Zbigniew Jagiełło ma zostać odwołany ze stanowiska prezesa PKO BP, a jego miejsce ma zająć Marta Gajecka – donosi „Super Express”. Gajęcka to była urzędniczka ministerstwa finansów, pracownica OECD, polskiego przedstawicielstwa przy Unii Europejskiej i Europejskiego Banku Inwestycyjnego. A kim jest Zbigniew Jagiełło, najpotężniejszy dziś polski bankowiec? W skrócie: człowiekiem o pięknej, opozycyjnej przeszłości, który doskonale odnalazł się na salonach elit III RP.
„Młody i rzutki”, „odważny” ale też „karierowicz” i „zakompleksiony”
— tak mówiono o Zbigniewie Jagielle, gdy ten, dość niespodziewanie, wywalczył we wrześniu 2009 roku nominację na prezesa największego polskiego banku. Jagiełło pochodzi ze Strzelina na Dolnym Śląsku. Podobno pierwszym jego biznesem była hodowla królików, ale potem poświęcił się pasjom sportowym i działalności opozycyjnej – współtworzył rozmaite organizacje młodzieżowe, działał w „Solidarności Walczącej”, zajmując się m.in. drukiem i kolportażem podziemnych wydawnictw.
Karierę na rynku finansowym rozpoczął dość późno, bo w 1995 roku. Zajął się funduszami inwestycyjnymi, szybko awansując w kolejnych firmach na kierownicze stanowiska. Mimo, że osiągał sukcesy, nominacja 45-latka bez doświadczenia bankowego na prezesa największej polskiej instytucji finansowej wywołała zdziwienie.
Mówiło się, że triumf Jagiełły to zasługa zakulisowych działań Jana Krzysztofa Bieleckiego, głównego doradcy ekonomicznego ówczesnego premiera Donalda Tuska. Jagiełło pracował wcześniej w zarządzanej przez Bieleckiego grupie Pekao, miał – i ma - dobre kontakty ze środowiskiem gdańskich liberałów (kończył np. organizowane przez Gdańską Fundację Kształcenia Menedżerów i tamtejszy uniwersytet podyplomowe studia menedżerskie). Na stanowisku prezesa PKO BP przetrwał do końca rządów Platformy Obywatelskiej.
Był chwalony za nowoczesne zarządzanie bankiem, na PKO BP spadała istna lawina nagród. Najważniejszą z nich – Nagrodę Gospodarczą Prezydenta RP, zwaną „polskim gospodarczym noblem” – prezes Jagiełło odebrał w 2013 r. z rąk ówczesnego prezydenta Bronisława Komorowskiego.
Jagiełło potrafił się także odnaleźć na warszawskich salonach.
Gale, rauty, konferencje z udziałem najważniejszych polityków i menedżerów były jego codziennością. Bank PKO sponsorował rozliczne imprezy tego typu, a jednymi z najgłośniejszych wydarzeń z udziałem Zbigniewa Jagiełły były doroczne ceremonie wręczenia nagrody Lecha Wałęsy. Wynosiła ona 100 tysięcy dolarów, a bank szczycił się tytułem „wyłącznego partnera” przedsięwzięcia.
Jagiełło nie stronił też, co naturalne, od mniej oficjalnych spotkań elity biznesowo-politycznej – świadczą o tym choćby nagrania z restauracji „Sowa i Przyjaciele”, gdzie prezes PKO BP debatował m.in. z Krzysztofem Kilianem, przyjacielem Donalda Tuska i ówczesnym prezesem PGE.
Prezes PKO BP jest jednym z nielicznych szefów kluczowych spółek nadzorowanych przez państwo, który nie stracił stanowiska po przejęciu władzy przez PiS. Jagiełło długo i umiejętnie budował wizerunek świetnego fachowca, a w ostatnim czasie coraz więcej mówił o konieczności wzmocnienia polskiej własności w sektorze bankowym, odnalazł też w sobie zainteresowanie tematyką patriotyzmu gospodarczego – jego bank został nawet uhonorowany główną nagrodą w pierwszej edycji konkursu Indeks Patriotyzmu Gospodarczego „Rzeczpospolitej” i Fundacji Patriotyzmu Gospodarczego. Jagiełło odebrał laur w grudniu, kiedy mówiło się już o jego możliwej dymisji.
Tego typu pogłoski pojawiły się zresztą jeszcze za rządów Platformy. W zeszłym roku miała go uratować osobiście doceniająca zasługi prezesa premier Ewa Kopacz. Wieści o możliwej zmianie w PKO BP nasiliły się ponownie po tym, jak wypłynęła informacja o podwyżce opłat w banku – powiązano ją z wprowadzeniem przez PiS podatku bankowego. W obronie Jagiełły stanęli murem dziennikarze ekonomiczni związani z establishmentem. Prezes stał się „ofiarą”, źli politycy PiS-u „łowczymi”.
I tak „Puls Biznesu”, hojnie obdarzany reklamami banku, rozsnuł wizję spisku i „polowania z nagonką” na prezesa, za co mają odpowiadać ciemne siły w Prawie i Sprawiedliwości. Newsweek pisał, że podatek bankowy…
…Już zbiera ofiary. Na razie wśród klientów banków, z których wiele podniosło w ostatnim czasie opłaty, prowizje i marże kredytowe. Ale wkrótce listę ofiar podatku bankowego mogą powiększyć szefowie największego na rynku, kontrolowanego przez państwo PKO BP, który jako jeden z pierwszych banków zapowiedział podwyżki opłat.
„Gazeta Wyborcza”, piórem swojej czołowej strzelby Macieja Samcika, uderzyła w dramatyczne tony, oznajmiając:
„Jagiełło jest z punktu widzenia prywatnych udziałowców banku gwarancją, że bank nie będzie „używany” na dużą skalę przez polityków do „brudnej roboty”, a więc że nie będzie brał udziału w przedsięwzięciach, które nie dają szansy na wypracowanie wartości dla akcjonariuszy”.
I ostrzegając:
„Zastąpienie Jagiełły usłużnym wobec władzy „administratorem” z pewnością odbiłoby się na jakości zarządzania bankiem, a w konsekwencji - na wycenie banku, który w ciągu ostatniego półrocza - gdy rynek zaczął dyskontować zmianę władzy w Polsce - stracił na wartości więcej niż jedną czwartą”.
Czy Jagiełło utrzyma się na stanowisku? Czy Marta Gajęcka rzeczywiście zastąpi go w fotelu prezesa największego polskiego banku? Przekonamy się o tym zapewne w ciągu kilku najbliższych tygodni.
gim
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/gospodarka/282656-rynek-huczy-o-zmianie-w-pko-bp-media-iii-rp-w-odpowiedzi-sufluja-narracje-o-zlych-politykach-pis-ktorzy-urzadzaja-polowanie-z-nagonka
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.