Janusz Szewczak: "Polskie władze są szantażowane przez lobby lichwiarsko-bankowe". WYWIAD

fot. Wpis
fot. Wpis

Gazet tych nie odkupisz, ponieważ nie zostały nabyte w celach biznesowych, tylko germanizacyjnych. Niemcy kupili gazety regionalne i doprowadzili je do ruiny finansowej, do olbrzymich spadków nakładów. Dopłacają do nich, ale nie chcą sprzedawać.

Taka teoria również jest uprawniona. Ale można też powiedzieć tak: w im większych tarapatach finansowych się one znajdą, bo nie będą już tuczone reklamami spółek Skarbu Państwa, rządowymi ogłoszeniami itd., tym prędzej obecni właściciele będą skłonni się ich pozbyć. Nawet taki koncern Agora można odkupić i przekształcić; świat na pewno byłby lepszy bez Agory. Na to wszystko trzeba znaleźć środki. Albo zbudujemy Narodową Grupę Finansową składającą się z podmiotów głównie bankowych czy ubezpieczeniowych i ona wykreuje polski pieniądz, albo będziemy zawsze półkolonią gospodarczą. Ta Narodowa Grupa Finansowa stymulowałaby rozwój polskiej gospodarki poprzez wzrost polskiego Produktu Narodowego Brutto, a nie PKB, lecz produktu narodowego, czyli tego wytwarzanego przez polskie podmioty.

Produkt Narodowy Brutto od wielu już lat nie jest w ogóle obliczany, bo wychodził bardzo marnie, wykazywał, że ginie nasz skarb narodowy.

Tak jest, objaśnialiśmy to we „Wpisie” poprzednio. Oczywiście Narodowa Grupa Finansowa musiałby współgrać z nieistniejącą jeszcze Agencją Skarbu Narodowego. Obie te instytucje mogłyby być ściśle powiązane z ideą, którą od dawna głoszę, a mianowicie przekształcenia ZUS-u w Państwowy Bank Emerytalny. Bank komercyjny, profesjonalnie inwestujący nasze składki, które w ten sposób służyłyby również odzyskiwaniu udziałów we własności, głównie w spółkach giełdowych. Państwowy Bank Emerytalny dysponowałby kwotą około 200 miliardów złotych rocznie. Prawda, że obecnie do ZUS trzeba dokładać 50 miliardów rocznie, ale gdyby taki bank wszedł np. na rynek nieruchomości, czy na rynek akcji itp., byłby potężnym graczem, a kwota dopłaty z 50 mld szybko zmalałaby do zera. Taki bank mógłby podyktować warunki, mógłby spowodować obniżkę marż, opłat, które dzisiaj musimy w zębach zanosić do zagranicznych banków.

To są olbrzymie zadania przede wszystkim dla obecnego Ministerstwa Skarbu Państwa. To jest potężna praca, tymczasem podobno planuje się to ministerstwo zlikwidować…

Były faktycznie takie pomysły, ale nie sądzę, żeby ktoś chciał je naprawdę wcielać w życie. Chodzi natomiast o zasadniczą zmianę zadań tego resortu: z wyprzedaży narodowego majątku na jego gromadzenie. Inaczej nie zdobędziemy źródeł własnego finansowania, nie stworzymy własnego, polskiego kapitału i tym samym nie osiągniemy gospodarczej suwerenności – na osiągnięcie tego celu trzeba przeznaczyć wszystkie siły. (…) Źródłem dochodów polskiego państwa nie może być jedynie najemna, tania, niskopłatna siła robocza, albo zadłużanie się u obcych. Dzisiaj 50 proc. całego naszego długu, z tych prawie 900 mld zł, jest w rękach zagranicy. A powinno być w rękach NBP, tak jak jest np. w amerykańskim FED. Skok euro, franka czy dolara już o jednego centa powoduje, że natychmiast mamy do płacenia kilka miliardów więcej w ramach kosztów obsługi zadłużenia – właśnie dlatego, że ten dług jest w obcych rękach.

Gdyby tak nie było, poruszalibyśmy się w obrębie własnej waluty. Tutaj też jawi się bezsens wprowadzania euro, bo wówczas także nie będziemy poruszać się w obrębie własnej waluty, tylko waluty, którą rządzą głównie Niemcy.

Tak, wtedy omawiane tu rozwiązania nie mają sensu, pomijając już problem, czy euro w ogóle przetrwa, albo czy euro nie zostanie ograniczone do 4 lub 5 krajów. Dzisiaj nie mają z niego wiele ani Grecja, ani Hiszpania, ani Portugalia, ani Włochy… Brytyjczycy są poza strefą euro i w ogóle nie rozważają zmiany waluty. Euro jest korzystne tylko dla Niemców, jeszcze nieco dla Holendrów, może troszkę dla Francuzów. Niemcy fantastycznie zarobili na euro. Szacuje się, że właśnie dzięki funkcjonowaniu tej waluty są do przodu przynajmniej 100 miliardów euro. (…)

Dlatego trzeba zdać sobie sprawę, że wybić się na suwerenność gospodarczą u boku Niemiec jest niemożliwe, bo dla nich nie jesteśmy partnerem, tylko krajem penetracji i dominacji gospodarczej.

Moim zdaniem otwarte głowy w PiS-ie, w nowym rządzie, w parlamencie powinny myśleć o tym, jak Polskę wydobyć z tego dołka, bo gospodarka narodowa jest w dołku, a dalsze w nim kopanie powoduje, że zapadamy się coraz głębiej. Trzeba z tego dołka wyjść na zewnątrz, nie kopać coraz głębiej.

Trzeba tu wyraźnie powiedzieć, że siły polityczne, które wyprowadzają teraz ludzi na ulicę, dążą do tego, żeby kopać w tym grajdole bez końca, zakopać się w nim na amen.

Mało tego, dolewają szamba do tego dołka, żeby wszystko bardziej cuchnęło. Trzeba więc szukać dróg wyjścia. Jak w 2008 r. przyszedł kryzys, banki zagraniczne działające w Polsce natychmiast przykręciły śrubę z kredytami i przestały ich udzielać. Co działo się wtedy na rynku finansowym w Polsce? Kredytowanie zwiększyły banki spółdzielcze; SKOK-i wtedy nie odmawiały. Tak samo PKO BP, bank z udziałem Skarbu Państwa. To jest kolejny dowód na konieczność posiadania własnego sektora bankowego i w ogóle finansowego.

Koniecznie trzeba szukać partnerów poza Unią Europejską, która staje się dla naszej gospodarki poważnym utrudnieniem w rozwoju. Na horyzoncie rysuje się obiecująca współpraca z Chińczykami, z największym bankiem na świecie ICBC, który chce w naszej części Europy uruchomić duży międzynarodowy fundusz inwestycyjny. Szlak przetarł w Chinach prezydent Andrzej Duda, zobaczymy czy strona rządowa pójdzie za ciosem.

Unia kończy z dawaniem środków. Mówi wprost: teraz wy, Polacy, dajcie nam na uchodźców, na finansowanie projektów infrastrukturalnych. (…) Chińczycy są dla nas absolutnie kartą przetargową. Ten fundusz, o którym mówisz, na razie zadeklarował 10 miliardów dolarów na inwestycje, ale równie dobrze mógłby bez problemu wygenerować 50 miliardów dolarów albo i więcej. Chodzi o to, byśmy umieli z Chińczykami dogadać się w tej kwestii, by rząd był otwarty, by prezydent Andrzej Duda podjął inicjatywę, żeby siedziba tego funduszu mieściła się w Polsce, w Warszawie a nie w Pradze.

Ale jakąś koncesję Chińczykom trzeba by na pewno zapłacić poza zwykłymi procentami. Cały biznes chiński jest totalnie powiązany z polityką i możemy dostać warunki również polityczne.

Moim zdaniem nie. A jeśli nawet tak, to będą to warunki nieszkodliwe polityczne, na pewno lepsze niż te, które stawia nam dzisiaj kapitał zwłaszcza niemiecki, czy w ogóle Unia Europejska, która chce regulować nam życie na każdym poziomie, włącznie ze światopoglądem, obyczajami, tradycją, mediami, a nawet sumieniem. Oczywiście Chińczycy chcieliby zapewne, by wykorzystywać ich urządzenia czy technologie. Ale to wszystko jest do dogadania. Chińczycy bacznie obserwują polską gospodarkę. (…)

Na razie funkcjonują jako obserwator, nie są jeszcze graczem na naszym rynku.

Bo potrzeba partnera. Do tej pory koalicja POPSL była chłopcem na posyłki niemieckiego kapitału i biznesu oraz lobby lichwiarsko-bankowego. (…)

Partnerem nie muszą to być tylko Chiny, partnerów trzeba szukać wszędzie w świecie.

Oczywiście, przecież spośród potęg gospodarczych nieobecne są praktycznie w Polsce Brazylia, Indie, nawet Afryka Południowa – a to są olbrzymie kapitały. My ograniczyliśmy się do grajdołka europejskiego, a Niemcy wzięły sobie nasze media, tak samo fabryki, wspólnie z Francuzami, Holendrami i Włochami. Rachunki za gaz i ropę płacimy zaś Rosjanom. Jesteśmy dojną krową, mamy tylko dostarczać świeżego kapitału i taniej siły roboczej. Nie powinniśmy być zbyt głodni, powinniśmy mieć ciepłą wodę w kranie, a latem możemy zrobić sobie grilla i wypić piwko. Jednak o suwerenności i własnym kapitale powinniśmy zapomnieć – oto rola wyznaczona nam przez Unię i jej największego beneficjenta zza Odry. Polacy jednak wybierając PiS zagłosowali dokładnie przeciwko utrwalaniu takiego modelu naszej Ojczyzny.

Rozmowa w całości ukazała się w styczniowym numerze miesięcznika „Wpis”.

fot. Wpis
fot. Wpis

« poprzednia strona
1234

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.