Niestety w Polsce jest wciąż wiele osób, które szczerze nienawidzą wszystkiego, co związane jest z polskością i usiłują z nią walczyć. Musimy się temu bezwzględnie przeciwstawiać
— mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl Krzysztof Wyszkowski.
Krzysztof Wyszkowski: W 1996 roku jako jeden z pierwszych napisałem w „Expresie Wieczornym”, że Powstanie Warszawskie powinno być alfą i omegą polityki historycznej i to na nim powinno się oprzeć całość polskiej racji stanu. Po tym tekście otrzymałem wiele listownych podziękowań od warszawskich powstańców. Przemówienie prezydenta Andrzeja Dudy było dla mnie niejako odnowieniem tej myśli. Usłyszałem coś, do czego byłem od dawna przekonany. Cieszy mnie bardzo, że to stanowisko zostało w tak głośny i piękny sposób zaprezentowane przez prezydenta, który ma wielki dar mówienia prosto z głębi duszy. Cieszę się, że dożyłem Polski, z której jestem dumny.
Zgadzam się z prezydentem Dudą, że bez Powstania Warszawskiego nie byłoby Solidarności. Pamiętam jak w sierpniu 1980 roku podczas strajku w stoczni gdańskiej miałem poczucie, że jestem żołnierzem Powstania Warszawskiego. Było tam wiele osób, które walczyły w Warszawie, przez co podczas strajku panował ten sam duch. W tamtym czasie walka zbrojna była nie możliwa, ale w sensie politycznym i moralnym była to kontynuacja Powstania Warszawskiego. Podobnie jak powstańcy zdający broń po kapitulacji, mieliśmy nadzieje, że przyjdzie nam żyć jeszcze w wolnej Polsce. Wychodząc ze stoczni, mieliśmy poczucie schodzenia z barykady. Porozumienia sierpniowe traktowaliśmy jako swojego rodzaju upokorzenie. Po dwóch tygodniach strajku musieliśmy wrócić do komunizmu.
Na długo przed 72. rocznicą Powstania Warszawskiego byliśmy świadkami narastającego napięcia, konfliktów m.in. tego o apel smoleński. Doszło również do sporu między częścią powstańców a prezydentem Dudą. Jak pan to odbiera?
Szeregi powstańców obejmowały bardzo szerokie kręgi Polaków o bardzo różnych poglądach. Prawda historyczna wymaga jednak, aby pamiętać, że po bardzo pięknym i bohaterskim powstaniu, wielu ludzi się załamało, wielu uznało, że uległo podszeptom sanacji i uznało Powstanie Warszawskie, jak i swój udział w nim za błąd. Byli też tacy, którzy ulegli komunistycznemu terrorowi. Nie chcę tłumaczyć tych ludzi, ale trzeba spojrzeć na fakt, że część z nich uległa komunistom z czego nie mogła się przez wiele lat wyplątać, czego przykładem jest np. gen. Ścibor-Rylski. Wiele osób, które uległo komunistom w późniejszym okresie zajmowało główne pozycje w środowiskach związków powstańczych, w których często działali prawdziwi powstańcy, ale również komunistyczni funkcjonariusze. W okresie komunistycznym, a także w późniejszym okresie, środowiska powstańcze zostały zdominowane przez ludzi, z których część poszła na współprace z UB/SB, a część była konformistami i kolaborowała z komunistami. I właśnie dzisiaj ta sytuacja wychodzi na wierzch w tych kłótniach, które z pewnością są inspirowane przez politycznych przeciwników obecnego rządu. Jest to smutne, że ci ludzie wynajmują się na rzecz takich gier politycznych. Trzeba pamiętać, że jedną sprawą jest postawa w powstaniu - często bardzo bohaterska, a czym innym jest kolaboracja z komunistami w czasie okupacji sowieckiej.
Media lewicowe piszą o chęci osądzenia przez Instytut Pamięci Narodowej - gen. Ścibor-Rylskiego. Na czym polega kłamstwo, które powielają te media?
To jest stek bzdur! IPN opublikował wynik badań w archiwach, z których jasno wynika, że gen. Ścibor-Rylski był człowiekiem, który podjął współpracę z UB i SB. Bardzo dziwne jest jego tłumaczenie, że wykonywał po prostu rozkazy. Tylko, że te rozkazy nakazywały śledzenie własnej rodziny. IPN w tej kwestii podaje po prostu pewne dowody na podstawie archiwalnych faktów. Nie ma tutaj żadnej intencjonalnej akcji skierowanej przeciwko powstańcom czy pojedynczemu człowiekowi. Jest to praca, do której Instytut Pamięci Narodowej został zobowiązany. Trzeba podkreślić, że to z winny gen. Ścibora-Rylskiego sprawa znalazła się w sądzie, kiedy nie zgodził się on z ustaleniami IPN. Oskarżanie Instytutu, którego członkowie zostali wybrani przez poprzednią ekipę rządzącą, oznaczałoby, że Platforma Obywatelska nakazała prowadzenie działań przeciwko Ścibor-Rylskiemu, co jest absurdem. Jest to część propagandy, która ma trafić do ludzi, którzy nie interesują się tą sprawą na co dzień, nie mają wystarczającej wiedzy czy są po prostu naiwni i wierzą, że prof. Szarek na polecenie Macierewicza kazał do sądu doprowadzić starca-bohatera, aby go oczernić. Są to z okropne metody propagandowe.
Ciąg dalszy na następnej stronie.
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Niestety w Polsce jest wciąż wiele osób, które szczerze nienawidzą wszystkiego, co związane jest z polskością i usiłują z nią walczyć. Musimy się temu bezwzględnie przeciwstawiać
— mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl Krzysztof Wyszkowski.
Krzysztof Wyszkowski: W 1996 roku jako jeden z pierwszych napisałem w „Expresie Wieczornym”, że Powstanie Warszawskie powinno być alfą i omegą polityki historycznej i to na nim powinno się oprzeć całość polskiej racji stanu. Po tym tekście otrzymałem wiele listownych podziękowań od warszawskich powstańców. Przemówienie prezydenta Andrzeja Dudy było dla mnie niejako odnowieniem tej myśli. Usłyszałem coś, do czego byłem od dawna przekonany. Cieszy mnie bardzo, że to stanowisko zostało w tak głośny i piękny sposób zaprezentowane przez prezydenta, który ma wielki dar mówienia prosto z głębi duszy. Cieszę się, że dożyłem Polski, z której jestem dumny.
Zgadzam się z prezydentem Dudą, że bez Powstania Warszawskiego nie byłoby Solidarności. Pamiętam jak w sierpniu 1980 roku podczas strajku w stoczni gdańskiej miałem poczucie, że jestem żołnierzem Powstania Warszawskiego. Było tam wiele osób, które walczyły w Warszawie, przez co podczas strajku panował ten sam duch. W tamtym czasie walka zbrojna była nie możliwa, ale w sensie politycznym i moralnym była to kontynuacja Powstania Warszawskiego. Podobnie jak powstańcy zdający broń po kapitulacji, mieliśmy nadzieje, że przyjdzie nam żyć jeszcze w wolnej Polsce. Wychodząc ze stoczni, mieliśmy poczucie schodzenia z barykady. Porozumienia sierpniowe traktowaliśmy jako swojego rodzaju upokorzenie. Po dwóch tygodniach strajku musieliśmy wrócić do komunizmu.
Na długo przed 72. rocznicą Powstania Warszawskiego byliśmy świadkami narastającego napięcia, konfliktów m.in. tego o apel smoleński. Doszło również do sporu między częścią powstańców a prezydentem Dudą. Jak pan to odbiera?
Szeregi powstańców obejmowały bardzo szerokie kręgi Polaków o bardzo różnych poglądach. Prawda historyczna wymaga jednak, aby pamiętać, że po bardzo pięknym i bohaterskim powstaniu, wielu ludzi się załamało, wielu uznało, że uległo podszeptom sanacji i uznało Powstanie Warszawskie, jak i swój udział w nim za błąd. Byli też tacy, którzy ulegli komunistycznemu terrorowi. Nie chcę tłumaczyć tych ludzi, ale trzeba spojrzeć na fakt, że część z nich uległa komunistom z czego nie mogła się przez wiele lat wyplątać, czego przykładem jest np. gen. Ścibor-Rylski. Wiele osób, które uległo komunistom w późniejszym okresie zajmowało główne pozycje w środowiskach związków powstańczych, w których często działali prawdziwi powstańcy, ale również komunistyczni funkcjonariusze. W okresie komunistycznym, a także w późniejszym okresie, środowiska powstańcze zostały zdominowane przez ludzi, z których część poszła na współprace z UB/SB, a część była konformistami i kolaborowała z komunistami. I właśnie dzisiaj ta sytuacja wychodzi na wierzch w tych kłótniach, które z pewnością są inspirowane przez politycznych przeciwników obecnego rządu. Jest to smutne, że ci ludzie wynajmują się na rzecz takich gier politycznych. Trzeba pamiętać, że jedną sprawą jest postawa w powstaniu - często bardzo bohaterska, a czym innym jest kolaboracja z komunistami w czasie okupacji sowieckiej.
Media lewicowe piszą o chęci osądzenia przez Instytut Pamięci Narodowej - gen. Ścibor-Rylskiego. Na czym polega kłamstwo, które powielają te media?
To jest stek bzdur! IPN opublikował wynik badań w archiwach, z których jasno wynika, że gen. Ścibor-Rylski był człowiekiem, który podjął współpracę z UB i SB. Bardzo dziwne jest jego tłumaczenie, że wykonywał po prostu rozkazy. Tylko, że te rozkazy nakazywały śledzenie własnej rodziny. IPN w tej kwestii podaje po prostu pewne dowody na podstawie archiwalnych faktów. Nie ma tutaj żadnej intencjonalnej akcji skierowanej przeciwko powstańcom czy pojedynczemu człowiekowi. Jest to praca, do której Instytut Pamięci Narodowej został zobowiązany. Trzeba podkreślić, że to z winny gen. Ścibora-Rylskiego sprawa znalazła się w sądzie, kiedy nie zgodził się on z ustaleniami IPN. Oskarżanie Instytutu, którego członkowie zostali wybrani przez poprzednią ekipę rządzącą, oznaczałoby, że Platforma Obywatelska nakazała prowadzenie działań przeciwko Ścibor-Rylskiemu, co jest absurdem. Jest to część propagandy, która ma trafić do ludzi, którzy nie interesują się tą sprawą na co dzień, nie mają wystarczającej wiedzy czy są po prostu naiwni i wierzą, że prof. Szarek na polecenie Macierewicza kazał do sądu doprowadzić starca-bohatera, aby go oczernić. Są to z okropne metody propagandowe.
Ciąg dalszy na następnej stronie.
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/historia/302782-wyszkowski-powstanie-warszawskie-powinno-byc-alfa-i-omega-polityki-historycznej-i-to-na-nim-powinno-sie-oprzec-calosc-polskiej-racji-stanu-nasz-wywiad
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.