Paryż niejedną widział już masakrę, ale wczorajszy zamach jest końcem pewnej ery

Fot. PAP/EPA/VASSIL DONEV
Fot. PAP/EPA/VASSIL DONEV

Paryż spłynął krwią. Nie po raz pierwszy. Choć ze zgrozą śledziłam to co się działo w nocy z piątku na sobotę - nie chcę moralizować . To,że mamy do czynienia z otwartym wypowiedzeniem wojny Starej Europie przez Państwo Islamskie – jest już oczywiste. Mówiło tym otwarcie prezydent Francji.

Czym to się skończy - nie wiem. Oby nie trzecią wojną światową. Ale gdybym pisała powieść sensacyjną -tak właśnie rozwinęłabym akcję. Atak na Paryż wywołuje ostrą reakcję Paryża i sił NATO na Bliskim Wschodzie. W odpowiedzi państwo Islamskie zwiera szyki i idzie na całość. Ataki następują w całej Europie. Europejczycy zaczynają brać sprawy w swoje ręce. Nasilają się napaści na ośrodki dla imigrantów. Rozpoczyna się prawdziwe pandemonium… Winny, niewinny przestaje mieć znaczenie. Krew leje się na ulicach Londynu, Paryża, Moskwy,,, Nie, nie chcę wybiegać w przyszłość…

Wolę przypomnieć to co już było, choć też nie są to obrazy radosne. A był już taki piątek 13 -go października, który w Paryżu i całej Francji – przeszedł do historii. To jeszcze średniowiecze. Rok 1307. Skończyła się era krucjat, upadło Królestwo Jerozolimskie. W spadku po nim w Europie pozostały potężne zakony. W tym obrońców Świątyni Grobu Pańskiego - Zakon Templariuszy.

Świetnie zorganizowana, ekonomicznie, militarnie i duchowo organizacja. W tym czasie królestwo Francji przeżywa kryzys – po latach nieurodzaju, wojen, w kraju panuje głód. Król Filip Piękny jest ambitny, stara się być nowoczesny władcą ale brak mu pieniędzy. Rośnie jego dług u Templariuszy, którzy stają się europejskimi skarbnikami. Ale nie chcą dłużej kredytować władcy, który nie ma z czego spłacać zobowiązań. Rodzi się konflikt. W królewskich pokojach rodzi się więc plan. Pozbyć się wierzyciela. Spisek jest potężny.

13 października siły królewskie aresztują  templariuszy w całym kraju. Zaskoczenie jest pełne. No prawie. Udaje się aresztować wielkich mistrzów zakonu. Ale znika ich legendarny skarbiec. Twierdzę Temple w Paryżu, aby uwięzić Jakuba de Molaya, otoczył sam Wilhelm Nogaret, pierwszy minister krola i – strażnik królewskiej pieczęci. Templariusze zostają oskarżeni o herezję, sodomię i bałwochwalstwo, czary, rozpustę, kult bożka Bafometa, odstępstwo od wiary i spiskowanie z Saracenami. Są poddawani torturom. Przyznają się do zarzutów, po czym je… odwołują.

Po długotrwałym procesie, trwającym do czerwca 1311 roku, będący pod wpływem królów Francji sobór w Vienne  decyduje o kasacie zakonu.

18 marca 1314 roku Komisja Kardynalska skazuje jego przywódców na dożywotnie więzienie. Jednak podczas ogłoszenia wyroku w Notre Dame Jakub de Molay i Gotfryd de Charnay protestują. Wielki mistrz zaprzecza oskarżeniom i oświadcza, że do takich zeznań zmusiły go namowy papieża i króla oraz strach przed torturami. Tego samego wieczora król nakazuje spalić obu żywcem - razem z 37 innymi braćmi na Wyspie Żydowskiej na Sekwanie. Wedle legendy umierający Jakub de Molay miał przekląć króla, papieża i królewskiego ministra i wezwać ich przed Sąd Boży przed upływem roku. W ciągu kilku miesięcy papież i król umierają. Data śmierci Nogareta jest sporna ale i on kończy życie przedwcześnie. Tak jak i wszyscy synowie króla. Tak czy owak piątek, 13 -go zaczyna być uważany za datę feralną.

CZYTAJ TEŻ: Ofiary spisku, czy heretycy? Minęło 700 lat od śmierci ostatniego wielkiego mistrza templariuszy, a legenda średniowiecznego zakonu wciąż rozpala wyobraźnię

123
następna strona »

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych