Księżna Izabela Czartoryska byłaby chyba zadowolona. Jej kolekcja trafiła w końcu na stałe pod skrzydła polskiego państwa. Bo przecież z myślą o nim była tworzona.
No, oczywiście również ku uciesze samej księżnej, chlubie rodu i zazdrości pozostałej części arystokracji. Ale przede wszystkim ku pamięci potomnych. Tak właśnie wtedy pojmowano interes narodowy i patriotyzm.
Dzieje rodu Czartoryski w fenomenalny sposób odzwierciedlają skomplikowane losy Polski w XVIII i XIX wieku.
Zaangażowanie w reformy Stanisława Augusta, konflikt z nim, rozdarcie rodziny pomiędzy prorosyjskie i pronapoleońskie sympatie, żarliwe wsparcie Powstania Kościuszkowskiego, żałoba porozbiorowa, emigracja. Romanse, polityka, wojny, patriotyzm i oczywiście sztuka – odcisnęły głębokie piętno na dziejach rodu.
Działalnością kolekcjonerską księżna Izabela zaczęła zajmować się w drugiej połowie życia, kiedy już nieco ustały jej „romansowe” zapędy. Bo też serce miała namiętne, temperament niezgorszy, a każde z dzieci (uznanych wspaniałomyślnie przez męża) miało innego ojca. Ale nie ma co pochopnie potępiać księżny. Takie były realia epoki…
Czytaj też: „Wszystkie romanse księżnej Izabeli”
W końcu jednak, po latach podróży i miłosnych perypetii Izabela osiadła w majątku na Puławach. I właśnie tam odkryła w sobie pasję do literatury, kształcenia chłopów i… zbierania narodowych pamiątek. W tym dziele aktywnie wspierał ją przede wszystkim syn Adam Jerzy (owoc romansu z rosyjskim ambasadorem Repninem, sam zaś wieloletni kochanek żony cara Aleksandra).
Tak czy owak Adam gorąco kochał matkę i aby ją zadowolić ze swoich podróży przywoził jej liczne pamiątki, które ona pieczołowicie umieszczała w swojej Świątyni Sybilli.
Ta okrągła klasycystyczna budowla została wzniesiona specjalnie na potrzeby kolekcji. Księżna zafascynowana bohaterskimi dziejami własnej ojczyzny, w nieco może egzaltowany sposób, chciała ratować przeszłość od zagłady, budzić pragnienie walki, bohaterstwa i poświęcenia, które tak ją fascynowały w postaci Kościuszki.
Wiele eksponatów – m.in. modlitewnik Władysława II, wywiozła z okupowanego przez Austriaków Krakowa. Historycy są zgodni, że w ten sposób ocaliła je przed grabieżą lub zniszczeniem.
Ale przywoziła też pamiątki z zagranicy. Z podróży z synem do Anglii przywiozła słynne „krzesło Szekspira”
„Ja siadłszy na tym krześle widziałam przed sobą Julię i Romea. Mirandę, Desdemonę i Ofelię
-– pisała w swoich dziennikach.
Krzesło zostało zresztą zakupione przy dramatycznych protestach córki jego właścicielki, która zemdlała gdy zabierano cenną pamiątkę… W Anglii księżna przywiozła jeszcze prochownice Henryka VIII, szkic olejny van Dycka, w prezencie otrzymała portret Marii Stuart.
Po rozbiorach Polski zbierackie pasje Izabeli jeszcze się wzmogły
„W tych latach, w których tyle klęsk nas przycisnęło, kiedy nas z rzędu narodów wymazano , mówiłam sobie ze łzami „Ojczyzno, nie mogłam Ciebie obronić, niechaj cię przynajmniej uwiecznię”
— zapisała.
„Wystawiłam wówczas Świątynię Pamięci
– wspominała.
Zebrałam tam pamiątki tej Polski tak świetnej, a wtenczas tak nieszczęśliwej. Tam żyłam w przeszłości, a czasem w moich domniemaniach tchnęłam nadzieją szczęśliwej przyszłości”
Gmach Świątyni Sybilli zaprojektował znakomity klasycystyczny architekt Chrystian Piotr Aigner (ten sam, któremu zawdzięczamy również Kościół św Anny, czy kościół św. Aleksandra w Warszawie).
Ale księżna osobiście czuwała nad jej wystrojem. Np. miała pomysł, by nie powiedzieć – kaprys, aby gmach ozdobiła figura śpiącej pantery.
„Mój panie Adamie , pisała do syna – żebyś mnie się wystarał o jaką ładną statuę. Ja nie chcę, żeby była koniecznie starożytna, byle miała pozór starożytny. Chciałabym mieć albo lwa marmurowego albo panterę , aby można było postawić na postumencie …. )
Podobne prośby formułowała w kolejnych listach.
Ostatecznie kochający syn spełnił prośbę upartej matki. A śpiąca pantera ozdobiła pałacową sień.
Świątynię Sybilli ukończono w 1801 roku. I było to pierwsze – profesjonalne polskie muzeum.
W skład eksponowanej kolekcji weszły m.in polskie chorągwie, relikwiarze, stara broń, buńczuki. Były też szczątki bohaterów, relikwie Bolesława Chrobrego, czaszka Jana Kochanowskiego. Dziś kolekcja – rozbudowana przez potomków Izabeli, liczy ok. 86 tys. obiektów muzealnych i ok. 250 tys. bibliotecznych: książek, rękopisów, starodruków. Najbardziej znane dzieła ze zbiorów to „Dama z gronostajem” Leonarda da Vinci (zakupiona we Wloszech w 1800 r.) oraz „Krajobraz z miłosiernym Samarytaninem” Rembrandta. W kolekcji są też m.in. grafiki Rembrandta, rysunki Augusta Renoira, akt Hołdu Pruskiego z 1525 r. czy rękopisy „Roczników” Jana Długosza.
Pierwszym kustoszem i przewodnikiem po muzeum został rezydent Czartoryskich Franciszek Gniewkowski.
cd na następnej stronie
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Księżna Izabela Czartoryska byłaby chyba zadowolona. Jej kolekcja trafiła w końcu na stałe pod skrzydła polskiego państwa. Bo przecież z myślą o nim była tworzona.
No, oczywiście również ku uciesze samej księżnej, chlubie rodu i zazdrości pozostałej części arystokracji. Ale przede wszystkim ku pamięci potomnych. Tak właśnie wtedy pojmowano interes narodowy i patriotyzm.
Dzieje rodu Czartoryski w fenomenalny sposób odzwierciedlają skomplikowane losy Polski w XVIII i XIX wieku.
Zaangażowanie w reformy Stanisława Augusta, konflikt z nim, rozdarcie rodziny pomiędzy prorosyjskie i pronapoleońskie sympatie, żarliwe wsparcie Powstania Kościuszkowskiego, żałoba porozbiorowa, emigracja. Romanse, polityka, wojny, patriotyzm i oczywiście sztuka – odcisnęły głębokie piętno na dziejach rodu.
Działalnością kolekcjonerską księżna Izabela zaczęła zajmować się w drugiej połowie życia, kiedy już nieco ustały jej „romansowe” zapędy. Bo też serce miała namiętne, temperament niezgorszy, a każde z dzieci (uznanych wspaniałomyślnie przez męża) miało innego ojca. Ale nie ma co pochopnie potępiać księżny. Takie były realia epoki…
Czytaj też: „Wszystkie romanse księżnej Izabeli”
W końcu jednak, po latach podróży i miłosnych perypetii Izabela osiadła w majątku na Puławach. I właśnie tam odkryła w sobie pasję do literatury, kształcenia chłopów i… zbierania narodowych pamiątek. W tym dziele aktywnie wspierał ją przede wszystkim syn Adam Jerzy (owoc romansu z rosyjskim ambasadorem Repninem, sam zaś wieloletni kochanek żony cara Aleksandra).
Tak czy owak Adam gorąco kochał matkę i aby ją zadowolić ze swoich podróży przywoził jej liczne pamiątki, które ona pieczołowicie umieszczała w swojej Świątyni Sybilli.
Ta okrągła klasycystyczna budowla została wzniesiona specjalnie na potrzeby kolekcji. Księżna zafascynowana bohaterskimi dziejami własnej ojczyzny, w nieco może egzaltowany sposób, chciała ratować przeszłość od zagłady, budzić pragnienie walki, bohaterstwa i poświęcenia, które tak ją fascynowały w postaci Kościuszki.
Wiele eksponatów – m.in. modlitewnik Władysława II, wywiozła z okupowanego przez Austriaków Krakowa. Historycy są zgodni, że w ten sposób ocaliła je przed grabieżą lub zniszczeniem.
Ale przywoziła też pamiątki z zagranicy. Z podróży z synem do Anglii przywiozła słynne „krzesło Szekspira”
„Ja siadłszy na tym krześle widziałam przed sobą Julię i Romea. Mirandę, Desdemonę i Ofelię
-– pisała w swoich dziennikach.
Krzesło zostało zresztą zakupione przy dramatycznych protestach córki jego właścicielki, która zemdlała gdy zabierano cenną pamiątkę… W Anglii księżna przywiozła jeszcze prochownice Henryka VIII, szkic olejny van Dycka, w prezencie otrzymała portret Marii Stuart.
Po rozbiorach Polski zbierackie pasje Izabeli jeszcze się wzmogły
„W tych latach, w których tyle klęsk nas przycisnęło, kiedy nas z rzędu narodów wymazano , mówiłam sobie ze łzami „Ojczyzno, nie mogłam Ciebie obronić, niechaj cię przynajmniej uwiecznię”
— zapisała.
„Wystawiłam wówczas Świątynię Pamięci
– wspominała.
Zebrałam tam pamiątki tej Polski tak świetnej, a wtenczas tak nieszczęśliwej. Tam żyłam w przeszłości, a czasem w moich domniemaniach tchnęłam nadzieją szczęśliwej przyszłości”
Gmach Świątyni Sybilli zaprojektował znakomity klasycystyczny architekt Chrystian Piotr Aigner (ten sam, któremu zawdzięczamy również Kościół św Anny, czy kościół św. Aleksandra w Warszawie).
Ale księżna osobiście czuwała nad jej wystrojem. Np. miała pomysł, by nie powiedzieć – kaprys, aby gmach ozdobiła figura śpiącej pantery.
„Mój panie Adamie , pisała do syna – żebyś mnie się wystarał o jaką ładną statuę. Ja nie chcę, żeby była koniecznie starożytna, byle miała pozór starożytny. Chciałabym mieć albo lwa marmurowego albo panterę , aby można było postawić na postumencie …. )
Podobne prośby formułowała w kolejnych listach.
Ostatecznie kochający syn spełnił prośbę upartej matki. A śpiąca pantera ozdobiła pałacową sień.
Świątynię Sybilli ukończono w 1801 roku. I było to pierwsze – profesjonalne polskie muzeum.
W skład eksponowanej kolekcji weszły m.in polskie chorągwie, relikwiarze, stara broń, buńczuki. Były też szczątki bohaterów, relikwie Bolesława Chrobrego, czaszka Jana Kochanowskiego. Dziś kolekcja – rozbudowana przez potomków Izabeli, liczy ok. 86 tys. obiektów muzealnych i ok. 250 tys. bibliotecznych: książek, rękopisów, starodruków. Najbardziej znane dzieła ze zbiorów to „Dama z gronostajem” Leonarda da Vinci (zakupiona we Wloszech w 1800 r.) oraz „Krajobraz z miłosiernym Samarytaninem” Rembrandta. W kolekcji są też m.in. grafiki Rembrandta, rysunki Augusta Renoira, akt Hołdu Pruskiego z 1525 r. czy rękopisy „Roczników” Jana Długosza.
Pierwszym kustoszem i przewodnikiem po muzeum został rezydent Czartoryskich Franciszek Gniewkowski.
cd na następnej stronie
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/historia/321526-dama-z-gronostajem-i-pani-na-pulawach-czyli-burzliwe-dzieje-kolekcji-czartoryskich?strona=1