Janusz Szewczak: "Polskie władze są szantażowane przez lobby lichwiarsko-bankowe". WYWIAD

fot. Wpis
fot. Wpis

Objaśnijmy Czytelnikom, że program LTRO, to nic innego jak superatrakcyjne pożyczki udostępnione bankom komercyjnym strefy euro przez bank centralny (u nas byłby to NBP) na niezwykle korzystnych warunkach: oprocentowanie 1 proc. na 3 lata. Po te pieniążki zgłosiły się aż 523 banki strefy euro, w tym celu dodrukowano już od 2011 r. parę bilionów euro. To bardzo poratowało europejską gospodarkę.

Dlaczego zatem bank centralny w Polsce nie mógłby w ten sam sposób zasilić złotówkami polskich instytucji finansowych i budżetu? NBP powinien wykonać podobną operację, jak LTRO, tylko dla strefy złotówki. To nie są jakieś niezwyczajne działania. Tak dzieje się w USA, Wielkiej Brytanii, Japonii, i we wspomnianym wyżej Europejskim Banku Centralnym.

Załóżmy więc, że parę banków repolonizujemy, staną się one bankami państwowymi. Jaka będzie ich rola na rynku finansowym?

Np. obywatele naszego kraju będą mogli wykupywać akcje takich banków. Przede wszystkim zaś nie będą one nas straszyć, że nie pożyczą nam pieniędzy. Uwolnimy nasz rozwój gospodarczy od zależności od obcego kapitału, który w naszym kraju ma różne interesy, bardzo rzadko zbieżne z naszym interesem narodowym. Nie będziemy się pytać, czy na rozwój polskiego górnictwa albo gazyfikacji węgla na Śląsku np. niemiecki bank zechce dać pożyczkę, bo wiadomo, że nie da. Nie będziemy się też pytać, czy włoski bank Pekao SA, którego właścicielem jest będący w marnej kondycji finansowej UniCredit, będzie chciał łaskawie kredytować rozwój przemysłu makaroniarskiego w Polsce.

A wiemy, że nie chce.

Mamy nawet przykłady działań banku, które doprowadziły do zniszczenia polskich producentów makaronu. (…) Udział kapitału zagranicznego w sektorze bankowym w Polsce ma ok. 70 proc., a w krajach OECD, organizacji zrzeszającej 34 rozwinięte i demokratyczne kraje, udział zagranicznych podmiotów w sektorze bankowym waha się średnio w granicach 12 proc. W wielu krajach Unii Europejskiej jest to 5-10 proc., w związku z czym banki te nie mogą dyktować warunków rozwojowych państwu, w którym goszczą. (…)

Takimi groźbami wpływają też na opinie agencji ratingowych. Ze strukturą bankową, jaką obecnie mamy w Polsce, nie mamy szans wybicia się na suwerenność gospodarczą. A bez suwerenności gospodarczej trudno mówić o suwerenności w ogóle…

Są kraje o dużo większym deficycie niż my, ale mające swoje banki. Państwa te są zadłużone w swoich bankach, swoim bankom płacą odsetki, a nie futrują zagranicznych posiadaczy. Mają też swój bank centralny, do którego udają się w potrzebie. Z takiej pomocy Europejskiego Banku Centralnego skorzystał np. hiszpański Santander, który przyjechał do polski i kupił BZ WBK za pieniądze po części z omawianego wcześniej programu LTRO. (…) Repolonizacja sektora finansowego prowadzić będzie do odbudowy polskiego przemysłu i handlu; ktoś musi dać pieniądze na budowę fabryk, albo na odkupienie centrów handlowych czy mediów… Skoro np. ponad 90 proc. prasy regionalnej jest w rękach niemieckich, to trzeba by ją było albo znacjonalizować, albo odkupić…

Czytaj dalej na następnej stronie ===>

« poprzednia strona
1234
następna strona »

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.