TYLKO U NAS. Jak wygląda proces przeciw ZDF ws. serialu "Nasze matki..."?! Świrski: "Domagamy się przeprosin"

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
PAP/Jacek Bednarczyk
PAP/Jacek Bednarczyk

Domagamy się przeprosin w telewizjach, gdzie się pojawiło. A jeśli serial ma dalej być wyświetlany, to z jasnym zaznaczeniem, że to artystyczna wizja, która nie ma wiele wspólnego z rzeczywistością

— mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl Maciej Świrski, prezes Zarządu Reduty Dobrego Imienia, relacjonując proces przeciw niemieckiej stacji ZDF w sprawie serialu „Nasze matki, nasi ojcowie”.

WIĘCEJ: W Krakowie rozpoczął się proces twórców antypolskiego i kłamliwego serialu „Nasze matki, nasi ojcowie”

wPolityce.pl: Wraz z Redutą Dobrego Imienia monitoruje Pan sprawę procesu, jaki ruszył w poniedziałek w Krakowie - przeciw twórcom niemieckiego serialu „Nasze matki, nasi ojcowie” i telewizji ZDF za naruszenie dóbr osobistych żołnierzy AK. Jak z Pana perspektywy wygląda ten proces?

Maciej Świrski, Reduta Dobrego Imienia: Proces rozpoczął się w poniedziałek i jak na razie dotyczył kwestii, nazwijmy to, technicznych, dotyczących procedur postępowania. Z perspektywy powodów ważne jest, że  sędzia wydał korzystne postanowienie o właściwości sądu. Strona przeciwna miała zamiar utrącić nasz wniosek i spowodować, by ten proces toczył się przed niemieckim sądem. Oczywiście przekonywaliśmy odwrotnie, a sędzia przychylił się do naszej prośby i ten proces będzie się odbywał przed polskim sądem.

Sędzia wygląda na energicznego, jest profesjonalny bezstronny - nie mamy zarzutów co do jego postawy, przedłużania procesu w nieskończoność czy obstrukcji - dobrze prowadzi sprawę. Wydaje się, że sprawa powinna iść do przodu w dość szybkim tempie, a przypomnę, że cała kwestia trwa już 3 lata od momentu złożenia pierwszego wniosku. Główny problem polega na tym, że trzeba obejrzeć trzy odcinki tego filmu.

Warto też przypomnieć, że proces wytoczył 92-letni żołnierz Armii Krajowej Zbigniew Radłowski.

Mec. Jerzy Pasieka (L), mec. Monika Brzozowska (C) oraz kombatant, żołnierz AK Zbigniew Radłowski (P) na sali rozpraw. Przed krakowskim sądem okręgowym rozpoczął się, 18 bm. proces cywilny przeciwko twórcom niemieckiego serialu
Mec. Jerzy Pasieka (L), mec. Monika Brzozowska (C) oraz kombatant, żołnierz AK Zbigniew Radłowski (P) na sali rozpraw. Przed krakowskim sądem okręgowym rozpoczął się, 18 bm. proces cywilny przeciwko twórcom niemieckiego serialu „Nasze matki, nasi ojcowie” i telewizji ZDF. Fot. PAP/Jacek Bednarczyk

I dziś musieli państwo oglądać film podczas procesu, na sali sądowej?

Tak. Dziś oglądaliśmy pierwszy odcinek. Tutaj jest jeszcze kwestia pana Radłowskiego, który ma 92 lata. Dziś sędzia odwrócił procedurę i przesłuchał go przed emisją. To też pokazuje, że sędziemu zależy, by szybko procedować. Nie ma obstrukcji, że czegoś się nie da, a sprawa nie jest przeciągana w nieskończoność. To również sukces prawników p. Mec Moniki Brzozowskiej i Mec Jerzego Pasieki którzy pro bono prowadzą tę sprawę.

Jak wyglądał przebieg tej pierwszej rozprawy?

Ustalano między innymi kwestię dotyczącego biegłego historyka. W tej sprawie powołano dwóch świadków, którzy byli konsultantami przy produkcji - to prof. Musiał, który wycofał się z firmowania tego serialu swoim nazwiskiem i historyk niemiecki. Przedstawiciele ZDF chcieli, żeby przedstawiał on w trakcie procesu swoją wiedzę na temat okupacji niemieckiej w Polsce, sędzia zgodził się jednak wyłącznie na to, by mówić o jego roli przy produkcji filmu.

Ciąg dalszy na następnej stronie.

12
następna strona »

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych