Ten wybór był słaby z punktu widzenia technicznego, o czym wypowiadali się wielokrotnie eksperci. To oczywiście nie oznacza, że Caracale są złymi śmigłowcami, ale niekoniecznie potrzebne są obecnie polskiej armii. Po drugie, w całym tym procesie nie uwzględniono właśnie tego najbardziej kluczowego, z punktu widzenia ekonomicznego, aspektu interesu polskiego przemysłu zbrojeniowego
– mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl dr Łukasz Kister, ekspert ds. bezpieczeństwa, oceniając przetarg na zakup śmigłowców Caracal przez polską armię.
wPolityce.pl: Nie gasną spory i dyskusje, dotyczące ubiegłorocznej decyzji byłego szefostwa Ministerstwa Obrony Narodowej o zakupie francuskich śmigłowców Caracal. Jakich maszyn rzeczywiście potrzebuje dzisiaj polska armia?
Dr Łukasz Kister: Tak naprawdę najlepiej wiedzą o tym ci, którzy służą w różnych rodzajach wojsk, dla których dedykowane są śmigłowce. Ich opinie i potrzeby powinny zostać uwzględnione. To właśnie żołnierze powinni stworzyć pierwotną wersję specyfikacji tego obiektu latającego. Potem jakiś zespół ekspertów powinien ocenić, czy nie są to zbyt wielkie marzenia, które nie przystają do specyfiki polskich sił zbrojnych oraz ocenić kompatybilność tego sprzętu ze strategią obronną oraz z wyposażeniem tych wojsk.
Mechanizm wyboru?
Tak, mechanizm wyboru powinien być tego rodzaju, by po pierwsze, zadowalał siły zbrojne, a więc był funkcjonalny i zdolny do realizacji zdań, jakie stawiamy polskim siłom zbrojnym, w zakresie wykorzystania tego rodzaju statków latających. Drugą niezmiernie ważną kwestią jest interes polskiego przemysłu obronnego. Chodzi o to, by tego rodzaju technologia miała przełożenie na polski przemysł obronny i by ten zakup generował wartość dodaną w postaci technologii i szeregu innych elementów, które związane są z polonizacją zakupów zbrojeniowych.
Czyli w kontekście potrzeb i mechanizmu zakupu, decyzja o Caracalach była błędna?
Ten wybór był słaby z punktu widzenia technicznego, o czym wypowiadali się wielokrotnie eksperci. To oczywiście nie oznacza, że Caracale są złymi śmigłowcami, ale niekoniecznie potrzebne są obecnie polskiej armii. Po drugie, w całym tym procesie nie uwzględniono właśnie tego najbardziej kluczowego (z punktu widzenia ekonomicznego), aspektu interesu polskiego przemysłu zbrojeniowego
Krytycy zakupu Caracal wskazywali, że jest to zakup „z półki”, czyli od początku do końca produkowany za granicą i jedynie dostarczony do Polski, z jakąś mglistą obietnicą ewentualnej współpracy technologicznej między stroną polską a francuską.
Po części tak. Polski przemysł był wymieniany tylko i wyłącznie w kontekście obietnic i jakichś, do końca niesprecyzowanych, elementów projektowo - warsztatowych. Nie ujawniono nam bowiem szczegółów tych wszystkich zapisów. A przecież posiadamy dwie fabryki, budujące już śmigłowce na najwyższym światowym poziomie. To Mielec i Świdnik. Obie fabryki mają już kilkudziesięcioletnie doświadczenie w budowie najlepszych na świecie maszyn tego rodzaju.
Mają też wsparcie potężnych, zagranicznych konsorcjów.
Oczywiście. Są to spółki „córki” największych światowych producentów śmigłowców. To potentaci, jeśli chodzi o ten rodzaj uzbrojenia i ten rodzaj myśli technologicznej w tej dziedzinie.
Dalszy ciąg na następnej stronie…
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Ten wybór był słaby z punktu widzenia technicznego, o czym wypowiadali się wielokrotnie eksperci. To oczywiście nie oznacza, że Caracale są złymi śmigłowcami, ale niekoniecznie potrzebne są obecnie polskiej armii. Po drugie, w całym tym procesie nie uwzględniono właśnie tego najbardziej kluczowego, z punktu widzenia ekonomicznego, aspektu interesu polskiego przemysłu zbrojeniowego
– mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl dr Łukasz Kister, ekspert ds. bezpieczeństwa, oceniając przetarg na zakup śmigłowców Caracal przez polską armię.
wPolityce.pl: Nie gasną spory i dyskusje, dotyczące ubiegłorocznej decyzji byłego szefostwa Ministerstwa Obrony Narodowej o zakupie francuskich śmigłowców Caracal. Jakich maszyn rzeczywiście potrzebuje dzisiaj polska armia?
Dr Łukasz Kister: Tak naprawdę najlepiej wiedzą o tym ci, którzy służą w różnych rodzajach wojsk, dla których dedykowane są śmigłowce. Ich opinie i potrzeby powinny zostać uwzględnione. To właśnie żołnierze powinni stworzyć pierwotną wersję specyfikacji tego obiektu latającego. Potem jakiś zespół ekspertów powinien ocenić, czy nie są to zbyt wielkie marzenia, które nie przystają do specyfiki polskich sił zbrojnych oraz ocenić kompatybilność tego sprzętu ze strategią obronną oraz z wyposażeniem tych wojsk.
Mechanizm wyboru?
Tak, mechanizm wyboru powinien być tego rodzaju, by po pierwsze, zadowalał siły zbrojne, a więc był funkcjonalny i zdolny do realizacji zdań, jakie stawiamy polskim siłom zbrojnym, w zakresie wykorzystania tego rodzaju statków latających. Drugą niezmiernie ważną kwestią jest interes polskiego przemysłu obronnego. Chodzi o to, by tego rodzaju technologia miała przełożenie na polski przemysł obronny i by ten zakup generował wartość dodaną w postaci technologii i szeregu innych elementów, które związane są z polonizacją zakupów zbrojeniowych.
Czyli w kontekście potrzeb i mechanizmu zakupu, decyzja o Caracalach była błędna?
Ten wybór był słaby z punktu widzenia technicznego, o czym wypowiadali się wielokrotnie eksperci. To oczywiście nie oznacza, że Caracale są złymi śmigłowcami, ale niekoniecznie potrzebne są obecnie polskiej armii. Po drugie, w całym tym procesie nie uwzględniono właśnie tego najbardziej kluczowego (z punktu widzenia ekonomicznego), aspektu interesu polskiego przemysłu zbrojeniowego
Krytycy zakupu Caracal wskazywali, że jest to zakup „z półki”, czyli od początku do końca produkowany za granicą i jedynie dostarczony do Polski, z jakąś mglistą obietnicą ewentualnej współpracy technologicznej między stroną polską a francuską.
Po części tak. Polski przemysł był wymieniany tylko i wyłącznie w kontekście obietnic i jakichś, do końca niesprecyzowanych, elementów projektowo - warsztatowych. Nie ujawniono nam bowiem szczegółów tych wszystkich zapisów. A przecież posiadamy dwie fabryki, budujące już śmigłowce na najwyższym światowym poziomie. To Mielec i Świdnik. Obie fabryki mają już kilkudziesięcioletnie doświadczenie w budowie najlepszych na świecie maszyn tego rodzaju.
Mają też wsparcie potężnych, zagranicznych konsorcjów.
Oczywiście. Są to spółki „córki” największych światowych producentów śmigłowców. To potentaci, jeśli chodzi o ten rodzaj uzbrojenia i ten rodzaj myśli technologicznej w tej dziedzinie.
Dalszy ciąg na następnej stronie…
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/gospodarka/306862-kister-o-smiglowcach-dla-polskiej-armii-swidnik-i-mielec-produkuja-smiglowce-na-najwyzszym-swiatowym-poziomie-nasz-wywiad