Było bardzo dużo błędów rzeczowych dotyczących przestrzeni geograficznej i realiów historycznych. Ta przestrzeń geograficzna i wydarzenia historyczne nie pasowały do siebie. Osoba, która pisała scenariusz, nie miała w ogóle pojęcia o tym, co wówczas działo się na terenach Polski, nie znała geografii tego terenu i faktów historycznych
—mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl prof. Bogdan Musiał, polski i niemiecki historyk specjalizujący się w badaniu dziejów Niemiec, Polski i Rosji w XX wieku.
wPolityce.pl: Zeznawał Pan dziś w procesie cywilnym przeciw twórcom niemieckiego serialu „Nasze matki, nasi ojcowie. O co sąd Pana pytał?
Prof. Bogdan Musiał: Pytania dotyczyły w jakich okolicznościach miałem do czynienia z tym filmem fabularnym, jak również towarzyszącym mu filmem dokumentalnym. Byłem pytany o to, jakie miałem do nich uwagi krytyczne, przede wszystkim do filmu fabularnego i jak je potraktowano.
Jakie błędy wytknął Pan niemieckim twórcom?
Były to uwagi do pierwszej wersji scenariusza, czyli tej wersji surowej, którą widziałem w trakcie składania filmu. Było bardzo dużo błędów rzeczowych dotyczących przestrzeni geograficznej i realiów historycznych. Ta przestrzeń geograficzna i wydarzenia historyczne nie pasowały do siebie. Osoba, która pisała scenariusz, nie miała w ogóle pojęcia o tym, co wówczas działo się na terenach Polski, nie znała geografii tego terenu i faktów historycznych. Stąd ten film nie odpowiada prawdzie i pokazuje bardzo negatywny obraz Armii Krajowej, który jest zafałszowany i antypolski.
Jakie sceny w tym filmie najbardziej Pana zszokowały?
To była scena z pociągiem, który został zatrzymany przez Armię Krajową. Byli w nim Żydzi, jadący do obozu zagłady. Partyzanci zostawili ich mówiąc, że nie są zainteresowani ich ratowaniem. Szokuje również obraz polskich, antysemickich chłopów, którzy zdaniem Niemców cierpieli na nadwagę i to dużą. I oczywiście byli prymitywni i uzbrojeni w karabiny, co nie odpowiada faktom. Po oglądnięciu tego filmu można uznać w skrócie, że Armia Krajowa to banda rzezimieszków, która co prawda walczyła z nazistami, ale przy tym była antysemicka i rabowała. Taki jest tutaj przekaz.
Niemcy przyjęli Pana uwagi?
Tak, jak wspomniałem, byłem konsultantem filmu dokumentalnego, ale przy okazji miałem możliwość zobaczenia 1 i 3 części filmu fabularnego. Ci, którzy robili film dokumentalny są odpowiedzialni za całkowicie inną działkę, choć w tej samej firmie, ale wzięli sobie te uwagi do serca i przekazali je dalej. W ten sposób nieformalnie konsultowałem po części scenariusz filmu fabularnego. Niektóre z tych uwag zostały uwzględnione, ale były one bardziej techniczno- kosmetyczne, chodzi np. o błędy w nazwach geograficznych. Reszta nie została uwzględniona. Usłyszałem, że nie będą od nowa robić scen, gdyż sceny kręcenia zostały już zakończone.
Jak w Niemczech odbierany jest proces toczący się w sprawie tego filmu w Polsce?
Nie zauważyłem na razie jakiś relacji na ten temat. Była tylko informacja o tym, że jest jakiś proces, ale przeszła ona przez media bez echa. Oczywiście nie była to informacja na pierwszych stronach, bo dla Niemców nie jest to jakiś problem. Nie mam pojęcia jak skończy się ten proces, ale w moim przekonaniu jest jeden plus. Ten proces uświadamia bowiem, że jest problem. Że są w przekazie i narracji niemieckiej negatywne i nieprawdziwe antypolskie klisze, które funkcjonują. Dobrze, że toczy się w Polsce debata na ten temat.
Ciąg dalszy na następnej stronie
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Było bardzo dużo błędów rzeczowych dotyczących przestrzeni geograficznej i realiów historycznych. Ta przestrzeń geograficzna i wydarzenia historyczne nie pasowały do siebie. Osoba, która pisała scenariusz, nie miała w ogóle pojęcia o tym, co wówczas działo się na terenach Polski, nie znała geografii tego terenu i faktów historycznych
—mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl prof. Bogdan Musiał, polski i niemiecki historyk specjalizujący się w badaniu dziejów Niemiec, Polski i Rosji w XX wieku.
wPolityce.pl: Zeznawał Pan dziś w procesie cywilnym przeciw twórcom niemieckiego serialu „Nasze matki, nasi ojcowie. O co sąd Pana pytał?
Prof. Bogdan Musiał: Pytania dotyczyły w jakich okolicznościach miałem do czynienia z tym filmem fabularnym, jak również towarzyszącym mu filmem dokumentalnym. Byłem pytany o to, jakie miałem do nich uwagi krytyczne, przede wszystkim do filmu fabularnego i jak je potraktowano.
Jakie błędy wytknął Pan niemieckim twórcom?
Były to uwagi do pierwszej wersji scenariusza, czyli tej wersji surowej, którą widziałem w trakcie składania filmu. Było bardzo dużo błędów rzeczowych dotyczących przestrzeni geograficznej i realiów historycznych. Ta przestrzeń geograficzna i wydarzenia historyczne nie pasowały do siebie. Osoba, która pisała scenariusz, nie miała w ogóle pojęcia o tym, co wówczas działo się na terenach Polski, nie znała geografii tego terenu i faktów historycznych. Stąd ten film nie odpowiada prawdzie i pokazuje bardzo negatywny obraz Armii Krajowej, który jest zafałszowany i antypolski.
Jakie sceny w tym filmie najbardziej Pana zszokowały?
To była scena z pociągiem, który został zatrzymany przez Armię Krajową. Byli w nim Żydzi, jadący do obozu zagłady. Partyzanci zostawili ich mówiąc, że nie są zainteresowani ich ratowaniem. Szokuje również obraz polskich, antysemickich chłopów, którzy zdaniem Niemców cierpieli na nadwagę i to dużą. I oczywiście byli prymitywni i uzbrojeni w karabiny, co nie odpowiada faktom. Po oglądnięciu tego filmu można uznać w skrócie, że Armia Krajowa to banda rzezimieszków, która co prawda walczyła z nazistami, ale przy tym była antysemicka i rabowała. Taki jest tutaj przekaz.
Niemcy przyjęli Pana uwagi?
Tak, jak wspomniałem, byłem konsultantem filmu dokumentalnego, ale przy okazji miałem możliwość zobaczenia 1 i 3 części filmu fabularnego. Ci, którzy robili film dokumentalny są odpowiedzialni za całkowicie inną działkę, choć w tej samej firmie, ale wzięli sobie te uwagi do serca i przekazali je dalej. W ten sposób nieformalnie konsultowałem po części scenariusz filmu fabularnego. Niektóre z tych uwag zostały uwzględnione, ale były one bardziej techniczno- kosmetyczne, chodzi np. o błędy w nazwach geograficznych. Reszta nie została uwzględniona. Usłyszałem, że nie będą od nowa robić scen, gdyż sceny kręcenia zostały już zakończone.
Jak w Niemczech odbierany jest proces toczący się w sprawie tego filmu w Polsce?
Nie zauważyłem na razie jakiś relacji na ten temat. Była tylko informacja o tym, że jest jakiś proces, ale przeszła ona przez media bez echa. Oczywiście nie była to informacja na pierwszych stronach, bo dla Niemców nie jest to jakiś problem. Nie mam pojęcia jak skończy się ten proces, ale w moim przekonaniu jest jeden plus. Ten proces uświadamia bowiem, że jest problem. Że są w przekazie i narracji niemieckiej negatywne i nieprawdziwe antypolskie klisze, które funkcjonują. Dobrze, że toczy się w Polsce debata na ten temat.
Ciąg dalszy na następnej stronie
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/historia/316267-prof-musial-po-zlozeniu-zeznan-przed-krakowskim-sadem-film-nasze-matki-nasi-ojcowie-zafalszowuje-prawde-nasz-wywiad