NASZ WYWIAD. Ks. Skrzypczak o zarzutach wobec Franciszka: Ktokolwiek zostałby wybrany na papieża, spotkałby się z próbą odebrania mu wiarygodności

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. PAP/EPA
Fot. PAP/EPA

wPolityce.pl: Papież Franciszek dopiero co został wybrany, a już pojawiają się oskarżenia o jego rzekomą współpracę z juntą wojskową w Argentynie. Mówi się o milczeniu argentyńskiego biskupa czy wręcz o donosach na lewicujących księży. Czy te zarzuty są prawdziwe?

Ks. Robert Skrzypczak: Zanim odniosę się do konkretów związanych z tymi oskarżeniami, pozwolę sobie na bardziej uniwersalną odpowiedź.

Mylnie rozumując bezbożni mówili sobie: Zróbmy zasadzkę na sprawiedliwego, bo nam niewygodny: sprzeciwia się naszym sprawom, zarzuca nam łamanie prawa, wypomina nam błędy naszych obyczajów. Chełpi się, że zna Boga, zwie siebie dzieckiem Pańskim. Jest potępieniem naszych zamysłów, sam widok jego jest dla nas przykry, bo życie jego niepodobne do innych i drogi jego odmienne. Uznał nas za coś fałszywego i stroni od dróg naszych jak od nieczystości. Kres sprawiedliwych ogłasza za szczęśliwy i chełpi się Bogiem jako ojcem.

To Księga Mądrości. Moim zdaniem jakikolwiek papież by nie został wybrany, od razu środowiska nieprzychylne Kościołowi szukałyby jakiegoś sposobu, by odebrać papieżowi wiarygodność, by wmontować go w jakąś aferę. Oczywiście nikt z nas nie jest w stanie przedstawić z detalami trudnej historii wojny domowej w Argentynie i roli, jaką wówczas odebrał Kościół. Prawdopodobnie było tak, że jakaś część Kościoła w Argentynie sprzyjała juncie, jakaś część opowiedziała się za komunistycznymi partyzantami, a jeszcze jakaś część przyjęła postawę niewchodzenia bezpośrednio w politykę. Dzisiaj stawianie dziś zarzutów papieżowi Franciszkowi, jakoby sprzyjał juncie i był bezpośrednio odpowiedzialny np. za skazanie rodzin czy dzieci jest absurdalne, bo nie był wtedy nawet biskupem. Stawia mu się też absurdalne zarzuty, że wydał dwóch kapłanów, którzy byli związani z lewicową partyzantką. Już kardynał Bergoglio musiał się z tego tłumaczyć przed sądem – wówczas sąd nie dopatrzył się żadnej winy po stronie kardynała. Więcej, dowiadujemy się, że jako biskup prosił u dyktatora o ułaskawienie tych dwóch kapłanów, którzy zostali w końcu zwolnieni z więzienia. Jeden z nich stawiał ostre zarzuty zdrady, drugi mówił o wielkiej pomocy, jakiej udzielił im kardynał Bergoglio. Do sprawy odniósł się także argentyński laureat Nagrody Nobla, który po wielokroć powtarzał swoją opinię, że kardynał nigdy nie był zaangażowany we wspieranie junty wojskowej. Co mocno denerwuje tych komentatorów, o których mówimy, to fakt, że papież Franciszek będzie też mocnym znakiem sprzeciwu. Widać to było po reakcji prezydent Argentyny…

CZYTAJ WIĘCEJ: Prezydent Argentyny w szoku. "Nie mogliśmy mieć większego pecha!" - tak reagowali urzędnicy prezydenccy na wybór papieża

 

To jednak nie pierwsze tego typu zarzuty wobec wybranego papieża.

Zdecydowanie. Papież Benedykt XVI miał bardzo trudny pontyfikat, bo robiono wszystko, by zagłuszyć jego nauczanie, próbując zmusić go do reakcji na absurdalne zarzuty. Środowiska niechętne Kościołowi i przede wszystkim jego niezmiennemu nauczaniu moralnemu, próbowały wykorzystać adwokatów, by doprowadzić do aresztowania papieża, gdy wyląduje w Londynie podczas swojej ostatniej wizyty, apelowano o postawienie go przed Europejski Trybunał Sprawiedliwości jako szefa międzynarodowej grupy przestępczej, były zarzuty o przynależność do Hitlerjugend.

Chodzi o utopienie papieża w konieczności tłumaczenia się ze spraw, które są nie do wyjaśnienia. Każdemu polskiemu hierarsze można by postawić podobne absurdalne zarzuty, zresztą próbowano to robić. Istnieje wiele środowisk, dla których Kościół jest wrogiem z tego powodu, że nie podtrzymuje ich stanowiska i nie chce się dostosować do indywidualnych gustów.

 

Pierwsza reakcja większości komentatorów i mediów była jednak nadspodziewanie pozytywna – podziwiano jego skromność, wręcz cieszono się z takiego wyboru. Skąd ta późniejsza zmiana?

Faktycznie początkowo miało miejsce radosne przyjęcie papieża, to była chwila zapomnienia przez lewicowo-liberalne środowiska, które się zapomniały i wyraziły zachwyt w stosunku do nowego papieża – ze względu na jego skromny sposób życia, umiłowanie ubogich i ogromną prostotę. To było pozytywne zaskoczenie, że Kościół był w stanie wybrać tak dobrego papieża. Dlatego trzeba było od razu przygotować kontrnarrację, w której można było opluć Franciszka i obrzucić go błotem. Środowiska musiały szybko zebrać szyki i przygotować coś, co nie pozwoliłoby na całkiem pozytywne przyjęcie tego papieża. Walka na poziomie mediów polega na tym, kto uzyska prawo do pierwszej interpretacji wydarzenia czy osoby, bo one stają się niejako obowiązkowe – wszystko inne staje się polemiką.

 

A jak ksiądz odbiera tę "troskę" lewicowych komentatorów o przyszłość Kościoła?

Pamiętam, że jeszcze prof. Leszek Kołakowski, jeden z lepszych znawców marksizmu na świecie i był jednym z nielicznych myślicieli europejskiej lewicy, biorący w obronę nauczanie Jana Pawła II. Kołakowski powiedział, że Kościół jest jedyną instytucją, dzięki której Europa nie zwariowała. Oczywiście jeśli to jest jedyna instytucja, która stawia opór ideologii dostosowania wszystkiego do postnowoczesnej wizji świata. Kościół jako jedyny znak sprzeciwu, który nie sprzyja gustom tego świata i papież Franciszek całym sobą wspierał tę linię. Nawet jego wczorajsza homilia o tym świadczy – mówił, że Kościół, który nie staje po stronie Chrystusa, stanie się zwykłą instytucją pożytku publicznego, w najlepszym razie czymś na kształt wolontariatu. Mówił także o tym, że kto nie zwraca się do Jezusa, staje się światowcem i służy demonowi. To musi działać na środowiska, które na chwilę dały się uwieść prostocie papieża Franciszka.

 

Mówił ksiądz o tym, że Kościół powinien być znakiem sprzeciwu, być może ostatnią ostoją przed "zwariowanym" światem. Tylko czy sam sprzeciw wystarczy? Nie sposób nie odnieść wrażenia, że Kościół, zwłaszcza w Europie, nie potrafi przeciwdziałać fali postępowości. Zresztą i w Argentynie nie do końca się to udało.

Za dużo powiedziane. Podobny zarzut można byłoby postawić kardynałowi Wyszyńskiemu, że nie potrafił powstrzymać pojawienia się komunizmu w Polsce. Rzeczywiście Kościół w Argentynie jest za słaby, by przeciwstawić się międzynarodowej korporacji politycznej, która przez rządy krajowe próbuje wprowadzić uniformizację wizji świata od strony ideologicznej, etycznej itd. i narzucić wizję świata bez Boga. Z drugiej strony proszę zwrócić uwagę na reakcję wiernych w Argentynie. To są ludzie, którzy nie wyglądają na zapuszczone owce bez pasterza; nie są dotkniętymi europejskim pesymizmem. Warto porównać to, w jaki sposób zareagowali Niemcy na wybór Benedykta XVI i jak papieża Franciszka przyjęli Argentyńczycy. To jest inna kondycja duchowa, inny kraj. Widzę o wiele więcej podobieństwa między duchem Polaków z 1978 roku i duchem Argentyńczyków z 2013 r. niż między duchem sytej, czasem przeżartej Europy Zachodniej, która – jak mówił Buttiglione – biorąc pod uwagę wprowadzane prawa, jakby chciała popełnić zbiorowe samobójstwo. Rzeczywiście, jeśli staje św. Franciszek w obliczu kogoś, kto próbuje popełnić samobójstwo, to jego reakcja nie będzie pełna zachwytu. Cierpliwości. Świat potrzebuje uzyskać od Kościoła argumenty – to muszą być argumenty ewangelii, racjonalne, ale nowy papież wie, że argument, który dotrze do zagubionego człowieka, będzie argumentem miłości, argumentem krzyża. Jeśli nie przekonamy słowem, to być może przekonamy ofiarą swojego życia.

Dziękuję za rozmowę.

not. maf

CZYTAJ TAKŻE: Skandaliczna ocena wyboru nowego papieża przez dyrektor poznańskiego teatru: "No i wybrali ch..." Czy otrzyma kolejną dotację na swoją działalność?

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych