wPolityce.pl: Jest Pani jedną z sygnatariuszek listu do Wolfganga Sobotki, ministra spraw wewnętrznych Republiki Austrii przeciwko niszczeniu KL Gusen. Domagacie się Państwo m. in. „zaprzestania dalszej dewastacji pozostałości po KL Gusen, objęcia ich skuteczną ochroną konserwatorską oraz oznaczenia właściwego dla zabytków historycznych”. Jeżeli list nie przyniesie skutku jakie będą kolejne działania? Czy Rada Międzynarodowa, której utworzenie Pani postuluje będzie w stanie zadbać o miejsca zagłady z II wojny światowej?
To zależy od rozmów, jakie strona austriacka podejmie. Rząd austriacki gra na materialne zniszczenie ostatnich śladów obozów koncentracyjnych. Lokalni działacze z Gusen Memorial prosili nas o sporządzenie tłumaczeń na język niemiecki obozowych wspomnień. Od wielu lat działają na własną rękę. Kiedy przekazywałam im apel z 17 tysiącami podpisów (dzisiaj jest ich ponad 21 tysięcy) Polaków, szefowa stowarzyszenia Gusen Memorial - Martha miała łzy w oczach. Powiedziała, że ten apel Polaków nadaje sens jej działaniom. To nie naukowcy, to nie politycy, ale garstka zwykłych ludzi walczy o pamięć o tym obozie. Gusen zapisany jest w historii ich rodzin. Młody chłopak pokazywał mi zdjęcia, mówił, że jego wujek zmuszony był do układania stosu trupów na wozach i nie mógł tego zapomnieć do końca życia.
wPolityce.pl: Pani minister, zmieńmy temat: czy zabytki można odbudowywać? Pytam o sprawę willi Granzowa.
Na pewno nie. Nie jest to możliwe na skutek zgody konserwatora o zburzeniu zabytku i wykopaniu go z głębokimi fundamentami. Zabytki można zrekonstruować po wojnie, bombardowaniu, wyburzeniu przez okupanta, kiedy w grę wchodzą kwestie związane z celowym niszczeniem tożsamości narodu. Konserwator z definicji ma chronić zabytek, a nie wydawać decyzję o jego zburzeniu. Inwestor zrobił to, na co pozwolił mu konserwator. To ja, wbrew temu co pisze pan Urzykowski w „Gazecie Wyborczej”, podjęłam kroki, żeby Barbara Jezierska przeprowadziła kontrolę w sprawie Granzówki, to również ja prowadzę postępowanie, które ma wykazać, że decyzja Stołecznego Konserwatora Zabytków (SKZ) została podjęta z rażącym naruszeniem prawa. Gdybym zgodziła się na tzw. odbudowę zabytku (ciekawy oksymoron), wówczas zgodziłabym się z orzecznictwem SKZ. Miałoby to fatalne skutki dla reszty zabytków i całej linii orzecznictwa. Skreśliłam nie zabytek, ale pusty teren z głębokim wykopem po wydłubaniu fundamentów. Próba przerzucenia odpowiedzialności za utratę zabytku na Departament Ochrony Zabytków i mnie jest po prostu paskudna.
Ciąg dalszy na następnej stronie.
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
wPolityce.pl: Jest Pani jedną z sygnatariuszek listu do Wolfganga Sobotki, ministra spraw wewnętrznych Republiki Austrii przeciwko niszczeniu KL Gusen. Domagacie się Państwo m. in. „zaprzestania dalszej dewastacji pozostałości po KL Gusen, objęcia ich skuteczną ochroną konserwatorską oraz oznaczenia właściwego dla zabytków historycznych”. Jeżeli list nie przyniesie skutku jakie będą kolejne działania? Czy Rada Międzynarodowa, której utworzenie Pani postuluje będzie w stanie zadbać o miejsca zagłady z II wojny światowej?
To zależy od rozmów, jakie strona austriacka podejmie. Rząd austriacki gra na materialne zniszczenie ostatnich śladów obozów koncentracyjnych. Lokalni działacze z Gusen Memorial prosili nas o sporządzenie tłumaczeń na język niemiecki obozowych wspomnień. Od wielu lat działają na własną rękę. Kiedy przekazywałam im apel z 17 tysiącami podpisów (dzisiaj jest ich ponad 21 tysięcy) Polaków, szefowa stowarzyszenia Gusen Memorial - Martha miała łzy w oczach. Powiedziała, że ten apel Polaków nadaje sens jej działaniom. To nie naukowcy, to nie politycy, ale garstka zwykłych ludzi walczy o pamięć o tym obozie. Gusen zapisany jest w historii ich rodzin. Młody chłopak pokazywał mi zdjęcia, mówił, że jego wujek zmuszony był do układania stosu trupów na wozach i nie mógł tego zapomnieć do końca życia.
wPolityce.pl: Pani minister, zmieńmy temat: czy zabytki można odbudowywać? Pytam o sprawę willi Granzowa.
Na pewno nie. Nie jest to możliwe na skutek zgody konserwatora o zburzeniu zabytku i wykopaniu go z głębokimi fundamentami. Zabytki można zrekonstruować po wojnie, bombardowaniu, wyburzeniu przez okupanta, kiedy w grę wchodzą kwestie związane z celowym niszczeniem tożsamości narodu. Konserwator z definicji ma chronić zabytek, a nie wydawać decyzję o jego zburzeniu. Inwestor zrobił to, na co pozwolił mu konserwator. To ja, wbrew temu co pisze pan Urzykowski w „Gazecie Wyborczej”, podjęłam kroki, żeby Barbara Jezierska przeprowadziła kontrolę w sprawie Granzówki, to również ja prowadzę postępowanie, które ma wykazać, że decyzja Stołecznego Konserwatora Zabytków (SKZ) została podjęta z rażącym naruszeniem prawa. Gdybym zgodziła się na tzw. odbudowę zabytku (ciekawy oksymoron), wówczas zgodziłabym się z orzecznictwem SKZ. Miałoby to fatalne skutki dla reszty zabytków i całej linii orzecznictwa. Skreśliłam nie zabytek, ale pusty teren z głębokim wykopem po wydłubaniu fundamentów. Próba przerzucenia odpowiedzialności za utratę zabytku na Departament Ochrony Zabytków i mnie jest po prostu paskudna.
Ciąg dalszy na następnej stronie.
Strona 2 z 3
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/historia/296259-nasz-wywiad-magdalena-gawin-o-kl-gusen-skoro-obozy-sa-zabudowywane-to-nic-dziwnego-ze-konsekwentnie-wymazuje-sie-je-z-historii?strona=2