"Powstanie Warszawskie" – zobacz jak było naprawdę. Tylko we „wSieci Historii” kulisy tworzenia słynnego filmu

Fot. Muzeum Powstania Warszawskiego
Fot. Muzeum Powstania Warszawskiego

,,Powstanie Warszawskie” jest pod każdym względem filmem szczególnym, nie mającym odpowiednika na świecie. Wprowadza on nową kategorię filmową – dramat wojenny non-fiction – piszą Katarzyna Utracka i Piotr Śliwowski, współtwórcy filmu.

Pierwszy etap prac trwał prawie rok i został przeprowadzony przez Sekcję Historyczną Muzeum Powstania Warszawskiego.

Polegał on na stworzeniu bazy danych materiałów referencyjnych, będących podstawowym narzędziem pracy zespołu odpowiedzialnego za koloryzację materiału. W ten sposób powstał gigantyczny zbiór zawierający tysiące fotografii, od zdjęć umundurowania i uzbrojenia począwszy, a na detalach architektonicznych budynków kończąc

— piszą Utracka i Śliwowski.

Materiał zawarty w „Powstaniu Warszawskim” został nakręcony przez kilka ekip filmowych pracujących w różnych częściach miasta.

Filmowcy dysponujący sześcioma kamerami – czterema reporterskimi i dwiema ze statywami – działali głównie w Śródmieściu, na Powiślu i Mokotowie. Nie otrzymywali informacji o podejmowanych przez poszczególne oddziały operacjach. Działania bojowe filmowali doraźnie, w miarę jak stykali się z akcjami lub przypadkowo stawali się ich świadkami, a nawet uczestnikami.

Jedna z najbardziej niesamowitych scen „Powstania Warszawskiego” to zdobycie słynnego budynku PAST-y. Spektakularna akcja Armii Krajowej została sfilmowana przez powstańczych dokumentalistów.

Operatorzy utrwalali na taśmie jednak nie tylko walki, ale także to, co działo się na zapleczu frontu - kwatery powstańcze, pracę szpitali, rusznikarni i drukarń, ale również obraz ginącego miasta i jego mieszkańców: życie w piwnicach, chodniki i podwórka zamieniające się w cmentarze, płonące domy, opustoszałe ulice, radość i nadzieję przeplatające się ze smutkiem i ludzką tragedią

— piszą współtwórcy „Powstania Warszawskiego”.

Fot. Muzeum Powstania Warszawskiego
Fot. Muzeum Powstania Warszawskiego

Materiał na osobny dokument zdaniem Utrackiej i Śliwowskiego stanowi sam proces koloryzacja filmu.

Było to zadanie skomplikowane pod względem merytorycznym (konieczność drobiazgowej weryfikacji każdego pokolorowanego elementu – w filmie jest ponad 100 000 klatek), technologicznym (nie istnieje oprogramowanie pozwalające automatycznie pokolorować czarno-biały materiał) oraz organizacyjnym (znaczną część pracy wykonano w Stanach Zjednoczonych). Proces koloryzacji, poprzedzony stabilizacją i restoringiem (naprawą uszkodzeń materiału) trwał cztery miesiące

— przyznają pracownicy MPW.

Równie pracochłonne okazało się udźwiękowienie filmu. Zamieszczone w „Powstaniu Warszawskim” wypowiedzi odczytano z ruchu warg.

Dzięki pracy biegłego sądowego, Michała Łacha, po siedemdziesięciu latach powstańcy i cywile nakręceni przez operatorów ,,odzyskali” głos. Następny poziom udźwiękowienia to efekty boczne, atmosferyczne, gwary, wszystko to, co składa się na sfilmowany świat. Zadanie, które stanęło przed reżyserem dźwięku Bartkiem Putkiewiczem, było bezprecedensowe. Trzeba było udźwiękowić każdy najmniejszy element rzeczywistości – od cichego westchnienia rannego powstańca po ogłuszające wybuchy bomb

— tłumaczą współtwórcy „Powstania Warszawskiego”.

O kulisach powstawania słynnego filmu czytaj więcej w aktualnym numerze „wSieci Historii”.

CZYTAJ TAKŻE:

Kto napisze dramat o Smoleńsku? Wyjątkowa rozmowa z Redbadem Klijnstrą na łamach „wSieci Historii”

Polska i Węgry razem przez wieki – specjalne wydanie miesięcznika „wSieci Historii” już w kioskach!

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych