Jak daleko zajdziemy z takimi standardami? Zadziwiająca reakcja uczelni na której minister Gawłowski "złożył" dziwny doktorat

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. wPolityce.pl
Fot. wPolityce.pl

Co robi uczelnia na której prominentny członek rządu obronił pracę doktorską mogącą być plagiatem? Wyjaśnia sprawę? powołuje - co przecież nie kosztuje - komisję do wyjaśnienia zarzutów? Nie! W państwie Tuska taka uczelnia kieruje ostrze ataku wobec medium, które spokojnie, merytorycznie, o sprawie napisało.

Ale po kolei. W najnowszym numerze tygodnika "Sieci" Marek Pyza, doświadczony dziennikarz śledczy naszego pisma, przedstawia poważne wątpliwości dotyczące autentyczności pracy doktorskiej Stanisława Gawłowskiego, obecnie wiceministra środowiska.

Stanisław Gawłowski to ważna postać w aparacie Platformy Obywatelskiej. Dziś sekretarz stanu w resorcie środowiska, wcześniej radny miejski i członek zarządu Darłowa, radny sejmiku zachodniopomorskiego, komisarz gminy Mielno (powołany przez premiera Buzka) i wiceprezydent Koszalina. Jest również szefem partyjnych struktur na Pomorzu Zachodnim i członkiem Zarządu Krajowego Platformy, czyli ścisłego kierownictwa partii. To jeden z najważniejszych ludzi w rządzącym ugrupowaniu

- napisał Pyza, opisując sylwetkę polityka PO w artykule "Jak minister doktorat składał".

Redaktor naczelny portalu wPolityce.pl analizuje w tekście pracę doktorską, jaką niedawno obronił Gawłowski. Praca ta nosi tytuł „Zarządzanie rozwojem obszarów wiejskich przy wykorzystaniu rent strukturalnych w rolnictwie”. Jak się okazuje, istnieje uzasadnione podejrzenie, że polityk popełnił plagiat.

Na czym polega plagiat popełniony przez Gawłowskiego?

Na 200 stronach znaleźliśmy dziesiątki fragmentów przepisanych z innych prac, bez podania źródła. Razem dają co najmniej 20 stron. Jeśli to nie jest plagiat, to co nim jest? (...) Łatwo odróżnić, które fragmenty zostały zaczerpnięte od innych autorów, a w których Gawłowski pisał „z głowy”. Te drugie przypadki charakteryzują się niskiej jakości stylem, błędami ortograficznymi, stylistycznymi, deklinacyjnymi oraz interpunkcyjnymi

- pisze Marek Pyza.

I porównuje sytuację Gawłowskiego ze sprawą minister oświaty Niemiec, której - po 33 latach! - udowodniono plagiat. Skutkiem tego była dymisja polityk.

CZYTAJ WIĘCEJ: 33 lata temu popełniła plagiat, dziś złożyła urząd. Dymisja niemieckiej minister oświaty

Puenta tekstu zawiera apel do władz uczelni, jak i samego polityka, by ustosunkowali się do całej sytuacji. Z tygodnikiem bowiem Gawłowski nie chciał rozmawiać.

Trudno wyobrazić sobie, by uczelnia, która nadała Gawłowskiemu tytuł doktora, nie zainteresowała się poważnymi podejrzeniami o plagiat. Co może spotkać wysokiego urzędnika, jeżeli szkoła nieuczciwość potwierdzi?

Katalog kar jest szeroki – od upomnienia, nagany po zakaz wykonywania zawodu nauczyciela akademickiego. Do tego dochodzą sankcje karne – od grzywny po trzy lata pozbawienia wolności, zwłaszcza że pracę opublikowano w celach komercyjnych

- czytamy w "Sieci".

No i reakcja jest, ale zaskakująca.

W związku z ukazaniem się artykułu "Jak Minister doktorat składał" w tygodniku "Sieci" w dniu 15.07.2013 r., Społeczna Akademia Nauk w Łodzi informuje, że:

- przewód doktorski Pana dr. Stanisława Gawłowskiego został przeprowadzony w oparciu o procedury przygotowania przewodów doktorskich określone w Ustawie o tytule naukowym i stopniach naukowych (Dz.U. z 2003 r. nr 65, poz. 595) oraz Regulaminie Studiów Społecznej Akademii Nauk w Łodzi,

-  praca doktorska po złożeniu do obrony została sprawdzona w programie antyplagiatowym Plagiat.pl,

-  przewód doktorski został otwarty w dniu 09.03.2010 r., a obrona pracy odbyła się w dniu 16.02.2011 r.,

- w ramach procedury przewodu doktorskiego temat i założenia pracy były kilkakrotnie prezentowane na zebraniach naukowych katedr Wydziału Zarządzania oraz na posiedzeniu Rady Wydziału Zarządzania, na którym został zaakceptowany temat "Zarządzanie rozwojem obszarów wiejskich przy wykorzystaniu rent strukturalnych w rolnictwie" oraz cel, hipotezy i układ pracy,

- praca doktorska została pozytywnie zrecenzowana przez wybitnych uczonych z zakresu nauk o zarządzaniu z Uniwersytetu Jagiellońskiego oraz Uniwersytetu Warszawskiego,

- publiczna obrona pracy doktorskiej odbyła się w dniu 16.02.2011 r. przed Komisją Doktorską, która jednomyślnie przyjęła pracę doktorską i wystąpiła do Rady Wydziału Zarządzania o nadanie stopnia doktora nauk ekonomicznych w zakresie nauk o zarządzaniu,

- Rada Wydziału w dniu 14.03.2011 r. jednogłośnie nadała kandydatowi stopień doktora nauk ekonomicznych w zakresie nauk o zarządzaniu.

Społeczna Akademia Nauk w Łodzi z oburzeniem przyjęła jednostronnie zaprezentowane w artykule tezy. Podważają one dobre imię naszej Uczelni, zatrudnionej kadry naukowej oraz poziom i jakość przygotowywanych prac. SAN w Łodzi zwraca szczególną uwagę na przestrzeganie procedur przeprowadzania przewodów doktorskich, ich poziom i jakość prac, w ramach których regułą jest stosowanie programu antyplagiatowego. Informacje zamieszczone w Państwa publikacji będą przedmiotem analizy na najbliższym posiedzeniu Rady Wydziału Zarządzania.

W związku z powyższym prosimy o zaprzestanie rozpowszechniania nieprawdziwych informacji.

Prorektor ds. Organizacji
dr inż. Zdzisław Szymański

Trudno powiedzieć na czym ma polegać owa "jednostronność" artykułu. Przypomnijmy, że pan Stanisław Gawłowski nie chciał z "Sieci" rozmawiać. I dlaczego pada zarzut o "rozpowszechnianiu nieprawdziwych informacji" przed sprawdzeniem czy aby nie są prawdziwe? W tym kontekście zapowiedziane posiedzenie Rady Wydziału Zarządzania daje nikłe szanse na wyjaśnieni sprawy. Tym bardziej, że poważni ludzie z tytułami uważają iż powołanie się na sprawdzenie programem antyplagiatowym (pytanie czy wiarygodonie przeprowadzone?) zamyka sprawę. Sami czytać i analizować nie umieją? W naszej redakcji posiadamy zarówno doktorat pana Gawłowskiego jak i prace z których, w naszej ocenie, przepisano szokująco obszerne fragmenty, bez podania źródła.

Czy tym razem wszystko zostanie zamiecione pod dywan? Czy wystarczy być w rządzie by wolno było wszystko? Czy można wreszcie liczyć na poważną odpowiedź na nasze, postawione w tekście, pytania?

Bo jeśli nie to do katalogu słów, które zmieniają znaczenie, będziemy musieli dodać słowo "plagiat". Kopiowanie fragmentów cudzych prac nie będzie już bowiem plagiatowaniem, a pracą naukową. Tylko jak daleko zajdziemy z takimi standardami?

CZYTAJ TEŻ: "Plagiat to poważne naruszenie prawa i zaufania publicznego. Należy oczekiwać dymisji - jak w niemieckich przypadkach." Prof. Krasnodębski o pracy Gawłowskiego. NASZ WYWIAD

 

gim

Autor

Na chłodne dni... ciepłe e-booki w prezencie! Sprawdź subskrypcję Premium wPolityce.pl   Sieci Na chłodne dni... ciepłe e-booki w prezencie! Sprawdź subskrypcję Premium wPolityce.pl   Sieci Na chłodne dni... ciepłe e-booki w prezencie! Sprawdź subskrypcję Premium wPolityce.pl   Sieci

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych