Bareizmy w służbie III RP. Czy KNF niszczy Kasę Stefczyka na zlecenie zagranicznych banków?

freeimages.com
freeimages.com

Skrajnie absurdalną sytuację opisuje na swoim blogu Prawda o kasie Mirosław Dembiński, wiceprezes Kasy Stefczyka.

W kwietniu zeszłego roku Komisja Nadzoru Finansowego uznała, że nasza oferta w zakresie lokat jest… zbyt dobra. Zdaniem nadzorcy oferowaliśmy zbyt wysokie, odbiegające od „średniej rynkowej” oprocentowanie depozytów. Nasi członkowie mogli zyskać na lokacie więcej, niż klienci niektórych banków

— pisze Dembiński. I w tym momencie zaczynają się komplikacje i przeszkody, które w kuriozalny sposób piętrzy przed Kasą Stefczyka KNF.

By Polacy nie dowiedzieli się przypadkiem, że warto u nas oszczędzać, Komisja postanowiła zakazać Kasie reklamowania lokat. Od tej pory nie możemy emitować reklam w telewizji, radiu, prasie i internecie. Nie możemy promować lokat za pomocą ulotek, plakatów czy broszur reklamowych

— czytamy na blogu, co w oczywisty sposób oznacza, że KNF po raz kolejny gra nieczysto, jak gdyby na zlecenie konkurencyjnego do spółdzielczego przedsięwzięcia sektora bankowego, w znacznej części operującego zagranicznym kapitałem.

Spółdzielcze kasy oszczędnościowo-kredytowe mogą udzielać pożyczek i kredytów wyłącznie ze środków pochodzących z depozytów członków. Dzięki udzielaniu pożyczek i kredytów Kasa osiąga zysk, podnosi swoją wartość. KNF z uporem maniaka twierdzi, że nasz zysk jest nieodpowiedni a wartość zbyt niska. Gdybyśmy sprzedawali jeszcze więcej pożyczek i kredytów, niż w tej chwili, nasz zysk byłby wyższy, a Kasa zyskiwałaby na wartości. Może nawet KNF w końcu przyznałaby, że nie jest z nami tak źle… Tyle, że zanim zaoferujemy komuś kredyt, najpierw musimy zaoferować komuś innemu lokatę. A lokat oferować właściwie nie możemy, bo KNF zabrania nam o nich głośno mówić. Błędne koło się zamyka

— opisuje kuriozalną sytuację Mirosław Dembiński

Jeszcze mniej komfortowo czujemy się z myślą, że komercyjne, zagraniczne banki, którym - podobnie jak nam - polecono wdrożyć program naprawczy, lokaty reklamować mogą. I robią to na potęgę.

Wierząc, że KNF działa jednak w sposób w miarę racjonalny, postanowiliśmy sprawę wyjaśnić. Zastosowaliśmy się do zaleceń Komisji, zweryfikowaliśmy niektóre parametry. Pisma krążyły między Gdynią a Warszawą, ale nic konkretnego z tego nie wynikało. Komisja przyjmowała nasze argumenty, nie kwestionowała podawanych przez nas danych, ale podtrzymywała nałożone zalecenie. Kiedy przedstawialiśmy kolejne wyliczenia i podawaliśmy kolejne przykłady, komisja przyjmowała je, ale - jakże by inaczej - podtrzymywała zalecenie o niereklamowaniu lokat.

Pod koniec maja wysłaliśmy do KNF następne pismo. Myśleliśmy, że ostatnie w tej sprawie. W części głównej i kilku załącznikach czarno na białym pokazaliśmy, że zrobiliśmy wszystko to, czego oczekiwała od nas w kwietniu roku ubiegłego Komisja. Skończyło się jak zwykle.

Reklama lokat surowo wzbroniona.

O klimacie, w jakim prowadzony jest „dialog” KNF z Kasą Stefczyka, przyjdzie mi tu pisać jeszcze nie jeden raz. Przekonają się Państwo, że charakter tych rozmów najlepiej przedstawia słynna scena z „Misia” Stanisława Barei. My prosimy, by państwowy nadzorca po prostu pozwolił normalnie funkcjonować działającej z sukcesem od 20 lat polskiej instytucji finansowej, a państwowy nadzorca odpowiada: nie mamy pańskiego płaszcza i co nam pan zrobi!

Niedawno na portalu wPolityce.pl prezentowaliśmy inną, kuriozalną sytuację, w której główną rolę odgrywaja instytucje starające się „naprawiać” spółdzielcze kasy. CZYTAJ: Jak wygrać w Totka kilka razy z rzędu? To proste! I byłoby śmieszne, gdyby nie dotyczyło BARDZO POWAŻNEJ SPRAWY.

Sprawie będziemy się przyglądać, bo to zaledwie wprowadzenie do tematu. Warto wspierać polski kapitał i polskie przedsięwzięcia. W oparciu o nie budujemy tygodnik „wSieci”. Polecamy go także w formie e-wydania.

Wuj

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.