Jeśli to Berlin stoi za decyzją KE o karaniu za nie przyjmowanie imigrantów, to znaczy, że rozpoczął on grę na wypchnięcie Wielkiej Brytanii z UE

bundeskanzlerin.de
bundeskanzlerin.de

Tą wypowiedzią Merkel wzbudziła podejrzenia, że za decyzją KE stoi Berlin. To w jego interesie jest dyscyplinowanie Europejczyków, zwłaszcza tych z naszego regionu. Przypomnijmy również, że jesienią ubiegłego roku Martin Schulz otwartym tekstem zagroził użyciem siły wobec opornych w sprawie uchodźców.

CZYTAJ WIĘCEJ: Koniec żartów! Schulz zagroził siłowe narzucanie kwot imigranckich użyciem siły wobec takich krajów jak Polska, jeśli nie podporządkujemy się „duchowi wspólnoty” ws. imigrantów! [WIDEO]

Można więc przyjąć za pewnik, że Niemcy wcielają dziś w czyn swoje zapowiedzi. I tu pojawia się zagadka. „Lojalizowanie” finansową pałką krnąbrnych krajów – żeby użyć nowomowy kanclerz Merkel - zapowiedziane tuż przed brytyjskim referendum, jest przysłowiowym wlaniem benzyny do ogniska. To jest bardzo zaskakujące działanie, zważywszy na wcześniejsze wypowiedzi niemieckich polityków na temat potrzeby utrzymana Wielkiej Brytanii w Unii Europejskiej. Wiele szczytów unijnych toczyło się przecież pod tym hasłem! Europejczycy uwierzyli rządowi RFN, że ten chce pozostawienia Albionu w strukturach europejskich.

Czy to był blef? Czy Berlin przez całe lata prowadził grę zmylającą, a tak naprawdę działa w celu wypchnięcia z UE jedynego kraju, który może „postawić” się Berlinowi? Może jednak to decyzja ostatnich miesięcy? Może Berlin postanowił zagrać va banque i – w obliczu słabnącej Francji, która wyraźnie odpada z „tandemu” francusko-niemieckiego – rozpoczął grę na pozbycie się brytyjskiego „balastu”? Jeśli uda się ten zabieg, naszym oczom ukaże się niemiecka Unia Europejska. I na pewno nie będzie to twór, do którego wstępowaliśmy w 2004 r. Akcje „lojalnościowe” czy „przymuszanie do ducha wspólnoty” będą coraz częstsze.

Ciąg dalszy na następnej stronie

« poprzednia strona
123
następna strona »

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.