Zastanawiam się czasem jakie grzechy popełniliśmy (my - uczestnicy polskiego życia publicznego), że skazano nas na debatę w której pierwsze skrzypce gra Monika Olejnik. W prasie kolorowej objawia się nam jako celebrytka zmieniająca ciuszki na życzenie pana fotografa, w radiu - jako krzykliwa przekupka z którą lepiej nie zadzierać. W prasie występuje zaś w roli banalistki, która wyklepuje puste formułki wyczytane w "Wyborczej", bez specjalnego śladu własnej myśli. A wszystko na takim poziomie napuszenia, że trudno się nie śmiać. A najgorsze, że nikt nigdy nie powie, że to co mówi i jak opisuje świat polityki jest na poziomie rozprawek średnio zdolnego gimnazjalisty. Kto, kogo, z kim - innych poziomów analizy u tej pani nie ma.
Oczywiście, całkiem możliwe, że w rzeczywistości Monika Olejnik jest poważną, czytającą dużo książek i refleksyjną publicystką, tylko tak ją obsadzają redakcje w których pracuje. Możliwe, ale z braku dowodów musimy poprzestać na pierwszym wrażeniu.
Najgorsze jednak kiedy Monika Olejnik bierze się za głębszą analizę.Tak jak w ostatnim "felietonie" (kto to spisuje?) w "Gazecie Wyborczej":
Jarosława Kaczyńskiego jego media nigdy nie skrytykują, jest traktowany jak Bóg. I w "Gazecie Polskiej", w "Naszym Dzienniku", w "Uważam Rze", w "Rzeczpospolitej", w programach publicystycznych prowadzonych przez dziennikarzy prawicowych. Ma za sobą siłę dyrektora Radia Maryja i Telewizji Trwam.
(...) Kaczyński ma żołnierzy, którzy za nim stoją w równym szeregu. Nikt z nich nie ma wątpliwości, że 10 kwietnia był zamach, nikt z nich nie ma wątpliwości, że należy głosować przeciwko metodzie in vitro, związkom partnerskim. Nie ma prób dyskusji z liderem.
Tusk jest w dużo gorszej sytuacji. W Platformie widać rozpad. Coraz więcej jest wątpiących w talent Tuska. Są tacy, którzy nie dają wiary raportowi Jerzego Millera. A sprawy ideologiczne mogą doprowadzić do tego, że część posłów PO opuści klub
- dowodzi dziennikarka.
Podejrzewam, że ze słuchaniem jest u niej równie źle jak z czytaniem. Bo gdyby słuchała np. radia TOK FM w piątki rano, gdyby poczytała Paradowską, Władykę, Janickiego, Wołka i innych, to zobaczyłaby stężoną propagandę rządową w takiej dawce o której największym spindoctorom PiS nigdy się nie śniło.
Wracając jednak do czytania i tezy, że nikt nigdy na prawicy Kaczyńskiego nie skrytykuje. Biorę do ręki ostatni numer "Uważam Rze", ten będący jeszcze w sprzedaży, poświęcony śp. Lechowi Kaczyńskiemu. Ale nawet w tym specyficznym numerze znajduję:
- Kpinę Mazurka i Zalewskiego z J. Kaczyńskiego i ciągłego szukania zdrajców w tym obozie
- Sporo krytycznych opinii w wyważonym tekście o prezydenturze śp. Lecha Kaczyńskiego w tekście Piotra Zaremby
- Przepytanie Adama Bielana także na okoliczność wad śp. Lecha Kaczyńskiego
- Krytyczną i złośliwą, dwustronicową opinię Roberta Mazurka o dziennikarzach bezkrytycznych wobec PiS i prezesa tej partii
- Kpinę Wiktora Świetlika z jakości rozmowy pomiędzy PiS a PO
Większość pozostałych tekstów, z wyjątkiem tych dotyczących tematu okładkowego, Kaczyńskiego w ogóle nie dotyka, są o gospodarce, historii, kulturze, rodzinie.
Więc trzeba uczciwie postawić pytanie: dlaczego Monika Olejnik mówi nieprawdę? To jedna możliwość. Druga - dlaczego zajmuje się recenzowaniem tygodnika, którego najwyraźniej nie czyta? Dlaczego twierdzi, że żaden z publicystów "Uważam Rze" "nie ma wątpliwości, że 10 kwietnia był zamach" skoro tydzień czy dwa tygodnie wcześniej kilka ładnych stron w tym tygodniku zajęła debata pomiędzy osobami dopuszczającymi zamach (moja skromna osoba), a autorem odrzucającym tę możliwość jednoznacznie (Piotr Skwieciński). Dlaczego udaje iż nie pamięta o licznych i ostrych sporach Pawła Lisickiego z Jarosławem Kaczyńskim?
Redakcja "Uważam Rze" ma swoje pogląd, jest to pismo wyraziste, ale nie było to, nie jest i nigdy nie będzie pismo partyjne. Dlatego właśnie jest największym tygodnikiem w Polsce.
To co widać na przykładzie Olejnik to niepokojące zjawisko. Czy po wprowadzeniu bezmyślnych pyskówek zamiast debat do radia i telewizji to samo ma się stać, za sprawą Moniki Olejnik, w prasie? Redaktorzy "Wyborczej! Apeluję: brońmy prasy i jej elementarnej powagi! Żadna znana twarz na łamach nie jest warta takiej ceny.
Olejnik wyjątkowo nieładnie zachowuje się także w stosunku do naszego portalu. Stwierdza:
Prof. Ireneusz Krzemiński mówi: "Jestem przerażony". Twierdzi, że idzie nacjonalizm. A poeta Marek Rymkiewicz powiada: "Mamy nasz rokosz, jesteśmy uprawnieni jako Polacy do obrony swoich demokratycznych przywilejów za pomocą rokoszu. I rządzący Polską ludzie powinni się z tym liczyć. Rokosz, wielki ludowy rokosz (...), po prostu ich zdmuchnie".
Gdzie to powiedział Jarosław Marek Rymkiewicz? U nas.
Powiedział setkom tysięcy czytelników portalu wPolityce.pl, więc cytowanie przez Olejnik nie ma specjalnego znaczenia. Ale jest złamaniem zasady, która obowiązuje w cywilizowanych mediach. Cytujesz - podaj źródło. Nie chcesz podawać - nie cytuj.
I jeszcze puenta:
Tadeusz Mazowiecki twierdzi, że to pucz. A wybory mamy dopiero za kilka lat
- dowodzi Olejnik. Konia z rzędem temu kto zrozumie o co chodzi w tym zdaniu.
I kto odpowie na pytanie co takiego zrobiliśmy, że nas tak pokarało...
CZYTAJ TEŻ:
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/131478-moniki-olejnik-kolejna-przygoda-na-wyboistej-drodze-poszukiwania-sensu-jakiegokolwiek-i-prawdy-elementarnej