Bezpieczeństwo narodowe i emerytury. Mamy tu do czynienia tylko z egoizmem partyjnym

fot. Fratria
fot. Fratria

Rząd podjął decyzję, zapowiadaną w czasie kampanii wyborczej, o obniżeniu wieku emerytalnego. Nie ulega wątpliwości, że dla wielu wyborców PIS, ta decyzja została powitana z radością, jako wywiązywanie się partii rządzącej z wyborczych obietnic. Decyzja, na którą zwłaszcza wiele kobiet, którym wcześniej wydłużono wiek emerytalny o siedem, lat czekało z niecierpliwością.

Ale powstaje pytanie o sensowność zarówno tej decyzji, jak też o sensowność przedwyborczych obietnic. Oczywiste jest, że prawie każdy wolałby iść na emeryturę wcześniej, niż później. Stąd obietnica obniżenia wieku emerytalnego stała się z pewnością, jedną z przyczyn sukcesu wyborczego PIS. Ale konieczność wydłużenia wieku emerytalnego, to rezultat starzenia się polskiego społeczeństwa. Od początku lat 90. pokolenie dzieci nie odtwarza pokolenia rodziców. W ostatnich kilkunastu latach pokolenie dzieci jest mniejsze o około 40%, niż pokolenie rodziców. Sytuację jeszcze bardziej pogarsza fakt masowej emigracji ludzi młodych. Dlatego powstaje problem finansowania systemu emerytalnego.

W Polsce mamy system emerytalny oparty o solidarność pokoleń. To znaczy, że pracujące pokolenie dzieci finansuje emerytury dla swoich rodziców i dziadków. Wraz z wchodzeniem w wiek produkcyjny pokolenia niżu demograficznego, system emerytalny staje się coraz mnij wydolny. Za dziesięć lat będzie o 1,5 mln mniej pracowników niż obecnie. System emerytalny musi być dofinansowywany z budżetu państwa i dotacje dla ZUS z roku na rok będą rosły, by utrzymać poziom wypłacanych emerytur. Obecnie dotacje do ZUS wynoszą 44 mld złotych, a skrócenie wieku emerytalnego zwiększy je o dalsze 15 mld. Ale oczywiście wydolność budżetu też ma swoje granice. Jego nadmierne obciążenie, oznacza obarczenie pokolenia pracującego jego kosztami i tylko spowoduje przyspieszenie emigracji młodego pokolenia.

Starzenie się polskiego społeczeństwa, jest spowodowane radykalnym spadkiem urodzeń. Po prostu młode rodziny są najuboższą grupą społeczną, której po prostu nie stać na więcej dzieci. Ten fakt powinien zmobilizować polityków do wprowadzenia polityki wsparcia młodych rodzin ze względu na dzieci już w połowie lat 90-tych, gdy spadek urodzeń stał się bardzo widoczny.

Niestety, kolejne rządy zainspirowane balcerowiczowską koncepcją polityki gospodarczej ignorowały kryzys demograficzny. Dopiero obecny rząd podjął koncepcje wsparcia materialnego dla rodzin. Ale to jest już bardzo spóźniona decyzja. Obecnie w wiek reprodukcyjny wkracza pokolenie niżu demograficznego i dlatego nie należy się spodziewać radykalnej poprawy poziomu urodzeń. Gdyby tą politykę zastosowano przynajmniej dziesięć lat temu, to nie ulega wątpliwości, że spowodowałaby bardzo wyraźny wzrost urodzeń, co potwierdza fakt, że wprowadzenie pięciokrotnie niższej ulgi podatkowej w 2007 roku spowodowało wzrost urodzeń o około 30 tyś rocznie.

Nie mówiąc już, że wprowadzenie programu 500+ dziesięć lat temu, mogło zatrzymać znaczną część młodych ludzi w kraju. Niestety program 500+, który był w programie wyborczym PIS w 2005 roku, został nieodpowiedzialna decyzją Jarosława Kaczyńskiego wyrzucony do kosza. Dziś Polska znajduje się w zacznie gorszej sytuacji demograficznej, niż dziesięć lat temu. Za dziesięć lat, całe pokolenie wyżu demograficznego lat 50. znajdzie się już na emeryturze i to będzie krytyczny moment dla systemu emerytalnego. Bo po prostu na ten system nie będzie, komu pracować. Dlatego należy się spodziewać jego załamania, a to znaczy znaczne obniżenie wypłacanych emerytur. Decyzja Tuska o wydłużeniu wieku emerytalnego była próbą zmniejszenia szoku społecznego skutków kryzysu demograficznego na wysokość wypłacanych emerytur. To znaczy, że wydłużenie wieku emerytalnego miało na celu zachowanie poziomu wypłacanych emerytur. Oczywiście trzeba pamiętać, że rzeczywistą przyczyną zbliżającego się kryzysu emerytalnego jest spadek urodzeń i związany z tym spadek wielkości roczników wkraczających w wiek produkcyjny. To brak polityki prorodzinnej, w poprzednik latach jest odpowiedzialny za tak radykalny spadek urodzeń i tym samym za wkraczanie obecnie na rynek pracy pokoleń niżu demograficznego.. Tusk pozorował tylko politykę prorodzinną i nie wprowadził znaczącej poprawy materialnej młodych rodzin. Natomiast obecna reforma polityki prorodzinnej jest po prostu spóźniona. Gdy za dziesięć lat znajdziemy się w sytuacji kryzysu emerytalnego, pokolenie, które obecnie się rodzi nie wejdzie jeszcze w wiek produkcyjny, a po za tym będzie znacznie mniejsze niż to, które mogłoby się urodzić, gdyby te rozwiązania wprowadzono dziesięć lat temu.

Ciąg dalszy na następnej stronie.

12
następna strona »

Autor

Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.