Naczelnik kieleckiej delegatury IPN dr Dorota Koczwańska-Kalita przypomniała w rozmowie z PAP, że przy okazji organizowanej w Kielcach w 70. rocznicę pogromu konferencji naukowej, historycy mówili o nowych tropach dotyczących tragedii. Wskazano wówczas m.in., iż w uzasadnieniu umorzenia śledztwa znalazły się błędy faktograficzne, a pewne wątki wydarzeń w ogóle nie zostały wyjaśnione w postępowaniu.
Jeden z uczestników debaty, dr Ryszard Śmietanka-Kruszelnicki z kieleckiego IPN zwrócił wówczas uwagę, że wiele dokumentów wskazuje, iż zajścia zdynamizowały się po oddaniu pierwszych strzałów w budynku. Z zeznań młodej Żydówki przesłuchiwanej dzień po tragedii - Hanki Alpert - wynika, że do tłumu na zewnętrz kamienicy strzelali żołnierze, którzy wcześniej zdjęli czapki i mundury. Zgromadzeni przed kamienicą odebrali to jako strzały ze strony Żydów. Dokument z zeznań kobiety był w aktach śledztwa, a nie został uwzględniony przez prokuratorów. Historyk wskazał, że można podjąć próbę ustalenia, jakie oddziały strzelały.
Zdaniem Śmietanki-Kruszelnickiego, kwerenda archiwalna podczas śledztwa nie była wyczerpująca m.in. dlatego, iż materiały w archiwach nie były uporządkowane.
W opinii naukowca, od podstaw powinny zacząć się badania nad rolą udziału pracowników z Huty „Ludwików” w drugiej fazie pogromu. Przypomniał, że te osoby nie miały procesów, a nie było przeszkód w aresztowaniu, oskarżeniu i osądzeniu w tej sprawie cywili, milicjantów, funkcjonariuszy Urzędu Bezpieczeństwa i żołnierzy.
Jednym z wnioskodawców pisma do IPN jest wiceprezes Stowarzyszenia Ruch Społeczny im. Lecha Kaczyńskiego w Kielcach, Małgorzata Sołtysiak. Jak powiedziała PAP, w piśmie postawiono pytania, na które „nie ma odpowiedzi, a jeżeli są, to nie są brane pod uwagę”. Autorzy dokumentu zwracają uwagę m.in. na „całkowitą bierność wszystkich organizacji siłowych i porządkowych polskich i sowieckich, które stacjonowały wówczas w Kielcach”, także w sąsiedztwie budynku na Plantach oraz „bezkarność osób stojących na czele tych organów”.
Nie może być stosowana nadal odpowiedzialność zbiorowa, która spada na mieszkańców Kielc
— oceniła Sołtysiak.
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Naczelnik kieleckiej delegatury IPN dr Dorota Koczwańska-Kalita przypomniała w rozmowie z PAP, że przy okazji organizowanej w Kielcach w 70. rocznicę pogromu konferencji naukowej, historycy mówili o nowych tropach dotyczących tragedii. Wskazano wówczas m.in., iż w uzasadnieniu umorzenia śledztwa znalazły się błędy faktograficzne, a pewne wątki wydarzeń w ogóle nie zostały wyjaśnione w postępowaniu.
Jeden z uczestników debaty, dr Ryszard Śmietanka-Kruszelnicki z kieleckiego IPN zwrócił wówczas uwagę, że wiele dokumentów wskazuje, iż zajścia zdynamizowały się po oddaniu pierwszych strzałów w budynku. Z zeznań młodej Żydówki przesłuchiwanej dzień po tragedii - Hanki Alpert - wynika, że do tłumu na zewnętrz kamienicy strzelali żołnierze, którzy wcześniej zdjęli czapki i mundury. Zgromadzeni przed kamienicą odebrali to jako strzały ze strony Żydów. Dokument z zeznań kobiety był w aktach śledztwa, a nie został uwzględniony przez prokuratorów. Historyk wskazał, że można podjąć próbę ustalenia, jakie oddziały strzelały.
Zdaniem Śmietanki-Kruszelnickiego, kwerenda archiwalna podczas śledztwa nie była wyczerpująca m.in. dlatego, iż materiały w archiwach nie były uporządkowane.
W opinii naukowca, od podstaw powinny zacząć się badania nad rolą udziału pracowników z Huty „Ludwików” w drugiej fazie pogromu. Przypomniał, że te osoby nie miały procesów, a nie było przeszkód w aresztowaniu, oskarżeniu i osądzeniu w tej sprawie cywili, milicjantów, funkcjonariuszy Urzędu Bezpieczeństwa i żołnierzy.
Jednym z wnioskodawców pisma do IPN jest wiceprezes Stowarzyszenia Ruch Społeczny im. Lecha Kaczyńskiego w Kielcach, Małgorzata Sołtysiak. Jak powiedziała PAP, w piśmie postawiono pytania, na które „nie ma odpowiedzi, a jeżeli są, to nie są brane pod uwagę”. Autorzy dokumentu zwracają uwagę m.in. na „całkowitą bierność wszystkich organizacji siłowych i porządkowych polskich i sowieckich, które stacjonowały wówczas w Kielcach”, także w sąsiedztwie budynku na Plantach oraz „bezkarność osób stojących na czele tych organów”.
Nie może być stosowana nadal odpowiedzialność zbiorowa, która spada na mieszkańców Kielc
— oceniła Sołtysiak.
Strona 2 z 3
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/historia/313588-ipn-zbada-sprawe-pogromu-kieleckiego-instytut-przeprowadzi-kwerende-w-archiwach?strona=2