W zbieracki zapale księżnej zdarzało się też popełniać pomyłki – np. tzw. relikwie i szczątki Mikołaja Kopernika okazały się nieautentyczne, podobnie jak rzekoma czaszka Stefana Czarnieckiego. Ale nie myli się przecież tylko ten, kto nie robi nic…
A czego jak czego, ale bezczynności księżnej nie można było zarzucić. Ponieważ kolekcja rosła, prócz Świątyni Sybilli Izabela kazała wznieść na jej potrzeby także drugi gmach - tzw. Dom Gotycki.
W swoją pasję arystokratka angażowała całą rodzinę. Znaleziskami dzielili się z księżną także znajomi m.in. Tadeusz Czacki, który w testamencie przekazał jej swoje zbiory.
Ona sama zaś czasem zdobywała kolejne eksponaty z pasją, która dziś może szokować. Np. fragment kaftana łosiowego króla szwedzkiego Gustawa Adolfa – sama wycięła nożyczkami w wiedeńskim arsenale… Do dziś w oryginale brakuje niewielkiego fragmentu.
Po śmierci księżnej dzieło kontynuowała jej rodzina.
Klęska powstania listopadowego i związane z tym zagrożenie konfiskaty zbiorów, zmusiyo Adama Jerzego Czartoryskiego - syna Izabeli do wywiezienia kolekcji z Puław. Zbiory trafiły do Paryża, gdzie przechowywane były w Hotel Lambert.
W okresie Komuny Paryskiej, w roku 1870, książę Władysław Czartoryski przetransportował je ponownie na teren ziem polskich. Na nową siedzibę kolekcji wybrano terytorium ówczesnego zaboru austriackiego, gdzie rodzina Czartoryskich posiadała majątki ziemskie.
Władysław Czartoryski nie tylko stworzył nową siedzibę Muzeum i dzięki swym wysiłkom istotnie powiększył kolekcję, ale również zmienił jej charakter. Sentymentalny zbiór pamiątek i dzieł sztuki związanych ze słynnymi osobistościami został zastąpiony przez nowoczesną jak na owe czasy galerię. Pamiątki puławskie zostały złożone w mieszczących się w Klasztorku tzw. „Ciekawościach”. Książę zabezpieczył także działalność finansową Muzeum i Biblioteki. W 1897 roku powołana została tzw. Ordynacja Sieniawska - fundacja gwarantująca zachowanie Muzeum i Biblioteki w nienaruszalnym stanie. Pierwszym ordynatem został Adam Ludwik syn Władysława. Ordynacja przetrwała do 1945 roku.
Po wojnie zbiory znacjonalizowano. Przełom polityczny, jaki nastąpił w 1989 roku, umożliwił jednak Adamowi Karolowi Czartoryskiemu prawnemu następcy ostatniego ordynata, odzyskanie zbiorów i powołanie Fundacji XX. Czartoryskich kontynuującej tradycje Ordynacji Sieniawskiej.
W czwartek wicepremier i minister kultury Piotr Gliński podpisał z księciem Adamem Karolem Czartoryskim umowę ws. zakupu kolekcji Fundacji Książąt Czartoryskich, która staje się tym samym własnością państwa. Choć suma 500 mln zł , którą zapłacono za zbiory wydaje się astronomiczna, to zaledwie ułamek jej rzeczywistej wartości. Większość eksponatów została przekazana - w charakterze darowizny. Stało się więc to o co środowisko muzealników zabiegało od dawna. Polska stała sie jedynym właścicielem zbiorów. Także tych, które zaginęły w wojennej zawierusze. Chodzi m.in. „Portret młodzieńa” pędzla Rafaela.
Bez wątpienia – wola pani na Puławach, która pragnęła, by jej zbiory służyły rozwojowi kultury i pielęgnowaniu polskiej historii została spełniona. Pewnie tam gdzieś z góry przedsiębiorcza Izabela uśmiecha się dyskretnie z zadowoleniem niczym Cecylia Gallerani – modelka Leonarda da Vinci z gronostajem na ręku… Jak na wielką damę przystało. Jej wysiłki nie poszły wszak na marne. Będą dalej służyź Polakom zgodnie z mottem, które widnieje na gmachu świątyni Sybilli: „Przeszłość, przyszłości”.
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
W zbieracki zapale księżnej zdarzało się też popełniać pomyłki – np. tzw. relikwie i szczątki Mikołaja Kopernika okazały się nieautentyczne, podobnie jak rzekoma czaszka Stefana Czarnieckiego. Ale nie myli się przecież tylko ten, kto nie robi nic…
A czego jak czego, ale bezczynności księżnej nie można było zarzucić. Ponieważ kolekcja rosła, prócz Świątyni Sybilli Izabela kazała wznieść na jej potrzeby także drugi gmach - tzw. Dom Gotycki.
W swoją pasję arystokratka angażowała całą rodzinę. Znaleziskami dzielili się z księżną także znajomi m.in. Tadeusz Czacki, który w testamencie przekazał jej swoje zbiory.
Ona sama zaś czasem zdobywała kolejne eksponaty z pasją, która dziś może szokować. Np. fragment kaftana łosiowego króla szwedzkiego Gustawa Adolfa – sama wycięła nożyczkami w wiedeńskim arsenale… Do dziś w oryginale brakuje niewielkiego fragmentu.
Po śmierci księżnej dzieło kontynuowała jej rodzina.
Klęska powstania listopadowego i związane z tym zagrożenie konfiskaty zbiorów, zmusiyo Adama Jerzego Czartoryskiego - syna Izabeli do wywiezienia kolekcji z Puław. Zbiory trafiły do Paryża, gdzie przechowywane były w Hotel Lambert.
W okresie Komuny Paryskiej, w roku 1870, książę Władysław Czartoryski przetransportował je ponownie na teren ziem polskich. Na nową siedzibę kolekcji wybrano terytorium ówczesnego zaboru austriackiego, gdzie rodzina Czartoryskich posiadała majątki ziemskie.
Władysław Czartoryski nie tylko stworzył nową siedzibę Muzeum i dzięki swym wysiłkom istotnie powiększył kolekcję, ale również zmienił jej charakter. Sentymentalny zbiór pamiątek i dzieł sztuki związanych ze słynnymi osobistościami został zastąpiony przez nowoczesną jak na owe czasy galerię. Pamiątki puławskie zostały złożone w mieszczących się w Klasztorku tzw. „Ciekawościach”. Książę zabezpieczył także działalność finansową Muzeum i Biblioteki. W 1897 roku powołana została tzw. Ordynacja Sieniawska - fundacja gwarantująca zachowanie Muzeum i Biblioteki w nienaruszalnym stanie. Pierwszym ordynatem został Adam Ludwik syn Władysława. Ordynacja przetrwała do 1945 roku.
Po wojnie zbiory znacjonalizowano. Przełom polityczny, jaki nastąpił w 1989 roku, umożliwił jednak Adamowi Karolowi Czartoryskiemu prawnemu następcy ostatniego ordynata, odzyskanie zbiorów i powołanie Fundacji XX. Czartoryskich kontynuującej tradycje Ordynacji Sieniawskiej.
W czwartek wicepremier i minister kultury Piotr Gliński podpisał z księciem Adamem Karolem Czartoryskim umowę ws. zakupu kolekcji Fundacji Książąt Czartoryskich, która staje się tym samym własnością państwa. Choć suma 500 mln zł , którą zapłacono za zbiory wydaje się astronomiczna, to zaledwie ułamek jej rzeczywistej wartości. Większość eksponatów została przekazana - w charakterze darowizny. Stało się więc to o co środowisko muzealników zabiegało od dawna. Polska stała sie jedynym właścicielem zbiorów. Także tych, które zaginęły w wojennej zawierusze. Chodzi m.in. „Portret młodzieńa” pędzla Rafaela.
Bez wątpienia – wola pani na Puławach, która pragnęła, by jej zbiory służyły rozwojowi kultury i pielęgnowaniu polskiej historii została spełniona. Pewnie tam gdzieś z góry przedsiębiorcza Izabela uśmiecha się dyskretnie z zadowoleniem niczym Cecylia Gallerani – modelka Leonarda da Vinci z gronostajem na ręku… Jak na wielką damę przystało. Jej wysiłki nie poszły wszak na marne. Będą dalej służyź Polakom zgodnie z mottem, które widnieje na gmachu świątyni Sybilli: „Przeszłość, przyszłości”.
Strona 2 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/historia/321526-dama-z-gronostajem-i-pani-na-pulawach-czyli-burzliwe-dzieje-kolekcji-czartoryskich?strona=2