Spotkanie Stuhra z przedstawicielem ciemnogrodu. Janda: "Tamten popatrzył z pogardą"

Fot. YouTube
Fot. YouTube

Krystyna Janda opisała przygodę, która przydarzyła się Jerzemu Stuhrowi. Jakiś starszy mężczyzna o kulach ośmielił się zagadnąć aktora. Dialog, który wywiązał się pomiędzy obu panami, wydał się Jandzie na tyle interesujący, że przytoczyła go w całości na swoim profilu na Facebooku.

Staliśmy przed hotelem w Gorzowie Wielkopolskim, przed wyjazdem na próbę w tamtejszym teatrze . Próbę przed wieczornym spektaklem. Staliśmy, Ignacy Gogolewski, Jerzy Stuhr, ja oraz kilka osób z naszej ekipy teatralnej

— opowiada Janda.

I dalej:

Był 11 listopada, dookoła święto wolności, kilka bannerów z kandydatami startującymi w wyborach do samorządów, wyborach zapowiedzianych na 16 listopada. W Warszawie trwał Marsz dla Niepodległej, Marsz Wolności.

W takich to okolicznościach do akcji wkracza przechodzący obok ok. 50-letni mężczyzna.

Rozpoznał Jurka i zatrzymał się nieopodal

— twierdzi Janda.

— Panie Stuhr, choĆ pan tutaj! - zawołał

— relacjonuje aktorka (pisownia oryginalna).

Zdziwiony Jurek, który początkowo żachnął się na ton i na formę tego wezwania, ugrzecznił się i spokojnie ruszył – bo…..przedstawiciel narodu woła, czegoś chce, coś ma konieczność powiedzieć, o czymś zawiadomić, czymś się może podzielić

— czytamy.

I dalej Krystyna Janda przytacza następującą rozmowę:

— Tak, słucham- podchodząc powiedział Jurek.- O co chodzi?

— O nic! Ja tyko zawołałem pana, żeby pan sobie nie myślał, że jest jakiś lepszy!

— Od pana lepszy?- zdziwił się Jurek.

— Na przykład!- odparł butnie tamten.

—No nie, lepszy nie jestem, bo dziś jest święto narodowe, pan ma wolne a ja właśnie jadę do pracy. Więc pan jest lepszy.

— No!- potwierdził tamten. Bo, żeby panu się nie wydawało! – dodał jeszcze.

— O, nic mi się nie wydaje, szanowny panie, zaręczam - odparł Jurek, przeprosił i odszedł wracając do nas.

Tamten jeszcze popatrzył z pogardą i poszedł. Nie było punktu zaczepki

— zauważa Janda.

Wydarzenie to skłoniło aktorkę do głębszej refleksji nad Świętem Niepodległości i tym, jak Polacy je obchodzą.

Wieczorem po spektaklu pobiegliśmy do hotelowych telewizorów oglądać warszawskie zadymy, a raczej jak Polacy sobie świętują wolność. Nie mogłam zasnąć i przypomniała mi się rozmowa z samochodu. Jurek opowiadał nam, że podczas tłumaczenia listy dialogowej jego ostatniego filmu na włoski, był kłopot z przetłumaczeniem słowa chochoł - a w związku z tym zniknęły metafory z „ Wesela” - chochoł, otulona przed chłodem róża, rozkwitająca wiosną itd. itd….

— kończy Krystyna Janda.

No nic tylko współczuć Stuhrowi spotkania z przedstawicielem polskiego ciemnogrodu, o którym tak chętnie mówi w wywiadach. Bo jak tu żyć wśród ludzi, którzy nie potrafią uszanować jego geniuszu i grzecznie wysłuchiwać połajanek?

Stuhrowie o Polakach: Antysemici, płytcy katolicy i histeryczni patrioci

Jerzy Stuhr batoży polski ciemnogród. Robert Lewandowski nie ma z tym problemu

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych