jeśli jest nośny temat to już mają film. Niestety wpadają w pułapkę i dobrymi zamiarami mogą sprawić, że ten odbiorca, który mało wie o temacie, może szybko zostać zniechęcony amatorskim dziełem, gdzie realizator zapomina, że tworzy film dla widza i trzeba odróżniać, co jest zabawą, a co odpowiedzialną pracą nad bardzo ważnym tematem. Gorzej jest jeszcze, jak takie amatorskie obrazy zaczynają żyć w poważnej debacie publicznej. Tego musimy bardzo pilnować. Dlatego nasz Festiwal to konkursy ale również warsztaty, pitching forum gdzie można szlifować pomysły, zdobywać inwestorów na dobre filmy.
Czytaj dalej na następnie stronie ===>
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/historia/329851-nasz-wywiad-golebiewski-naszym-celem-jest-dotrzec-do-kazdego-miasteczka-i-w-polsce-i-za-granica-by-opowiadac-o-naszych-zapomnianych-bohaterach