Mec. Wassermann: „W sprawie 10/04 złamano wszelkie procedury. Powstaje pytanie, czy badania dot. materiałów wybuchowych mogą być miarodajne”. NASZ WYWIAD

Fot. Youtube.pl
Fot. Youtube.pl

wPolityce.pl: w ostatnim komunikacie Naczelna Prokuratura Wojskowa z jednej strony poinformowała, że w próbkach pobranych w Smoleńsku oraz w czasie ekshumacji ciał ofiar tragedii nie znaleziono śladów materiałów wybuchowych ani produktów ich degradacji, a z drugiej zaznaczyła, że ekspertyza jest niepełna i niejasna. Prokuratura zleciła uzupełnienie. Jak pani ocenia komunikat NPW?

Mec. Małgorzata Wassermann: Nie spodziewałam się opinii o innej treści. Ustalenia CLK należy rozumieć w kontekście tego, co o badaniu próbek mówili eksperci w czasie dwóch konferencji smoleńskich. Naukowcy wskazywali, że badania po takim czasie w zasadzie są niemiarodajne, a na ich podstawie nie da się już niczego stwierdzić. Warto zadać pytanie pracownikom wymiaru sprawiedliwości: co państwo na to, że próbki do badań zostały pobrane po dwóch latach od zdarzenia? Czy jest prawnik w Polsce, który powiedziałby, że jest sens badać próbki po upływie tak długiego czasu? Profesorowie biorący udział w konferencjach smoleńskich mówili jasno, że badania takie są niemożliwe do przeprowadzenia.

 

Skala opóźnień w tej sprawie jest zaskakująca.

Należy zapytać prowadzących postępowanie, dlaczego oni po tak długim okresie postanowili zebrać te próbki i poddać je analizie. To jest ewidentne niedopełnienie obowiązku. Prokuratura wpadła w pułapkę. Śledczy nie dopełnili obowiązku na samym początku, ale zdali sobie sprawę, że postępowanie nie może się odbyć bez takiej analizy. Ta refleksja przyszła o dwa lata za późno.

 

Prokuratura wojskowa informowała, że zleciła Centralnemu Laboratorium Kryminalistycznemu Policji dodatkową ekspertyzę. Czy CLK w pani ocenie jest odpowiednią instytucją do prowadzenia tych badań?

Widząc, jak CLK podchodzi do tych badań, jestem przeciwna, by wykonywało te ekspertyzy. Pamiętajmy, jak długo trwało to badanie, pamiętajmy, że Laboratorium odmawiało wykonania badania wszystkich próbek jednocześnie, dzieląc je na grupy. CLK chciało osobno badać próbki pochodzące z wraku, a osobno te pobrane z ciał. Do takiego dzielenia próbek nie było żadnego uzasadnienia. Obstrukcja ze strony CLK powinna dać do zrozumienia organom prowadzącym to śledztwo, że należy znaleźć inną jednostkę, która przebada materiał, o ile takie badanie jest jeszcze możliwe. Warto również wskazać, że prokuratura kolejny raz ma problem z opinią wydaną na potrzeby tego śledztwa.

 

Wcześniej się to również zdarzało?

Wystarczy wspomnieć o ekspertyzach ABW, wielokrotnie uzupełnianych, które posiadały żenujące błędy na fundamentalnym poziomie. Większość opinii tworzonych na potrzeby postępowania to są opinie wielokrotnie uzupełniane.

 

NPW wydała komunikat, choć sama wskazuje, że nie ma jeszcze ostatecznej wersji ekspertyzy. Jak pani ocenia ten sposób komunikowania się prokuratury?

Przekaz jest taki jak zwykle. Prokuratura najpierw ogłasza komunikat, który ma uspokoić społeczeństwo, a potem de facto zaczyna się z niego wycofywać, mówiąc, że opinię należy uzupełnić. Ten sposób pracy powoduje, że zaufanie do biegłych i prokuratury jest coraz mniejsze.

 

Czy błędy związane z czasem pobrania próbek uda się nadrobić? Jest szansa na ponowne, rzetelne badania?

To jest pytanie raczej do biegłych z danej dziedziny. Mogę jedynie powtórzyć to, co mówią eksperci. Z ich wiedzy wynika, że na niektórych fragmentach samolotu ślady wszelkich substancji mogą się utrzymywać nieco dłużej. Najważniejsze wydają się być w tej mierze odkształcenia wraku. One jednak po takim okresie mogą zachowywać głównie informacje ważne dla śledztwa, a nie ślady substancji. Należy bowiem pamiętać, że prokuratorzy pojechali na miejsce zdarzenia dwa lata po katastrofie. A przecież wszyscy wiemy, jak traktowany był wrak. Tymczasem każdy dowód, w szczególności tak ważny, powinien być badany natychmiast po zdarzeniu, próbki pobierane z niego powinny być od razu, a on sam powinien być przechowywany w odpowiednich warunkach na potrzeby dalszych badań. W sprawie smoleńskiej złamano wszelkie procedury. Powstaje pytanie, czy w takim razie jakiekolwiek badania wraku tupolewa na potrzeby wykrycia lub wykluczenia materiałów wybuchowych mogą być miarodajne? Wydaje się, że w dużym zakresie - nie.

 

Pojawiają się nawet wątpliwości, co de facto zostało pobrane przez polskich biegłych, a także co trafiło do Polski. W pani ocenie można mieć w tej sprawie wątpliwości?

Nie mam za grosz zaufania do strony rosyjskiej. Dziś możemy się z tego śmiać, ale Rosjanie naprawdę mogli podrzucić nam w Smoleńsku takie materiały, jakie chcieli, mogli zaburzyć proces badania próbek. Materiał dowodowy przekazywany Polsce często jest tak prymitywnie fałszowany, że każda teza w tym zakresie jest możliwa. Zaufanie do Rosji powinno być bardzo ograniczone.

Rozmawiał Stanisław Żaryn

 

CZYTAJ TAKŻE: Macierewicz: „Prokuratura wojskowa potrafi tylko kręcić i mataczyć. Sama zdezawuowała wartość swoich dotychczasowych działań”. NASZ WYWIAD

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych