W każdym normalnym kraju hipoteza zamachu po katastrofie, w której ginie prezydent, jest oczywista i bierze się ją pod uwagę z urzędu - podkreśla Redbad Klijnstra, aktor i reżyser, w rozmowie z Onetem.
Klijnstra nie spodziewa się „porażającego kina” po filmie „Smoleńsk”, ale zdaje sobie sprawę, że reżyser Antoni Krauze nakręcił ten film „mimo wszystko”.
Mimo tego, że nie było pieniędzy na ten film, że wielu aktorów odmówiło gry, że scenariuszowi nie poświęcono wystarczająco dużo czasu, on szedł dalej, miał ten wewnętrzny przymus, że będąc filmowcem, jest to jego sposób, żeby poradzić z tamtymi wydarzeniami i dlatego doprowadzić ten projekt do końca. Za to go szanuję
– podkreśla Klijnstra.
Wskazuje, że wielu artystów nie zrobiło absolutnie nic, aby „dotknąć” katastrofy smoleńskiej.
Na tej pustyni pojawia się „Smoleńsk”, ale to przecież nie wystarczy
– dodaje.
Według niego artystyczne podejście do tej tragedii, na przykład uchwycenie i przedstawienie perspektywy jednej z rodzin, która straciła kogoś bliskiego w tej katastrofie, mogłoby się przyczynić do zjednoczenia narodu.
To właśnie jest to unikalne spojrzenie dla świata artystycznego, że możemy pokazać pewne zdarzenia w sposób metafizyczny, społeczny, egzystencjalny, co mogłoby się przyczynić do tego, że ten temat nas złączy jako naród, bo to, co nas dzieli zostało już odmienione przez wszystkie przypadki. Nie możemy wciąż tkwić w tym bagnie, siedzieć w politycznych okopach. Artyści mają możliwość podstawiania lustra i mogą je podstawić wszystkim, pod warunkiem, że będzie krystalicznie czyste. Krzywe zwierciadła zostawmy politykom
– tłumaczy Klijnstra.
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
W każdym normalnym kraju hipoteza zamachu po katastrofie, w której ginie prezydent, jest oczywista i bierze się ją pod uwagę z urzędu - podkreśla Redbad Klijnstra, aktor i reżyser, w rozmowie z Onetem.
Klijnstra nie spodziewa się „porażającego kina” po filmie „Smoleńsk”, ale zdaje sobie sprawę, że reżyser Antoni Krauze nakręcił ten film „mimo wszystko”.
Mimo tego, że nie było pieniędzy na ten film, że wielu aktorów odmówiło gry, że scenariuszowi nie poświęcono wystarczająco dużo czasu, on szedł dalej, miał ten wewnętrzny przymus, że będąc filmowcem, jest to jego sposób, żeby poradzić z tamtymi wydarzeniami i dlatego doprowadzić ten projekt do końca. Za to go szanuję
– podkreśla Klijnstra.
Wskazuje, że wielu artystów nie zrobiło absolutnie nic, aby „dotknąć” katastrofy smoleńskiej.
Na tej pustyni pojawia się „Smoleńsk”, ale to przecież nie wystarczy
– dodaje.
Według niego artystyczne podejście do tej tragedii, na przykład uchwycenie i przedstawienie perspektywy jednej z rodzin, która straciła kogoś bliskiego w tej katastrofie, mogłoby się przyczynić do zjednoczenia narodu.
To właśnie jest to unikalne spojrzenie dla świata artystycznego, że możemy pokazać pewne zdarzenia w sposób metafizyczny, społeczny, egzystencjalny, co mogłoby się przyczynić do tego, że ten temat nas złączy jako naród, bo to, co nas dzieli zostało już odmienione przez wszystkie przypadki. Nie możemy wciąż tkwić w tym bagnie, siedzieć w politycznych okopach. Artyści mają możliwość podstawiania lustra i mogą je podstawić wszystkim, pod warunkiem, że będzie krystalicznie czyste. Krzywe zwierciadła zostawmy politykom
– tłumaczy Klijnstra.
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/gwiazdy/286777-redbad-klijnstra-rodzinom-ofiar-i-polakom-nalezy-sie-rzetelne-sledztwo-ws-katastrofy-smolenskiej?strona=1