Rząd wywiązał się z obowiązku i przekazał do Sejmu projekt budżetu na 2025 rok do 30 września, tyle tylko, że jest to pierwszy po roku 1989 budżet, w którym żeby pokryć zaplanowane wydatki, aż 1/3 środków trzeba pożyczyć. Według projektu budżetu dochody mają wynieść ponad 632 mld zł, wydatki blisko 922 mld zł, co oznacza, że deficyt budżetowy wyniesie prawie 289 mld zł, a więc jak już wspomniałem, żeby pokryć zaplanowane wydatki, aż 1/3 środków finansowych, rząd Tuska będzie musiał pożyczyć. Drugim swoistym „osiągnięciem” rządu Tuska, zawartym w projekcie budżetu jest fakt, że wspomniany deficyt stanowi blisko 50 proc. zaplanowanych dochodów budżetowych, w historii budżetów po roku 1989, także nigdy, nie było takiej sytuacji. Trzecie „osiągnięcie” jest takie, że dochody budżetowe w 2025 roku mają być, aż o około 50 mld zł niższe, niż dochody budżetowe zaplanowane na rok 2024, co w sytuacji wzrostu gospodarczego w wysokości 3,1 proc. PKB w 2024 roku i zaplanowanego na rok 2025 w wysokości aż 3,9 proc. PKB, co jest sytuacją wręcz niewytłumaczalną. Wreszcie czwarte „osiągnięcie” to najwyższe w historii potrzeby pożyczkowe budżetu, te brutto to aż 553 mld zł, a te netto to aż 337 mld zł, przy czym przewiduje się te krajowe to kwota ponad 246 mld zł, a zagranicznych ponad 120 mld zł.
Przypomnijmy, że pod koniec sierpnia na dzień przed prezentacją budżetu dokonano podwyższenia wskaźników makroekonomicznych, takich jak prognozowany wzrost PKB z 3,7 proc. do 3,9 proc., a także średniorocznej inflacji z 4,1 proc. do 5 proc. W ten sposób w ostatniej chwili rząd uzyskał „papierowy” wzrost dochodów budżetowych, a przez to sztuczne zmniejszenie deficytu budżetowego, żeby wskaźnik długu publicznego do PKB na koniec 2025 roku, nie przekroczył 60 proc., czyli unijnego kryterium z Maastricht. Tak się zresztą stało, dzięki tym zabiegom rachunkowym, dług publiczny w relacji do PKB wyniósł „tylko” 59,8 proc., co jednak oznacza, że jest on aż o ponad 10 pkt procentowych wyższy, niż na koniec 2023 roku, czyli ostatniego roku rządów Prawa i Sprawiedliwości. To „osiągnięcie” bez precedensu w naszej historii po roku 1989, aby rządzący zaledwie w ciągu 2 lat swoich rządów, podwyższyli dług publiczny i to ten według definicji unijnej, aż o 10 pkt procentowych.
Jest to niestety wprost nawiązanie do sytuacji z lat 2008-2015, czyli poprzednich rządów Platformy, kiedy to dochody budżetowe mimo corocznego wzrostu gospodarczego przez 8 lat wzrosły zaledwie o 35 mld zł, w roku 2008 wyniosły blisko 254 mld zł, w 2015 roku 289 mld zł. Przypomnijmy z kolei, że przez 8 lat rządów Prawa i Sprawiedliwości, dochody budżetowe zostały więcej niż podwojone z 289 mld zł w 2015 roku do blisko 600 mld zł w 2023 (wprawdzie minister Domański wykazał 574 mld zł, ale nie uwzględnił skutków finansowych tarcz na energię i paliwa, oraz na żywność w wysokości około 16 mld zł i przeniósł aż 12 mld zł VAT z grudnia 2023 na styczeń 2024, przy pomocy mechanizmu przyśpieszonych zwrotów). Sejmowa komisja śledcza wykazała parę lat później, co było źródłem słabego przyrostu dochodów budżetowych, mimo wzrostu gospodarczego podczas rządów Platformy, były to masowe wyłudzenia podatku VAT, które przez 8 lat wyniosły ponad 250 mld zł. Niestety wygląda na to, że po powrocie Platformy do władzy, wróciło polityczne przyzwolenie na „prywatyzację” podatków, skoro jej minister finansów, zdecydował się na 2025 rok, zaplanować dochody aż o 50 mld zł niższe niż w roku bieżącym.
Niezależnie od tego jak potoczą się losy tego projektu budżetu, mówienie w oparciu o zawarte w nim liczby, że na jakąś dziedzinę naszego życia, zagwarantowano jakąś ogromną sumę pieniędzy, jest nieprawdziwe, bo aż 1/3 środków na pokrycie tych wydatków, trzeba będzie pożyczyć. Potrzeby pożyczkowe netto, zostały zaplanowane na 2025 rok jak już wspomniałem w wysokości aż 366 mld zł i zasadniczą kwestią jest czy pożyczenie tak ogromnej kwoty, nie spowoduje znacznie wyższego niż do tej pory oprocentowania, jakie trzeba będzie zaproponować, aby uplasować na rynku papiery skarbowe, tak ogromnej wartości. W związku z tym koszty obsługi długu publicznego wzrosną ponad 3-krotnie w ostatnich 4 latach z 30 mld zł w 2021 roku do blisko 95 mld zł w 2025 roku i przekroczą i to wyraźnie 2 proc. PKB. W ten sposób znajdziemy się w niechlubnej 5. krajów UE o najwyższym poziomie kosztów obsługi długu w relacji do PKB (Węgry- 4,7 proc., Włochy -3,8 proc., Grecja-3,5 proc., Hiszpania-2,5 proc., Polska 2,4 proc.).
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/gospodarka/708371-do-sejmu-wplynal-projekt-budzetu-z-wielkim-deficytem