Teraz nie tylko Qatar wchodzi w grę, największy dostawca z regionu Bliskiego Wschodu, ale możemy tak naprawdę dostarczać gaz z dowolnego punktu na świecie. Stany Zjednoczone? Proszę bardzo! Będzie tani australijski LNG, proszę bardzo! Umiemy to zrobić, nauczyliśmy się i handlujemy. I to z negocjacyjnego, biznesowego punktu widzenia ma olbrzymie znaczenie
—mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl dr. iż. Andrzej Sikora, prezes Instytutu Studiów Energetycznych.
wPolityce.pl: Pierwszy transport gazu z USA do Polski, to historyczny dzień dla naszej energetyki?
Andrzej Sikora: Z punktu widzenia historyka- ja nim nie jestem, lecz inżynierem- to rzeczywiście historyczny moment, kiedy płynie do nas gaz z kraju, który do tej pory był głównym importerem na świecie surowców energetycznych i węglowodorowych. Po rewolucji łupkowej okazuje się, że oni mają go za dużo i nawet taka odległa część Europy jak Polska ze swoim terminalem, może być zaopatrywana z tamtego kierunku. W takim duchu to jest moment historyczny. Natomiast ciągle powtarzam, że o bezpieczeństwie energetycznym nie decyduje infrastruktura. Ona jest tylko warunkiem koniecznym do tego, żeby być bezpiecznym energetycznie, ale nie jest warunkiem wystarczającym. Można mieć na granicy sto tysięcy czołgów i dwadzieścia bomb atomowych, a jak nie ma człowieka, nie ma wykonawców, to co z tego, że ta infrastruktura stoi, skoro nikt jej nie wykorzysta. Tak długo jak nie będziemy mieć dostępu do źródeł, do wydobycia- PGNiG na tym pracuje, m.in. w Norwegii i Pakistanie, ale to jest kropla w morzu- to nie będziemy mieć udziału w pełnym łańcuchu dostaw. Szczęśliwie mamy swoje wydobycie w kraju, które zapewnia 1/3 dzisiejszej konsumpcji.
To i tak sporo.
Ale dość powiedzieć, że wszyscy ucieszyliśmy się z tego, że statek z Qataru jednak przepłynął Kanał Sueski i płynie do Polski, bo mogło się okazać, że nie płynie. Trzeba jednak pamiętać, że w polskiej energetyce gaz ziemny jest wykorzystywany szczątkowo. On generalnie wykorzystywany jest do procesów chemicznych w firmach produkcyjnych o nawozy, również w Petrochemii, Orlenie, Lotosie. Oczywiście wciąż wykorzystywany jest w ponad 6 milionach gospodarstw domowych. Ale z punktu widzenia strategicznego jest dla nas w trzeciej czy czwartej kolejności za węglem kamiennym, węglem brunatnym i ropą naftową. Co widzę tutaj jako pewną bolączkę? Polska od lat nie ma zatwierdzonej polityki energetycznej, praktycznie poprzednia polityka swą ważność straciła w końcu 2012 roku. I ani poprzednia ekipa, ani obecna nie jest w stanie skończyć rozważać na temat tego, jak powinna wyglądać polityka energetyczna naszego kraju. Mimo, że jest zobligowana do tego ustawami. Oczywiście te działania, które są obecnie robione, są dobre.
Co daje nam współpraca z Amerykanami?
Bardzo dużo. To znakomity argument negocjacyjny. Ponadto znakomity argument również dla innych klientów, nie tylko dla PGNiG i Polski, że rzeczywiście nam się udało. To ważne także z punktu marketingowego, że byliśmy w stanie coś udowodnić, pokazać. To rzeczywiście pierwsza dostawa gazu z USA do Polski, w ten region świata. Na razie jest ona jednak niewielka. Wcześniej jednak nie było takiej potrzeby.
Ale jakie nam to przynosi już dziś korzyści ekonomiczne, strategiczne i polityczne?
Polityczne przede wszystkim takie, że dzięki temu kontraktowi mamy 90 proc. szans, że 6-7 lipca pojawi się w Polsce prezydent Donald Trump i jako lider regionu znów będziemy rozmawiać o Trójmorzu. Politycznie, jako kraj, pokazujemy się więc w bardzo dobrym świetle. Nie wiadomo, czy to działanie jest trochę takie, żeby również Europę zróżnicować. Dać prztyczka w nos wszystkim innym. Polityka amerykańska taka właśnie jest, oni lubują się w takiej swojej światowej mocarstwowości i pragmatyce. Tutaj wygraliśmy. Drugi element jest bezwzględnie negocjacyjny. Ostatnie 40 lat Rosjanie robili z nami praktycznie, co chcieli. Próbowaliśmy uniezależnić się od ich dostaw ze Wschodu, to z Zachodu rurami dostarczali nam rosyjski gaz.
CZYTAJ TAKŻE: Piotr Naimski w USA: Stany Zjednoczone dołączają do krytyki Nord Stream 2
Dalszy ciąg na następnej stronie
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Teraz nie tylko Qatar wchodzi w grę, największy dostawca z regionu Bliskiego Wschodu, ale możemy tak naprawdę dostarczać gaz z dowolnego punktu na świecie. Stany Zjednoczone? Proszę bardzo! Będzie tani australijski LNG, proszę bardzo! Umiemy to zrobić, nauczyliśmy się i handlujemy. I to z negocjacyjnego, biznesowego punktu widzenia ma olbrzymie znaczenie
—mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl dr. iż. Andrzej Sikora, prezes Instytutu Studiów Energetycznych.
wPolityce.pl: Pierwszy transport gazu z USA do Polski, to historyczny dzień dla naszej energetyki?
Andrzej Sikora: Z punktu widzenia historyka- ja nim nie jestem, lecz inżynierem- to rzeczywiście historyczny moment, kiedy płynie do nas gaz z kraju, który do tej pory był głównym importerem na świecie surowców energetycznych i węglowodorowych. Po rewolucji łupkowej okazuje się, że oni mają go za dużo i nawet taka odległa część Europy jak Polska ze swoim terminalem, może być zaopatrywana z tamtego kierunku. W takim duchu to jest moment historyczny. Natomiast ciągle powtarzam, że o bezpieczeństwie energetycznym nie decyduje infrastruktura. Ona jest tylko warunkiem koniecznym do tego, żeby być bezpiecznym energetycznie, ale nie jest warunkiem wystarczającym. Można mieć na granicy sto tysięcy czołgów i dwadzieścia bomb atomowych, a jak nie ma człowieka, nie ma wykonawców, to co z tego, że ta infrastruktura stoi, skoro nikt jej nie wykorzysta. Tak długo jak nie będziemy mieć dostępu do źródeł, do wydobycia- PGNiG na tym pracuje, m.in. w Norwegii i Pakistanie, ale to jest kropla w morzu- to nie będziemy mieć udziału w pełnym łańcuchu dostaw. Szczęśliwie mamy swoje wydobycie w kraju, które zapewnia 1/3 dzisiejszej konsumpcji.
To i tak sporo.
Ale dość powiedzieć, że wszyscy ucieszyliśmy się z tego, że statek z Qataru jednak przepłynął Kanał Sueski i płynie do Polski, bo mogło się okazać, że nie płynie. Trzeba jednak pamiętać, że w polskiej energetyce gaz ziemny jest wykorzystywany szczątkowo. On generalnie wykorzystywany jest do procesów chemicznych w firmach produkcyjnych o nawozy, również w Petrochemii, Orlenie, Lotosie. Oczywiście wciąż wykorzystywany jest w ponad 6 milionach gospodarstw domowych. Ale z punktu widzenia strategicznego jest dla nas w trzeciej czy czwartej kolejności za węglem kamiennym, węglem brunatnym i ropą naftową. Co widzę tutaj jako pewną bolączkę? Polska od lat nie ma zatwierdzonej polityki energetycznej, praktycznie poprzednia polityka swą ważność straciła w końcu 2012 roku. I ani poprzednia ekipa, ani obecna nie jest w stanie skończyć rozważać na temat tego, jak powinna wyglądać polityka energetyczna naszego kraju. Mimo, że jest zobligowana do tego ustawami. Oczywiście te działania, które są obecnie robione, są dobre.
Co daje nam współpraca z Amerykanami?
Bardzo dużo. To znakomity argument negocjacyjny. Ponadto znakomity argument również dla innych klientów, nie tylko dla PGNiG i Polski, że rzeczywiście nam się udało. To ważne także z punktu marketingowego, że byliśmy w stanie coś udowodnić, pokazać. To rzeczywiście pierwsza dostawa gazu z USA do Polski, w ten region świata. Na razie jest ona jednak niewielka. Wcześniej jednak nie było takiej potrzeby.
Ale jakie nam to przynosi już dziś korzyści ekonomiczne, strategiczne i polityczne?
Polityczne przede wszystkim takie, że dzięki temu kontraktowi mamy 90 proc. szans, że 6-7 lipca pojawi się w Polsce prezydent Donald Trump i jako lider regionu znów będziemy rozmawiać o Trójmorzu. Politycznie, jako kraj, pokazujemy się więc w bardzo dobrym świetle. Nie wiadomo, czy to działanie jest trochę takie, żeby również Europę zróżnicować. Dać prztyczka w nos wszystkim innym. Polityka amerykańska taka właśnie jest, oni lubują się w takiej swojej światowej mocarstwowości i pragmatyce. Tutaj wygraliśmy. Drugi element jest bezwzględnie negocjacyjny. Ostatnie 40 lat Rosjanie robili z nami praktycznie, co chcieli. Próbowaliśmy uniezależnić się od ich dostaw ze Wschodu, to z Zachodu rurami dostarczali nam rosyjski gaz.
CZYTAJ TAKŻE: Piotr Naimski w USA: Stany Zjednoczone dołączają do krytyki Nord Stream 2
Dalszy ciąg na następnej stronie
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/gospodarka/343564-dostawa-lng-z-usa-szansa-na-niezaleznosc-energetyczna-polski-sikora-ostatnie-40-lat-rosjanie-robili-z-nami-co-chcieli-nasz-wywiad?strona=1
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.