NASZ WYWIAD. Magdalena Gawin o KL Gusen: "Skoro obozy są zabudowywane, to nic dziwnego, że konsekwentnie wymazuje się je z historii"

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź

wPolityce.pl: A jednak „Gazeta Wyborcza” czyni Ministerstwo Kultury odpowiedzialnym za to, że resort wykreślił nieistniejącą willę z rejestru zabytków i zatrzymał odbudowę. Jak Pani skomentuję tę sprawę?

To jest tak, jakby pacjent zginął i ktoś obwiniłby lekarza, który wypisał akt zgonu. Odpowiedzialność za Granzówkę jest podzielona między stołecznego konserwatora, inwestora, oraz generalnego konserwatora. Jak są winni wszyscy, to oznacza, że winnego nie ma. Odbudowa była fikcją. Udało się odzyskać minimalną liczbę płytek elewacyjnych i cegieł. W piątek rozmawiałam z redaktorem Urzykowskim, obiecał sprostowanie odnoszące się do mojej decyzji. Zobaczymy jak się z tego wywiąże, bo po ostatnich artykułach nabrałam przekonania, że szuka pretekstu, żeby pisać źle. Moje działania były skonsultowane z prawnikami, historykami sztuki, były zgodne z prawem. To były jedyne możliwe kroki wobec zaistniałej sytuacji.

wPolityce.pl: Takie artykuły nie pozwalają Czytelnikom poznawać rzeczywistość.

Psują miesiące mojej ciężkiej pracy i szkodzą konserwatorom. Publicystyka „Gazety Wyborczej” utrzymana jest w poetyce wojny, czytelnikom ani chwili nie wolno zapomnieć, że trwa walka i wszystkie środki są w niej dozwolone. Dziennikarz, który wypisuje głupstwa nie zastanawia się po pierwsze nad konsekwencjami swojego artykułu. Po drugie, nie dopuszcza myśli, że po stronie politycznego konfliktu są ludzie, którym chodzi o coś więcej niż osobista kariera. Jedyne prawdziwe doniesienie odnoszące się do mojej działalności pochodziło z donosu, który ktoś dołączył do akt Emilki. Ten donos mówił o tym, że postawa trzech osób: Magdaleny Gawin, Michała Krasuckiego i Kasi Zalasińskiej uratowała Dom Meblowy Emilia w Warszawie przed wyburzeniem. Jeśli w donosach jest zawarta prawda, a nie w rzetelnej publicystyce prasowej, to pokazuje w jakim punkcie jesteśmy. Na koniec powiem, że zła atmosfera wytwarzana wokół reformy może ją zahamować. Wtedy konserwatorzy powinni przesłać, i to każdy oddzielnie, do redakcji „Gazety Wyborczej” – listy z podziękowaniem, że nie dopuścili do pierwszego, ważnego kroku w naprawie systemu konserwacji zabytków w Polsce.

Rozmawiał Tomasz Plaskota

« poprzednia strona
123

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych