"Gdybym ja był na sali, to tortem bym nie rzucił, ale szlag mógłby mnie trafić." Wiesław Johann o zamachu na majestat sędziowski. NASZ WYWIAD

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
fot. PAP/Jacek Turczyk
fot. PAP/Jacek Turczyk

Środowisko prawników i mediów, a z tego ostatniego ci, którym nie przeszkadza uniewinnianie sprawców zbrodni komunistycznych, ostro potępiają czyn Zygmunta Miernika, który rzucił tortem w sędzię. Jak wyjaśniał był to protest przeciwko przesłuchiwaniu przy zamkniętych drzwiach dwóch psychiatrów, którzy uznali Czesława Kiszczaka za niezdolnego do udziału w rozprawie przeciwko niemu.

CZYTAJ WIĘCEJ: KRS, adwokaci i Iustitia potępiają atak na sędzię z procesu Kiszczaka

O ataku na majestat sądu rozmawiamy z Wiesławem Johannem, prawnikiem sędzią Trybunału Konstytucyjnego w stanie spoczynku.

 

wPolityce.pl Co pan sobie pomyślał, patrząc na tort lądujący na głowie pani sędzi?

Wiesław Johann: Przede wszystkim jako sędzia, jako prawnik, jako człowiek, który ponad 50 lat funkcjonuje w wymiarze sprawiedliwości chcę powiedzieć, że nikt nie ma prawa naruszać godności sędziego, naruszać jego nietykalności. To jest poza wszelkim sporem: takie zachowanie jakie widzieliśmy należy potraktować jednoznacznie w świetle przepisów prawa karnego. Osoba dopuszczająca się czynu znieważenia sędziego powinna ponieść odpowiedzialność.

Jednak ta sprawa ma dla mnie jeszcze jeden aspekt. Po pierwsze proszę zwrócić uwagę na zachowanie pani sędzi.

Pani sędzia po ogłoszeniu postanowienia nagle zrzuca łańcuch, zostawia togę i wychodzi. Według mnie to jest odłożenie na bok sędziowskiego majestatu. Nie znam takiego przypadku, aby sędzia w obecności publiczności zdejmował łańcuch i togę po czym ostentacyjnie wychodził. To zachowanie pani sędzi – według mnie – narusza pewne zasady zachowania sędziego ustalone nie tylko w prawie o ustroju sądów powszechnych, ale także w regulaminie sądów powszechnych. To jest jasne: sędzia będący na Sali sądowej musi w każdej sytuacji zachować godność.

Druga rzecz. Sprawa jest niesłychanie kontrowersyjna, wywołująca emocje. Trudno, aby nie wywoływała emocji, skoro od dwudziestu paru lat nie jesteśmy w stanie osądzić sprawców masakry Grudnia 70’, sprawców z roku 1976, czy osób odpowiedzialnych za wprowadzenie stanu wojennego. III Rzeczpospolita sobie z tym nie radzi.

 

Sprawcy zbrodni komunistycznych mają niebywałe szczęście do wymiaru sprawiedliwości. Choć może to nie tylko szczęście...

Tak, to prawda. Mają wyjątkowe szczęście. To dla mnie jest oznaka głębokiej zapaści polskiego wymiaru sprawiedliwości, który nie potrafi sobie poradzić z najbardziej poważnymi sprawami, na osądzenie których czeka opinia publiczna.

Od wielu lat nie potrafimy osądzić zbrodniarzy, którzy powinni być błyskawicznie osądzeni niedługo po przełomie 1989 r. Tak więc wcale mnie nie dziwi, że ludzie będący na sali rozpraw, gdzie zapadają wyroki uniewinniające czy inne kontrowersyjne orzeczenia, są rozemocjonowani, są wzburzeni.

W takiej sytuacji, gdy są na Sali takie emocje, to pani sędzia nie powinna okazywać lekceważenia wobec ludzi będących na sali, tylko spokojnie powinna wytłumaczyć, że np. jest związana przepisami prawa itd. I nie może inaczej postąpić. A co zrobiła w tej konkretnej sytuacji pani sędzia? Ogłosiła, że dalsza część postanowienia będzie niejawna i wyszła.

O co tu taj chodzi? Przecież podstawową cechą wymiaru sprawiedliwości w demokratycznych krajach jest zasada jawności postępowania sądowego. Oczywiście ze względu na obawę o zakłócenie porządku publicznego, czy naruszenie ważnego prywatnego interesu, to sąd może uchylić jawność rozprawy. Ale w takim przypadku tym ludziom, którzy byli na sali należały się słowa wyjaśnienia. Gdybym ja był wtedy na sali, to tortem bym nie rzucił, ale szlag mógłby mnie trafić na pewno.

 

Pojawiły się wezwania do zwiększenia bezpieczeństwa sędziów. Czy jest to konieczne?

System bezpieczeństwa w polskich sądach jest zagwarantowany. Po co są te wszystkie bramki wykrywające przedmioty metalowe? W każdym sądzie są strażnicy. Ja nie słyszałem o innych tego typu incydentach poza tym. Nie widzę konieczności wzmagania jakichś specjalnych akcji zabezpieczających sądy i sędziów.

 

Słychać także głosy nawołujące do bardzo surowego ukarania sprawcy. Przyłączyłby się pan do nich?

Gdybym orzekał w tej sprawie, to uznałbym go winnym, ale odstąpił od wykonania kary. Można nawet potraktować ten czyn jako działanie w stanie silnego wzburzenia.

Czekam w ogóle na oświadczenie pani sędzi, czy czuje się bardzo obrażona, znieważona. W tej sprawie musi wystąpić jako świadek.

 

Rozmawiał Sławomir Sieradzki

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych