Kwaśny zagrał Pileckiego: "Podszedłem do roli z dużą pokorą i ona wpłynęła na moje życie osobiste"

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
fot.youtube.pl
fot.youtube.pl

Premiera filmu o rotmistrzu Witoldzie Pileckim odbędzie się 25 września. Film powstał dzięki dobrowolnym wpłatom osób, którym zależało na powstaniu obrazu o polskim bohaterze. Budżet filmu wsparli też żołnierze, weterani Wojska Polskiego z Nowego Jorku.

Można tylko ubolewać, że żadna instytucja państwowa nie dołożyła się do filmu, ale z drugiej strony jest to taki pomnik wystawiony rotmistrzowi przez społeczeństwo

—powiedział wcielający się w rolę rotmistrza Pileckiego, Marcin Kwaśny w wywiadzie dla radiowej „Dwójki”.

Poruszające świadectwo Kwaśnego o Pileckim: „Byłem kiedyś lemingiem, ale to zmieniło się, gdy się nawróciłem i zagrałem rolę rotmistrza”

Rola rotmistrza Pileckiego to wielkie wyzwanie i olbrzymi zaszczyt dla aktora. To wielkoformatowa postać. Nim przystąpiłem do tej roli, miałem wyobrażenie, że rotmistrz jest bohaterem jednego czynu: ochotnikiem do Auschwitz, twórcą raportów. Tymczasem okazało się, że brał udział w wojnie polsko-bolszewickiej, w Powstaniu Warszawskim, działał po wojnie w konspiracji i był społecznikiem

—mówił Marcin Kwaśny o swojej roli. Jak przyznał, Pilecki to postać fascynująca i pociągająca. Rotmistrz dojrzewał do kolejnych działań, które podejmował i był niezłomny.

Pilecki miał swoje dylematy, wahania i słabości jak każdy człowiek, trzeba jednak zaznaczyć, że był osobą bardzo głęboko wierzącą. Jego wiara w Boga jest dowodem, że słowa „moc w słabości się doskonali” są prawdziwe. Myślę, że gdyby nie wiara w Boga nie dokonałby tylu wspaniałych czynów

—podkreślał aktor.

Marcin Kwaśny długo przygotowywał się do zagrania roli bohaterskiego rotmistrza. Im więcej wiedział o Pileckim, tym bardziej sam się zmieniał nie tylko jako aktor, ale przede wszystkim jako człowiek, mężczyzna i Polak.

Oprócz czytania książek o Pileckim i raportów przygotowanych przez samego rotmistrza miałem przyjemność poznać pana Andrzeja Pileckiego, syna rotmistrza i panią Zofię, jego córkę. Miałem z nimi kilka cudownych rozmów. Przeszedłem także śladami rotmistrza w obozie w Auschwitz. Podszedłem do tej roli z dużą pokorą. Aktorzy często mówią o tym, ile dali od siebie postaci którą grają. A tu stała się rzecz niesamowita, ta rola znacząco wpłynęła na moje życie osobiste

—powiedział Kwaśny.

Kwaśny o roli Pileckiego: „Gdybym się nie nawrócił, nie zagrałbym tej roli tak dobrze.” WIDEO

Aktor przyznał, że tak jak Opatrzność Boża czuwała nad rotmistrzem Pileckim, tak można było ją poczuć również w czasie realizacji filmu.

W czasie kręcenia scen ucieczki rotmistrza z Auschwitz, padał deszcz, tak jak w czasie prawdziwej ucieczki. Biegłem po torach w pasiakach z dwoma innymi aktorami - więźniami, poślizgnąłem się i uderzyłem czołem w nasyp kolejowy. Tylko centymetry dzieliły mnie od kamieni, szyn, a ja uderzyłem w drewnianą część. To jakiś cud. Oprócz rozcięcia i delikatnego wstrząśnienia mózgu nic mi się nie stało

—opowiadał aktor.

Kwaśny powiedział również o tym, co jego zdaniem powinni robić dzisiejsi bohaterowie.

Dziś już nikt nie wymaga od nas takiego heroizmu jakim wykazywali się wtedy ludzie formatu Pileckiego, bo są inne czasy. Natomiast dziś możemy być patriotami lokalnymi, to znaczy możemy krzewić takie postawy jaki były powszechne w czasie II RP. Chodzi o postawę obywatelską. Trzeba zaczynać od zmiany siebie, a potem wszystko dookoła się zmieni.

ann/polskieradio.pl

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych