Informacje, które ujawniają dziennikarze tygodnika „Sieci” są szokujące. Można powiedzieć, że jak od nitki do kłębka, wszystko prowadzi jednak do ówczesnego premiera Donalda Tuska. I ten „walkower”, to nie jest wyjątkowa sytuacja. Takich przykładów rezygnacji z należnych Polsce pieniędzy jest znacznie więcej
—powiedział w rozmowie z portalem wPolityce.pl Janusz Szewczak, poseł PiS.
CZYTAJ WIĘCEJ: „Gazowy walkower”. „Sieci” o kulisach kontraktów z Moskwą: „Rząd PO-PSL ukrył te dokumenty przed opinią publiczną”
wPolityce.pl: Marek Pyza i Marcin Wikło na łamach najnowszego „Sieci” odsłaniają kulisy podpisania w 2010 r. skrajnie niekorzystnej dla Polski umowy gazowej z Rosją. Dziennikarze dotarli do niejawnych instrukcji negocjacyjnych. Ówczesny wicepremier i minister gospodarki Waldemar Pawlak oraz premier Donald Tusk oddali Moskwie „gazowego walkowera”. Jak Pan ocenia te doniesienia?
Poseł Janusz Szewczak: Informacje, które ujawniają dziennikarze tygodnika „Sieci” są szokujące. Można powiedzieć, że jak od nitki do kłębka, wszystko prowadzi jednak do ówczesnego premiera Donalda Tuska. I ten „walkower”, to nie jest wyjątkowa sytuacja. Takich przykładów rezygnacji z należnych Polsce pieniędzy, np. kar umownych czy nadpłat różnego rodzaju, jest znacznie więcej. Identyczną historię ujawniono przecież na dniach, dotyczącą tego, że Autostrada Wielkopolska, prywatna firma śp. Jana Kulczyka, musi zwrócić Skarbowi Państwa prawie 1 mld zł, bo zawyżyła należne jej rekompensaty. Potrzeba było dopiero interwencji Unii Europejskiej, by zwrócić te pieniądze. Dobrowolnie zrezygnowano nie tylko z interesów narodowych w sprawie importu gazu, bo przecież „walkowerem” oddano przede wszystkim śledztwo smoleńskie, ale trzeba również wspomnieć o energii elektrycznej i historii bezkarnego i bezpłatnego wpuszczania przez Niemcy nadwyżek swoich mocy z farm wiatrowych do polskiego systemu energetycznego. Za rządów PO-PSL było to zjawiskiem powszechnym, które z pewnością kosztowało miliardy złotych. Właściwie gdzie byśmy nie spojrzeli, można dostrzec przykłady braku podejmowania jakiejkolwiek walki o nasz interes. Dopiero dzisiaj te rzeczy wychodzą na jaw i nowe zarządy spółek Skarby Państwa występują z roszczeniami wobec poprzednich zarządów, które tak lekką ręką traktowały te kwestie. Przecież wypowiedzi byłego prezesa PKN Orlen Jacka Krawca na taśmach pokazują, że ten majątek traktowano jak prywatny folwark. Przypomnijmy także skandaliczną sprawę Eureko i prywatyzacji PZU na rzecz Holendrów. Mimo, że komisja śledztwa stwierdziła wielokrotne naruszenie obowiązującego prawa, rząd PO zawarł ugodę z tą maleńką holenderską firmą i polscy podatnicy musieli wypłacić ogromne miliardy złotych. W tym szaleństwie była metoda. Przecież takim skrajnym dowodem rezygnacji o interes jest także gigantyczna afera ćwierćwiecza III RP, czyli wyłudzenia podatku VAT na blisko 250 mld zł. To był co najmniej „walkower” wobec tego tego typu przestępstw karuzelowych, jeśli nie coś więcej, forma jakiegoś przyzwolenia. Tę sprawę powinna zbadać komisja śledcza.
Wszystko to, co wymieniłem, przekłada się na konkretne straty dla budżetu państwa. To widać po dzisiejszym wpływie chociażby podatku VAT czy akcyzy paliwowej. Te pieniądze w systemie na pewno było i do czyjejś kieszeni trafiły. Pytanie, do czyich i za czyim przyzwoleniem? Pojawia się więcej pytań, niż odpowiedzi. Zadziwia ta buta i bezczelność poprzedniej ekipy rządzącej. Zamiast siedzieć cicho i modlić się o to, by nie pociągnięto ich do odpowiedzialności karnej, próbują jeszcze obalić polski rząd. A może dlatego właśnie ta akcja „ulica i zagranica” jest prowadzona, ponieważ na jaw wychodzą te bezeceństwa i gigantyczne nadużycia, skutecznie zamiatane pod dywan przez wiele lat w czasie ich rządów? Wątki o których mowa, może nosić znamiona konkretnych działań przestępczych, czy przynajmniej podejrzeń, że doszło do naruszenia polskiego prawa w świetle art. 231 KK., czyli niedopełnienia obowiązku przez funkcjonariusza publicznego, czy też przekroczenia uprawnień. To istotne zadanie dla wymiaru sprawiedliwości.
Wracając do sprawy kontraktu gazowego. Dziennikarze przypominają w swoim tekście, że gdy podejmowano negocjacje w 2009 roku, były sprzyjające okoliczności, by podobnie jak inne kraje - m.in. Niemcy, Turcja, Włochy czy Francja - podjąć się renegocjacji kontraktu z Gazpromem, postawić twarde warunki i obniżyć ceny. Spółka w tamtym czasie zmagała się z mocnymi problemami. A jednak kompletnie pozwolono na gazowe uzależnienie się Polski od Rosji. To brak kompetencji, czy wyraz złej woli poprzedniej ekipy rządzącej?
To pytanie retoryczne. Oczywiście, jeśli można renegocjować, to każdy uczciwy i przyzwoity polityk podejmuje taką próbę. To jest biznes – tu się negocjuje i zbija ceny. Pamiętajmy, że to był okres świeżo po światowym kryzysie finansowym i wiele rzeczy można było zrobić, ale tego nie zrobiono. Powtarzam, to cała masa zaniechań i niedopełnień obowiązków. Ówcześnie rządzący woleli być łaskawi dla obcych, niż dla własnego społeczeństwa, któremu podnoszono VAT i obcinano elementarne świadczenia, jak choćby zasiłek pogrzebowy. O kompetencji tych ludzi trudno mówić. To wszystko świadczy nie tylko o złej woli, ale i kompletnej ignorancji, jeśli chodzi o wiedzę, jak należy bronić interesów państwa polskiego.
Czytaj dalej na następnej stronie
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Informacje, które ujawniają dziennikarze tygodnika „Sieci” są szokujące. Można powiedzieć, że jak od nitki do kłębka, wszystko prowadzi jednak do ówczesnego premiera Donalda Tuska. I ten „walkower”, to nie jest wyjątkowa sytuacja. Takich przykładów rezygnacji z należnych Polsce pieniędzy jest znacznie więcej
—powiedział w rozmowie z portalem wPolityce.pl Janusz Szewczak, poseł PiS.
CZYTAJ WIĘCEJ: „Gazowy walkower”. „Sieci” o kulisach kontraktów z Moskwą: „Rząd PO-PSL ukrył te dokumenty przed opinią publiczną”
wPolityce.pl: Marek Pyza i Marcin Wikło na łamach najnowszego „Sieci” odsłaniają kulisy podpisania w 2010 r. skrajnie niekorzystnej dla Polski umowy gazowej z Rosją. Dziennikarze dotarli do niejawnych instrukcji negocjacyjnych. Ówczesny wicepremier i minister gospodarki Waldemar Pawlak oraz premier Donald Tusk oddali Moskwie „gazowego walkowera”. Jak Pan ocenia te doniesienia?
Poseł Janusz Szewczak: Informacje, które ujawniają dziennikarze tygodnika „Sieci” są szokujące. Można powiedzieć, że jak od nitki do kłębka, wszystko prowadzi jednak do ówczesnego premiera Donalda Tuska. I ten „walkower”, to nie jest wyjątkowa sytuacja. Takich przykładów rezygnacji z należnych Polsce pieniędzy, np. kar umownych czy nadpłat różnego rodzaju, jest znacznie więcej. Identyczną historię ujawniono przecież na dniach, dotyczącą tego, że Autostrada Wielkopolska, prywatna firma śp. Jana Kulczyka, musi zwrócić Skarbowi Państwa prawie 1 mld zł, bo zawyżyła należne jej rekompensaty. Potrzeba było dopiero interwencji Unii Europejskiej, by zwrócić te pieniądze. Dobrowolnie zrezygnowano nie tylko z interesów narodowych w sprawie importu gazu, bo przecież „walkowerem” oddano przede wszystkim śledztwo smoleńskie, ale trzeba również wspomnieć o energii elektrycznej i historii bezkarnego i bezpłatnego wpuszczania przez Niemcy nadwyżek swoich mocy z farm wiatrowych do polskiego systemu energetycznego. Za rządów PO-PSL było to zjawiskiem powszechnym, które z pewnością kosztowało miliardy złotych. Właściwie gdzie byśmy nie spojrzeli, można dostrzec przykłady braku podejmowania jakiejkolwiek walki o nasz interes. Dopiero dzisiaj te rzeczy wychodzą na jaw i nowe zarządy spółek Skarby Państwa występują z roszczeniami wobec poprzednich zarządów, które tak lekką ręką traktowały te kwestie. Przecież wypowiedzi byłego prezesa PKN Orlen Jacka Krawca na taśmach pokazują, że ten majątek traktowano jak prywatny folwark. Przypomnijmy także skandaliczną sprawę Eureko i prywatyzacji PZU na rzecz Holendrów. Mimo, że komisja śledztwa stwierdziła wielokrotne naruszenie obowiązującego prawa, rząd PO zawarł ugodę z tą maleńką holenderską firmą i polscy podatnicy musieli wypłacić ogromne miliardy złotych. W tym szaleństwie była metoda. Przecież takim skrajnym dowodem rezygnacji o interes jest także gigantyczna afera ćwierćwiecza III RP, czyli wyłudzenia podatku VAT na blisko 250 mld zł. To był co najmniej „walkower” wobec tego tego typu przestępstw karuzelowych, jeśli nie coś więcej, forma jakiegoś przyzwolenia. Tę sprawę powinna zbadać komisja śledcza.
Wszystko to, co wymieniłem, przekłada się na konkretne straty dla budżetu państwa. To widać po dzisiejszym wpływie chociażby podatku VAT czy akcyzy paliwowej. Te pieniądze w systemie na pewno było i do czyjejś kieszeni trafiły. Pytanie, do czyich i za czyim przyzwoleniem? Pojawia się więcej pytań, niż odpowiedzi. Zadziwia ta buta i bezczelność poprzedniej ekipy rządzącej. Zamiast siedzieć cicho i modlić się o to, by nie pociągnięto ich do odpowiedzialności karnej, próbują jeszcze obalić polski rząd. A może dlatego właśnie ta akcja „ulica i zagranica” jest prowadzona, ponieważ na jaw wychodzą te bezeceństwa i gigantyczne nadużycia, skutecznie zamiatane pod dywan przez wiele lat w czasie ich rządów? Wątki o których mowa, może nosić znamiona konkretnych działań przestępczych, czy przynajmniej podejrzeń, że doszło do naruszenia polskiego prawa w świetle art. 231 KK., czyli niedopełnienia obowiązku przez funkcjonariusza publicznego, czy też przekroczenia uprawnień. To istotne zadanie dla wymiaru sprawiedliwości.
Wracając do sprawy kontraktu gazowego. Dziennikarze przypominają w swoim tekście, że gdy podejmowano negocjacje w 2009 roku, były sprzyjające okoliczności, by podobnie jak inne kraje - m.in. Niemcy, Turcja, Włochy czy Francja - podjąć się renegocjacji kontraktu z Gazpromem, postawić twarde warunki i obniżyć ceny. Spółka w tamtym czasie zmagała się z mocnymi problemami. A jednak kompletnie pozwolono na gazowe uzależnienie się Polski od Rosji. To brak kompetencji, czy wyraz złej woli poprzedniej ekipy rządzącej?
To pytanie retoryczne. Oczywiście, jeśli można renegocjować, to każdy uczciwy i przyzwoity polityk podejmuje taką próbę. To jest biznes – tu się negocjuje i zbija ceny. Pamiętajmy, że to był okres świeżo po światowym kryzysie finansowym i wiele rzeczy można było zrobić, ale tego nie zrobiono. Powtarzam, to cała masa zaniechań i niedopełnień obowiązków. Ówcześnie rządzący woleli być łaskawi dla obcych, niż dla własnego społeczeństwa, któremu podnoszono VAT i obcinano elementarne świadczenia, jak choćby zasiłek pogrzebowy. O kompetencji tych ludzi trudno mówić. To wszystko świadczy nie tylko o złej woli, ale i kompletnej ignorancji, jeśli chodzi o wiedzę, jak należy bronić interesów państwa polskiego.
Czytaj dalej na następnej stronie
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/gospodarka/355086-nasz-wywiad-janusz-szewczak-w-tym-szalenstwie-byla-metoda-umowa-z-rosja-to-nie-jedyny-przyklad-skrajnej-rezygnacji-z-interesu-narodowego?strona=1