W ciągu ostatnich lat nieustannie słyszymy o zakłamywaniu historii Polski przez komunistów. Wreszcie można mówić o Żołnierzach Wyklętych, zbrodniach „ludowej” władzy i krwawym matriksie zafundowanym Polsce w Jałcie. Problem w tym, że szukanie odtrutki wpycha nas w powtórną cenzurę.
Przywrócenie należnej pamięci o zapomnianych bohaterach, jak choćby rotmistrzu Witoldzie Pileckim czy gen. Emilu Fieldorfofie, wiąże się z zaliczaniem do tej samej kategorii ludzi, którzy bardzo różnili się od wspomnianej dwójki w swoich koncepcjach walki o zachowanie polskiej tożsamości. To poniekąd zrozumiałe – cel był ten sam, choć podjęte środki odmienne. Bardziej zastanawia fakt, że do jednego worka wrzuca się bohaterów i partyzantów, których metody działania były – mówiąc delikatnie – kontrowersyjne, a również cel działalności nie zawsze jasny.
Warto zwrócić uwagę na słowa ostatniego żyjącego cichociemnego Aleksandra Tarnawskiego.
Co tam cichociemni, teraz najważniejsi są Żołnierze Wyklęci, których w większości moim zdaniem partyzantka zdemoralizowała. Każda władza musi mieć swoich świętych, ta wybrała Żołnierzy Wyklętych
— mówi bohater w wywiadzie dla „Dziennika Gazety Prawnej”.
Strach pomyśleć, jaki wrzask podniósłby się, gdyby przywołane słowa padły nie z ust cichociemnego, ale badacza zajmującego się obiektywnie – bez oglądania się na granty tej czy innej władzy – zjawiskiem partyzantki. Zapewne usłyszelibyśmy o antypolskiej działalności mającej na celu opluwanie bohaterów. Fakty można zostawiać na boku…
Równie ciekawie Tarnawski wypowiada się na temat Powstania Warszawskiego. Cichociemny przyznaje, że jego stosunek do decyzji o zrywie jest negatywny.
(…) powstanie to była zbrodnia. To nie ulega wątpliwości. Decydenci nie myśleli racjonalnie, a powinni przeprowadzić zimną kalkulację, zupełnie jak księgowy, który liczy straty i zyski, za i przeciw
— podkreśla rozmówca „Dziennika Gazety Prawnej”.
I chyba tylko niepodważalny dorobek życia sprawia, że Aleksander Tarnawski może mówić, co myśli - bez oglądania się na zawodowych wytwórców jazgotu.
Czytaj dalej na następnej stronie ===>
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
W ciągu ostatnich lat nieustannie słyszymy o zakłamywaniu historii Polski przez komunistów. Wreszcie można mówić o Żołnierzach Wyklętych, zbrodniach „ludowej” władzy i krwawym matriksie zafundowanym Polsce w Jałcie. Problem w tym, że szukanie odtrutki wpycha nas w powtórną cenzurę.
Przywrócenie należnej pamięci o zapomnianych bohaterach, jak choćby rotmistrzu Witoldzie Pileckim czy gen. Emilu Fieldorfofie, wiąże się z zaliczaniem do tej samej kategorii ludzi, którzy bardzo różnili się od wspomnianej dwójki w swoich koncepcjach walki o zachowanie polskiej tożsamości. To poniekąd zrozumiałe – cel był ten sam, choć podjęte środki odmienne. Bardziej zastanawia fakt, że do jednego worka wrzuca się bohaterów i partyzantów, których metody działania były – mówiąc delikatnie – kontrowersyjne, a również cel działalności nie zawsze jasny.
Warto zwrócić uwagę na słowa ostatniego żyjącego cichociemnego Aleksandra Tarnawskiego.
Co tam cichociemni, teraz najważniejsi są Żołnierze Wyklęci, których w większości moim zdaniem partyzantka zdemoralizowała. Każda władza musi mieć swoich świętych, ta wybrała Żołnierzy Wyklętych
— mówi bohater w wywiadzie dla „Dziennika Gazety Prawnej”.
Strach pomyśleć, jaki wrzask podniósłby się, gdyby przywołane słowa padły nie z ust cichociemnego, ale badacza zajmującego się obiektywnie – bez oglądania się na granty tej czy innej władzy – zjawiskiem partyzantki. Zapewne usłyszelibyśmy o antypolskiej działalności mającej na celu opluwanie bohaterów. Fakty można zostawiać na boku…
Równie ciekawie Tarnawski wypowiada się na temat Powstania Warszawskiego. Cichociemny przyznaje, że jego stosunek do decyzji o zrywie jest negatywny.
(…) powstanie to była zbrodnia. To nie ulega wątpliwości. Decydenci nie myśleli racjonalnie, a powinni przeprowadzić zimną kalkulację, zupełnie jak księgowy, który liczy straty i zyski, za i przeciw
— podkreśla rozmówca „Dziennika Gazety Prawnej”.
I chyba tylko niepodważalny dorobek życia sprawia, że Aleksander Tarnawski może mówić, co myśli - bez oglądania się na zawodowych wytwórców jazgotu.
Czytaj dalej na następnej stronie ===>
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/historia/302790-co-mozna-a-czego-nie-mozna-mowic-o-najnowszej-historii-polski-znow-tworzymy-biale-plamy
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.