Prezes kieleckiego Stowarzyszenia im. Jana Karskiego, które od wielu lat upamiętnia ofiary pogromu kieleckiego Bogdan Białek, podkreślił w rozmowie z PAP, że istnieje dużo dowodów na to, iż nastroje antysemickie utrzymywały się m.in. w Kielcach także po zakończeniu II wojny światowej.
Jak wskazywał, mówią o tym świadectwa ocalałych z pogromu, prezentowane w Instytucie Kultury Spotkania i Dialogu, prowadzonym w Kielcach przez Stowarzyszenie im. Karskiego. Przypomniał też, że są świadkowie i dowody mówiące o udziale mieszkańców Kielc w pogromie.
Oczywiście, wyjaśnianie pogromu wyłącznie antysemityzmem jest karykaturą. Tu musiał być także udział władz. Ale z kolei wyjaśnianie tego tylko i wyłącznie udziałem władz - wojskowych, politycznych, sowieckich - także jest karykaturą. Tu zaistniały dokładnie te dwa czynniki
— podkreślił Białek.
„Jeżeli są nowe dokumenty, to oczywiście należy je ujawnić, a wnioskodawcy (pisma do IPN - PAP) żadnego nowego dokumentu nie ujawnili” - ocenił Białek.
Zaznaczył, że jest wiele spraw związanych tragedią w Kielcach, które wymagają wyjaśnienia, a - jego zdaniem - to zadanie dla historyków. Wymienił m.in. sprawę zachowania się dowódców wojskowych (w pogromie aktywniej od milicjantów uczestniczyli żołnierze) - chodzi o określenie, na ile ich zachowania były spontanicznie, a na ile koordynowane przez przełożonych. Wyjaśnień wymagają też działania żołnierzy Korpusu Bezpieczeństwa Wewnętrznego, w której to formacji - według ostatniej publikacji dotyczącej jej historii - dochodziło do samowoli i aktów przemocy.
Kielecki pogrom w 1946 r. sprowokowała plotka o uwięzieniu przez Żydów chrześcijańskiego chłopca i rzekomym dokonaniu na nim rytualnego mordu. Dziewięć z dwunastu osób oskarżonych o masakrowanie Żydów skazano w pospiesznym, pokazowym procesie na śmierć i stracono.
4 lipca 1946 r. poza wydarzeniami na Plantach, w Kielcach i okolicach miały miejsce również inne zajścia, w których ofiarami stali się obywatele narodowości żydowskiej. Na tle rabunkowym zamordowano mieszkankę Kielc pochodzenia żydowskiego Reginę Fisz i jej kilkutygodniowe dziecko.
Jako najbardziej prawdopodobną hipotezę przyczyny tragicznych zajść w postanowieniu o umorzeniu śledztwa przyjęto, że „wydarzenia kieleckie z 4 lipca 1946 r. miały charakter spontaniczny i zaistniały wskutek nieszczęśliwego zbiegu kilku okoliczności natury historycznej i współczesnej”.
Mimo że w toku wieloletniego śledztwa przesłuchanych zostało około 170 świadków, zebrane dowody nie dały podstaw do przedstawienia zarzutów komukolwiek. Zeznania świadków zawierają liczne opisy bicia osób narodowości żydowskiej przy użyciu niebezpiecznych narzędzi, jednak żaden dowód nie pozwalał - w ocenie prokuratora Falkiewicza - przypisać konkretnemu sprawcy dokonania konkretnego przestępstwa.
(PAP)/ems
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Prezes kieleckiego Stowarzyszenia im. Jana Karskiego, które od wielu lat upamiętnia ofiary pogromu kieleckiego Bogdan Białek, podkreślił w rozmowie z PAP, że istnieje dużo dowodów na to, iż nastroje antysemickie utrzymywały się m.in. w Kielcach także po zakończeniu II wojny światowej.
Jak wskazywał, mówią o tym świadectwa ocalałych z pogromu, prezentowane w Instytucie Kultury Spotkania i Dialogu, prowadzonym w Kielcach przez Stowarzyszenie im. Karskiego. Przypomniał też, że są świadkowie i dowody mówiące o udziale mieszkańców Kielc w pogromie.
Oczywiście, wyjaśnianie pogromu wyłącznie antysemityzmem jest karykaturą. Tu musiał być także udział władz. Ale z kolei wyjaśnianie tego tylko i wyłącznie udziałem władz - wojskowych, politycznych, sowieckich - także jest karykaturą. Tu zaistniały dokładnie te dwa czynniki
— podkreślił Białek.
„Jeżeli są nowe dokumenty, to oczywiście należy je ujawnić, a wnioskodawcy (pisma do IPN - PAP) żadnego nowego dokumentu nie ujawnili” - ocenił Białek.
Zaznaczył, że jest wiele spraw związanych tragedią w Kielcach, które wymagają wyjaśnienia, a - jego zdaniem - to zadanie dla historyków. Wymienił m.in. sprawę zachowania się dowódców wojskowych (w pogromie aktywniej od milicjantów uczestniczyli żołnierze) - chodzi o określenie, na ile ich zachowania były spontanicznie, a na ile koordynowane przez przełożonych. Wyjaśnień wymagają też działania żołnierzy Korpusu Bezpieczeństwa Wewnętrznego, w której to formacji - według ostatniej publikacji dotyczącej jej historii - dochodziło do samowoli i aktów przemocy.
Kielecki pogrom w 1946 r. sprowokowała plotka o uwięzieniu przez Żydów chrześcijańskiego chłopca i rzekomym dokonaniu na nim rytualnego mordu. Dziewięć z dwunastu osób oskarżonych o masakrowanie Żydów skazano w pospiesznym, pokazowym procesie na śmierć i stracono.
4 lipca 1946 r. poza wydarzeniami na Plantach, w Kielcach i okolicach miały miejsce również inne zajścia, w których ofiarami stali się obywatele narodowości żydowskiej. Na tle rabunkowym zamordowano mieszkankę Kielc pochodzenia żydowskiego Reginę Fisz i jej kilkutygodniowe dziecko.
Jako najbardziej prawdopodobną hipotezę przyczyny tragicznych zajść w postanowieniu o umorzeniu śledztwa przyjęto, że „wydarzenia kieleckie z 4 lipca 1946 r. miały charakter spontaniczny i zaistniały wskutek nieszczęśliwego zbiegu kilku okoliczności natury historycznej i współczesnej”.
Mimo że w toku wieloletniego śledztwa przesłuchanych zostało około 170 świadków, zebrane dowody nie dały podstaw do przedstawienia zarzutów komukolwiek. Zeznania świadków zawierają liczne opisy bicia osób narodowości żydowskiej przy użyciu niebezpiecznych narzędzi, jednak żaden dowód nie pozwalał - w ocenie prokuratora Falkiewicza - przypisać konkretnemu sprawcy dokonania konkretnego przestępstwa.
(PAP)/ems
Strona 3 z 3
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/historia/313588-ipn-zbada-sprawe-pogromu-kieleckiego-instytut-przeprowadzi-kwerende-w-archiwach?strona=3