Nie zostały w pełni zastosowane właściwe procedury dotyczące ochrony najważniejszych osób w państwie - wynika ze wstępnych ustaleń MSW w sprawie niedzielnego incydentu z prezydentem Bronisławem Komorowskim w Łucku na Ukrainie.
CZYTAJ WIĘCEJ: Płk Grudziński: „Kiedyś może dojść do tragedii. Wystarczy, że zamiast jajka ktoś posłuży się kwasem.” NASZ WYWIAD z b. wiceszefem BOR
Komorowski był tam w związku 70. rocznicą zbrodni wołyńskiej. Gdy prezydent zatrzymał się przed katedrą w Łucku, by przywitać się z ludźmi, młody człowiek rozbił jajko na jego ramieniu.
Ministerstwo Spraw Wewnętrznych otrzymało szczegółowe wyjaśnienia na temat incydentu w Łucku. Według wstępnych ustaleń nie zostały w pełni zastosowane właściwe procedury przy ochronie najważniejszych osób w państwie
– napisał w oświadczeniu p.o. rzecznik MSW Piotr Majcher.
Jak dodał, trwa postępowanie wyjaśniające w Biurze Ochrony Rządu, a sprawdzane są przede wszystkim obowiązujące procedury.
Analiza incydentu wskazuje również, że mogły zawieść także profilaktyczne działania ochronne, leżące w kompetencji służb ukraińskich, będących gospodarzem wizyty
- ocenił resort.
Majcher zapewnił, że MSW i BOR nie zbagatelizują incydentu w Łucku i wyciągną z niego wnioski na przyszłość. Pytany o ewentualne konsekwencje personalne, zaznaczył, że o tym, czy ktoś popełnił błędy, zdecyduje postępowanie wyjaśniające i dopiero po jego zakończeniu będą możliwe kolejne wnioski i decyzje.
Także Grzegorz Bilski z BOR powiedział, że "jeśli chodzi o konsekwencje dla funkcjonariuszy, to przedwcześnie jest sondować, trzeba najpierw poczekać na wyniki postępowania wyjaśniającego".
W poniedziałek Komorowski zaapelował, by nie nadawać incydentowi z Łucka szczególnego znaczenia i oświadczył, że nie zamierza zmieniać zwyczaju normalnego kontaktowania się z ludźmi. Z kolei Kancelaria Prezydenta oceniła, że wyjaśnienie incydentu leży po stronie ukraińskich służb porządkowych.
Również w poniedziałek do MSW trafił raport BOR na temat tego wydarzenia. Biuro zapewniło, że dokładnie przyjrzy się zajściu. Nieoficjalnie funkcjonariusze BOR wskazywali na odpowiedzialność raczej strony ukraińskiej. To ona bowiem odpowiadała za całokształt zabezpieczenia wizyty, podczas gdy polskie służby ograniczały się do działania w najbliższym otoczeniu prezydenta.
21-letni mieszkaniec obwodu zaporoskiego, który pobrudził rozbitym jajkiem marynarkę polskiego prezydenta, nie został aresztowany i jeszcze w niedzielę opuścił posterunek milicji. Jak poinformowała miejscowa milicja, w sprawie wszczęto postępowanie karne z artykułu o chuligaństwie, za co ukraiński kodeks karny przewiduje karę grzywny do wysokości 50 minimalnych płac, areszt do sześciu miesięcy, a nawet karę więzienia do lat trzech.
Wizyta prezydenta na Ukrainie była związana z przypadającą w tym roku 70. rocznicą zbrodni wołyńskiej, w wyniku której w latach 1943-1945 oddziały Ukraińskiej Powstańczej Armii, wspierane przez miejscową ludność ukraińską, zamordowały ok. 100 tys. Polaków.
Po bagatelizujących incydent w Łucku komentarzach z Pałacu Prezydenckiego dobrze, że właściwą miarę do groźnego zdarzenia zdaje się przykładać MSW. W 1997 r., gdy podczas wizyty w Paryżu jajkami obrzucony został Aleksander Kwaśniewski, odwołany został ówczesny szef Biura Ochrony Rządu. Ciekawe czy tym razem polecą głowy w BOR.
JKUB/PAP
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/162016-msw-o-incydencie-w-lucku-nie-zostaly-w-pelni-zastosowane-wlasciwe-procedury-przy-ochronie-najwazniejszych-osob-w-panstwie-czy-poleca-glowy-w-bor
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.