Miało być normalnie: tradycyjny felieton na 1 marca, Dzień Żołnierzy Wyklętych. Wzmocniony w tym roku ogromnym wrażeniem, jaki zrobił na mnie film Jerzego Zalewskiego „Historia Roja”. Moja recenzja z tego filmu jest zresztą częścią dodatku poświęconego tej tematyce w najnowszym numerze „wSieci”.
Ale los zdecydował za mnie. Napisałem na ten temat felieton do miesięcznika „wSieci Historii”. Tytuł mówi sam za siebie „Będą od tego lepsi”. Mowa o wpływie, jaki ma na wychowanie nowych pokoleń etos walki o wolność własnej ojczyzny.
Początek felietonu brzmiał tak:
Na przyjęciu wdałem się w spór z kolegą, znaczącym historykiem związanym z poprzednim obozem rządowym. Na uwagę, że piszę powieść opowiadającą m.in. o sfałszowanych wyborach w 1947 roku i o Mikołajczyku, on się ucieszył. Bo opowieść o cywilnym oporze PSL powinna przynajmniej w części zastąpić narrację o żołnierzach wyklętych.
Ostatnie zdanie było w oczywisty sposób opinią mojego rozmówcy. Cała reszta felietonu to zaś polemika z nią.
Ale redaktor z niewiadomych powodów uczynił z trzeciego zdania lead, bez rozpoczynającego go słowka „bo”. Wyszło na to, że przeciwstawiam żołnierzy wyklętych opozycji politycznej i na ich nadmierne upamiętnianie, a zwłaszcza podsuwanie jako wzór, się krzywię. Zawsze głosiłem coś innego, także – powtórzę - w reszcie tego tekstu. Ale są ludzie, którzy czytają tylko leady, a pamięć mają słabą.
Ale może to dobra okazja, żeby przypomnieć parę najprostszych prawd. Uważam, że Polacy zaraz po wojnie grali na kilku fortepianach. Podziemie zbrojne w swoich ulotkach i biuletynach niesłychanie rzadko atakowało Mikołajczyka, zakładając, że gdyby się udało, byłoby jednak lepiej. To znaczy gdyby umiał wygrać wybory.
Z kolei PSL taktycznie odcinało się od „band”, ale niesłychanie niemrawo. Cały czas ludowcy, jedyne legalne a niezależnie ugrupowanie, powtarzali, że warunkiem rozładowania lasów ze zbrojnych oddziałów jest pacyfikacja stosunków, zakończenie terroru i wolność polityczna dla Polaków. WiN wręcz traktowało bierny, a po części i zbrojny opór społeczny jako swoiste wsparcie dla politycznej opozycji w parlamencie.
Słuszne to czy niesłuszne? Rzecz do dyskusji. Co ciekawe o ile emigracja londyńska powrót Mikołajczyka do Polski i grę z komunistami (powiedzmy sobie szczerze, obciążoną moralną ceną) potępiała, o tyle jej większość nie była także przekonana o sensowności zbrojnego oporu. O czym często się zapomina. I o jednym i o drugim sposobie wpływania na rzeczywistość można dyskutować. Ale nie stawiałbym jednego ponad drugim, czy jakoś zasadniczo nie przeciwstawiał. Powiadam raz jeszcze Polacy szukali różnych dróg. Trochę na oślep, bo sytuacja była beznadziejna.
Dlatego bynajmniej nie chcę zastępować narracji o „wyklętych” narracją o Mikołajczyku. A niechęć do tej tradycji uważam za obciążoną rozmaitymi współczesnymi fobiami.
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Miało być normalnie: tradycyjny felieton na 1 marca, Dzień Żołnierzy Wyklętych. Wzmocniony w tym roku ogromnym wrażeniem, jaki zrobił na mnie film Jerzego Zalewskiego „Historia Roja”. Moja recenzja z tego filmu jest zresztą częścią dodatku poświęconego tej tematyce w najnowszym numerze „wSieci”.
Ale los zdecydował za mnie. Napisałem na ten temat felieton do miesięcznika „wSieci Historii”. Tytuł mówi sam za siebie „Będą od tego lepsi”. Mowa o wpływie, jaki ma na wychowanie nowych pokoleń etos walki o wolność własnej ojczyzny.
Początek felietonu brzmiał tak:
Na przyjęciu wdałem się w spór z kolegą, znaczącym historykiem związanym z poprzednim obozem rządowym. Na uwagę, że piszę powieść opowiadającą m.in. o sfałszowanych wyborach w 1947 roku i o Mikołajczyku, on się ucieszył. Bo opowieść o cywilnym oporze PSL powinna przynajmniej w części zastąpić narrację o żołnierzach wyklętych.
Ostatnie zdanie było w oczywisty sposób opinią mojego rozmówcy. Cała reszta felietonu to zaś polemika z nią.
Ale redaktor z niewiadomych powodów uczynił z trzeciego zdania lead, bez rozpoczynającego go słowka „bo”. Wyszło na to, że przeciwstawiam żołnierzy wyklętych opozycji politycznej i na ich nadmierne upamiętnianie, a zwłaszcza podsuwanie jako wzór, się krzywię. Zawsze głosiłem coś innego, także – powtórzę - w reszcie tego tekstu. Ale są ludzie, którzy czytają tylko leady, a pamięć mają słabą.
Ale może to dobra okazja, żeby przypomnieć parę najprostszych prawd. Uważam, że Polacy zaraz po wojnie grali na kilku fortepianach. Podziemie zbrojne w swoich ulotkach i biuletynach niesłychanie rzadko atakowało Mikołajczyka, zakładając, że gdyby się udało, byłoby jednak lepiej. To znaczy gdyby umiał wygrać wybory.
Z kolei PSL taktycznie odcinało się od „band”, ale niesłychanie niemrawo. Cały czas ludowcy, jedyne legalne a niezależnie ugrupowanie, powtarzali, że warunkiem rozładowania lasów ze zbrojnych oddziałów jest pacyfikacja stosunków, zakończenie terroru i wolność polityczna dla Polaków. WiN wręcz traktowało bierny, a po części i zbrojny opór społeczny jako swoiste wsparcie dla politycznej opozycji w parlamencie.
Słuszne to czy niesłuszne? Rzecz do dyskusji. Co ciekawe o ile emigracja londyńska powrót Mikołajczyka do Polski i grę z komunistami (powiedzmy sobie szczerze, obciążoną moralną ceną) potępiała, o tyle jej większość nie była także przekonana o sensowności zbrojnego oporu. O czym często się zapomina. I o jednym i o drugim sposobie wpływania na rzeczywistość można dyskutować. Ale nie stawiałbym jednego ponad drugim, czy jakoś zasadniczo nie przeciwstawiał. Powiadam raz jeszcze Polacy szukali różnych dróg. Trochę na oślep, bo sytuacja była beznadziejna.
Dlatego bynajmniej nie chcę zastępować narracji o „wyklętych” narracją o Mikołajczyku. A niechęć do tej tradycji uważam za obciążoną rozmaitymi współczesnymi fobiami.
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/historia/283058-wykleci-mieli-historyczna-racje-bronili-europy-przed-zalewem-barbarzynstwa-nie-ma-co-ich-przeciwstawiac-innym-formom-oporu-przeciw-komunistom?strona=1
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.