Przy tak wielkiej mobilizacji PO, Nowoczesnej, KOD i wszelkich lewaków, ok. 45 tysięcy protestujących w piękny majowy dzień to kompletna klapa. Nawet gdyby ich było i sporo więcej, to też trudno w tym pochodzie dopatrzeć się sukcesu. Okazało się, że liczba ludzi podpuszczonych przez zorganizowaną agenturę, by bruździć legalnej władzy nie jest aż tak wielkim zbiorem. Nawet można mówić o zbiorze urojonym. Z zapowiadanego miliona, który miał się przechadzać ulicami stolicy by „ratować demokrację”, przybyła tak naprawdę grupa nawiedzonych i bez większego entuzjazmu coś próbowała zamanifestować. Co, poza stereotypową nienawiścią do PiS i prezesa Kaczyńskiego, chyba sami uczestnicy nie bardzo wiedzieli?
Główne hasło „Jesteśmy i będziemy w Europie”, było tak absurdalne, że nie mogło nikogo powieść nawet na wirtualne barykady. Od czasów Mieszka I nic się nie zmieniło. Jesteśmy w Europie i wygląda na to, że w najbliższym czasie atlasy geograficzne, aż tak się nie pozmieniają żebyśmy nagle znaleźli się w Afryce. Ponad to Unia Europejska zrobiła swoim najbardziej zagorzałym miłośnikom, niemiłą siurpryzę, odgrażając się wyznaczeniem niebotycznej kwoty 250 tys. Euro kary, za każdego nieprzyjętego uchodźcę. Każdy widzi, że to kanclerz Merkel powinna zapłacić 250 tys. kary za każdego uchodźcę, który na jej wyraźne zaproszenie ruszył do Europy, wywołując tym samym kryzys, z jakiego się Unia może nie wykaraskać. Biedna Grecja ledwie zipie, Włochy też nie lepiej, a w Niemczech niechęć do innych kulturowo przybyszów powoli narasta. W tym momencie ostentacyjnie wyrażać swoją atencję dla polityki Unii mogą tylko jacyś niedysponowani na umyśle.
Obrona Trybunału Konstytucyjnego też stała się zajęciem nudnym i jałowym. A to dzięki jego prezesowi profesorowi Rzeplińskiemu, który zamiast statecznego przedstawiciela Temidy, okazał się chimerycznym kapryśnikiem, z nadętą pychą fizjonomią. Jego parcie na szkło, szkodzące wręcz Polsce, nie zjednuje mu sympatyków, a wręcz wywołuje coraz bardziej powszechny odruch, żeby uwolnić obywateli, od tej fikuśnej postaci, godnej komedii Moliera. Jej tytuł mógłby być „Buta obnażona”.
Kolorytu marszowi opozycji, dodawała żałosna przepychanka, kto jest jego rzeczywistym organizatorem. Platforma rozwieszała bilbordy w całym kraju ze swoim logo, sugerując, że to oni zapraszają. Chcieli ulotki wysłać pocztą, ale ten piękny plan sparaliżowały pisowskie wtyki. Nowoczesna też dawała do zrozumienia, że ten marsz to jej zasługa. I w sumie KOD został zepchnięty do roli pomagierów, w sytuacji, kiedy uważał się za siłą napędową wydarzenia. Na scenie robiącej za trybunę, wszyscy przywódcy opozycji starali się pokazać pezetperowską sztamę, ale widać było, że ledwo się powstrzymują by sobie nie skoczyć do gardeł z okrzykiem: „Ja jestem najważniejszy, a nie ty bubku!”.
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Przy tak wielkiej mobilizacji PO, Nowoczesnej, KOD i wszelkich lewaków, ok. 45 tysięcy protestujących w piękny majowy dzień to kompletna klapa. Nawet gdyby ich było i sporo więcej, to też trudno w tym pochodzie dopatrzeć się sukcesu. Okazało się, że liczba ludzi podpuszczonych przez zorganizowaną agenturę, by bruździć legalnej władzy nie jest aż tak wielkim zbiorem. Nawet można mówić o zbiorze urojonym. Z zapowiadanego miliona, który miał się przechadzać ulicami stolicy by „ratować demokrację”, przybyła tak naprawdę grupa nawiedzonych i bez większego entuzjazmu coś próbowała zamanifestować. Co, poza stereotypową nienawiścią do PiS i prezesa Kaczyńskiego, chyba sami uczestnicy nie bardzo wiedzieli?
Główne hasło „Jesteśmy i będziemy w Europie”, było tak absurdalne, że nie mogło nikogo powieść nawet na wirtualne barykady. Od czasów Mieszka I nic się nie zmieniło. Jesteśmy w Europie i wygląda na to, że w najbliższym czasie atlasy geograficzne, aż tak się nie pozmieniają żebyśmy nagle znaleźli się w Afryce. Ponad to Unia Europejska zrobiła swoim najbardziej zagorzałym miłośnikom, niemiłą siurpryzę, odgrażając się wyznaczeniem niebotycznej kwoty 250 tys. Euro kary, za każdego nieprzyjętego uchodźcę. Każdy widzi, że to kanclerz Merkel powinna zapłacić 250 tys. kary za każdego uchodźcę, który na jej wyraźne zaproszenie ruszył do Europy, wywołując tym samym kryzys, z jakiego się Unia może nie wykaraskać. Biedna Grecja ledwie zipie, Włochy też nie lepiej, a w Niemczech niechęć do innych kulturowo przybyszów powoli narasta. W tym momencie ostentacyjnie wyrażać swoją atencję dla polityki Unii mogą tylko jacyś niedysponowani na umyśle.
Obrona Trybunału Konstytucyjnego też stała się zajęciem nudnym i jałowym. A to dzięki jego prezesowi profesorowi Rzeplińskiemu, który zamiast statecznego przedstawiciela Temidy, okazał się chimerycznym kapryśnikiem, z nadętą pychą fizjonomią. Jego parcie na szkło, szkodzące wręcz Polsce, nie zjednuje mu sympatyków, a wręcz wywołuje coraz bardziej powszechny odruch, żeby uwolnić obywateli, od tej fikuśnej postaci, godnej komedii Moliera. Jej tytuł mógłby być „Buta obnażona”.
Kolorytu marszowi opozycji, dodawała żałosna przepychanka, kto jest jego rzeczywistym organizatorem. Platforma rozwieszała bilbordy w całym kraju ze swoim logo, sugerując, że to oni zapraszają. Chcieli ulotki wysłać pocztą, ale ten piękny plan sparaliżowały pisowskie wtyki. Nowoczesna też dawała do zrozumienia, że ten marsz to jej zasługa. I w sumie KOD został zepchnięty do roli pomagierów, w sytuacji, kiedy uważał się za siłą napędową wydarzenia. Na scenie robiącej za trybunę, wszyscy przywódcy opozycji starali się pokazać pezetperowską sztamę, ale widać było, że ledwo się powstrzymują by sobie nie skoczyć do gardeł z okrzykiem: „Ja jestem najważniejszy, a nie ty bubku!”.
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/blogi/292216-liczba-manifestantow-7-maja-nie-ma-znaczenia-kondukt-pogrzebowy-opozycji-udowodnil-ze-maszeruja-zupelnie-donikad?strona=1