Natomiast najważniejsze, co ten miting udowodnił i pokazał jak na dłoni, to bezkrólewie po stronie opozycji. Nie ma tam ani jednego wiarygodnego lidera. Walka pomiędzy Grzegorzem Schetyną i Ryszardem Petru, na wielkość i charyzmę, może wzbudzać jedynie paroksyzmy śmiechu, ale tu już nie na poziomie komedii molierowskiej, tylko co najwyżej hollywoodzkiego badziewia w stylu „Czy leci z nami pilot?”. Reaktywacja Bronisława Komorowskiego w jego niepowtarzalnym stylu, czyli w obronie wolności do zawinięcia sprzętów na odchodne z pałacu prezydenckiego, też wyglądała żałośnie. Premier Ewa Kopacz wciśnięta gdzieś z boku, nawet za jedną zamożną paniusię udającą lewicową aktywistkę, to piękne ukoronowanie politycznej kariery. Lider KOD, też nie bardzo wiedział jak się zachować w sytuacji, gdy Ryszard Petru miał koszulkę z emblematem jego organizacji, jakby się z lekka wstydził tej swojej Nowoczesnej.
Zapowiadana w wielką pompą manifestacja, która wręcz zmusi rząd PiS do ustąpienia, okazała się pogrzebem opozycji. Dni robią się coraz cieplejsze i większość osób będzie wolała siedzieć na działkach i grillować niż szwendać się z przygłupimi transparentami po ulicach miast. Potem przyjdą Euro 2016, Igrzyska olimpijskie w Brazylii, Światowe Dni Młodzieży, szczyt NATO i wakacje i nikogo nie będą obchodzić dyrdymałki o strasznym PiS – ie.
Oczywiście niewykluczone są jakieś harce w hybrydowej wojnie prowadzonej z Polską przez światową banksterkę, ale obecna władza musi być nieugięta i realizować swój program, bo jak widać ma wsparcie większości zdrowo myślącego społeczeństwa, a opozycja maszeruje zupełnie donikąd w coraz bardziej absurdalnej aurze.
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Natomiast najważniejsze, co ten miting udowodnił i pokazał jak na dłoni, to bezkrólewie po stronie opozycji. Nie ma tam ani jednego wiarygodnego lidera. Walka pomiędzy Grzegorzem Schetyną i Ryszardem Petru, na wielkość i charyzmę, może wzbudzać jedynie paroksyzmy śmiechu, ale tu już nie na poziomie komedii molierowskiej, tylko co najwyżej hollywoodzkiego badziewia w stylu „Czy leci z nami pilot?”. Reaktywacja Bronisława Komorowskiego w jego niepowtarzalnym stylu, czyli w obronie wolności do zawinięcia sprzętów na odchodne z pałacu prezydenckiego, też wyglądała żałośnie. Premier Ewa Kopacz wciśnięta gdzieś z boku, nawet za jedną zamożną paniusię udającą lewicową aktywistkę, to piękne ukoronowanie politycznej kariery. Lider KOD, też nie bardzo wiedział jak się zachować w sytuacji, gdy Ryszard Petru miał koszulkę z emblematem jego organizacji, jakby się z lekka wstydził tej swojej Nowoczesnej.
Zapowiadana w wielką pompą manifestacja, która wręcz zmusi rząd PiS do ustąpienia, okazała się pogrzebem opozycji. Dni robią się coraz cieplejsze i większość osób będzie wolała siedzieć na działkach i grillować niż szwendać się z przygłupimi transparentami po ulicach miast. Potem przyjdą Euro 2016, Igrzyska olimpijskie w Brazylii, Światowe Dni Młodzieży, szczyt NATO i wakacje i nikogo nie będą obchodzić dyrdymałki o strasznym PiS – ie.
Oczywiście niewykluczone są jakieś harce w hybrydowej wojnie prowadzonej z Polską przez światową banksterkę, ale obecna władza musi być nieugięta i realizować swój program, bo jak widać ma wsparcie większości zdrowo myślącego społeczeństwa, a opozycja maszeruje zupełnie donikąd w coraz bardziej absurdalnej aurze.
Strona 2 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/blogi/292216-liczba-manifestantow-7-maja-nie-ma-znaczenia-kondukt-pogrzebowy-opozycji-udowodnil-ze-maszeruja-zupelnie-donikad?strona=2