Program Jana Pospieszalskiego "Bliżej" poświęcony był tym razem problemowi wykupu polskich ziem przez zagraniczne spółki i inwestorów. Właśnie z tego powodu w województwie zachodniopomorskim, gdzie problemy rolników są największe, trwa protest, z którego felietony pokazywał w programie Pospieszalski. Szerzej o kłopotach rolników informowaliśmy na wPolityce.pl.
CZYTAJ WIĘCEJ: NASZ WYWIAD. Rolnik Edward Kosmal: "tysiące hektarów ziemi zostało już sprzedanych obcym spółkom poprzez podstawione osoby, tzw. słupy"
Za chwilę możemy być państwem bez ziemi, a to byłaby dla nas ogromna tragedia
– mówił burmistrz Pyrzyc, miejscowości w województwie zachodniopomorskim. Oceniał, że ponad 80% ziemi jest w rękach spółek z kapitałem zagranicznym. Istotę problemu wyjaśniali w kilku felietonach rolnicy, do których z kamerą pojechał Jan Pospieszalski.
Jeden z protestujących rolników, Edward Kosmal był gościem programu "Bliżej":
Tak to wygląda we wszystkich rejonach po PGR, zwłaszcza w Pomorskiem, zachodniopomorskim i lubuskim. Wszyscy mamy podobne problemy. Zaczęło się to po przejęciu PGR-ów, już wtedy nastąpią gehenna, ziemia nie była kierowana do rolników
- opisywał problem Kosmal.
Leszek Świętochowski, prezes Agencji Nieruchomości Rolnej, choć zapewniał, że urzędnicy widzą problem, to jednak kłopoty są o wiele bardziej złożone, a przez to trudne do rozwiązania:
Chcę powiedzieć jednoznacznie, że Agencja postępuje jednoznacznie z przepisami prawa i nie sprzedajemy polskiej ziemi cudzoziemcom. (…) Jest problem spółek polskich z mniejszościowym kapitałem zagranicznym. Zidentyfikowaliśmy ten problem, to zjawisko jest nasilone w woj. Zachodniopomorskim. (…) Dzisiaj nawet na komisji senackiej powiedziałem, że dodatkowe 500 tys. hektarów powinniśmy przekazać na rzecz gospodarstw rodzinnych
- zapewniał Świętochowski.
Kosmal ripostował:
Tylko, że te przetargi wygrają ci, którzy mają pieniądze. Tak jest w całym woj. zachodniopomorskim – ponad połowa ziemi – w różnej postaci prawnej – jest kontrolowana przez spółki z obcym kapitałem.
Z kolei Wiktor Szmulewicz, prezes Krajowej Rady Izb Rolniczych zwracał uwagę na inny aspekt problemu:
Izba sobie zdaje sprawę, wspieramy cele protestujących, bo w całym kraju rolnicy nie mieli możliwości zakupu ziemi, a jeśli już – to były to gorsze kawałki. Niby w konstytucji mamy zapisane, że gospodarstwo rodzime jest podstawą, ale nigdy nie było to realizowane
- oceniał Szmulewicz.
Zbigniew Obrocki, inny z protestujących przywołał sytuację z jednej z małych miejscowości:
Była taka sytuacja, że jedna ze spółek zbankrutowała i na rynek weszła spora ilość ziemi; rolnicy zaczęli się organizować, by mogli przystąpić do dzierżawy lub wykupu. Tymczasem na polu, które było przeznaczone na przetarg, coś się dzieje, jeżdżą traktory. Okazało się, że pole było zasiewane, w dodatku w nocy – jest bowiem taka możliwość, że ziemia jest wyłączona z uprawy, a jeżeli będzie ona obsiana, to nie pójdzie na przetarg. I z takiej furtki postanowiono skorzystać. Za pomocą takiego procederu były po prostu przejmowane pola – były wyspecjalizowane spółki, które się tym zajmowały. Oni z tego bardzo dobrze żyli, a taki proceder funkcjonował dobrych parę lat, oczywiście bez reakcji polskich władz
- opisywał Obrocki.
Senator Jerzy Chróścikowski z Prawa i Sprawiedliwości, kontynuując problem odpowiedzialności rządzących, mówił, że w innych sprawach władza jest bardzo aktywna, a przy problemach rolników jest inaczej:
Ten problem nie jest nowy. Strajki powstawały po to, by ziemię mieć na własność. Jak widać, od 1989 roku niewiele się zmieniło, dalej mamy ten problem – rolnicy nie mogą nabyć ziemi. Dziś po tylu latach okazuje się, że ta ziemia jest niezgodnie z prawem, albo obejściem prawa, bo spółki robią to na granicy prawa, to nie ma żadnej kontroli ze strony urzędów. Normalnego obywatela tysiąc razy prześwietlą, skąd ma pieniądze, dlaczego wziął kredyt, tymczasem w tym wypadku pozwala się na takie procedery
- mówił Chróścikowski.
Obrocki przywołał też przykłady innych państw i tego, w jaki sposób z problemem radzą sobie inne kraje:
Zobaczmy, jak ten proces zadbania o ziemię wygląda w Danii, Francji czy Niemczech. To samorządy i związki decydują, do kogo ta ziemia trafia. Samorządy lokalne prześwietlają tych, którzy chcą nabyć ziemię i w zasadzie nie ma możliwości, by zagraniczni udziałowcy kupili te ziemię. U nas spółki mają na początku niby kapitał polski, kupują ziemie rolne, a potem okazuje się, że spółka coraz bardziej staje się zagraniczna. To problem tych słupów
- opisywał Obrocki.
Problemowi regulacji prawnych w Polsce swoją wypowiedź poświęcił też Chróścikowski, zwracając uwagę, że instytucje, które miały kontrolować te procesy, są pod presją Ministerstwa Finansów:
Te regulacje nie są szczelne, różnice między tym, co jest na papierze, a rzeczywistością są ogromne. Problem leży w tym, że wielokrotnie próbowaliśmy zmienić przepisy, wielu polityków wyjeżdżało do Francji, oglądało, jak działa to za granicą i nic się nie dzieje. Obrót ziemią musi być kontrolowany przez specjalne instytucje, które dbają o to, by ziemie trafiały głównie do rodzimych rolników. W Polsce takie instytucje muszą realizować tzw. plan finansowy Ministerstwa Finansów, i wszystko odbija się o pieniądze, a te mają zagraniczni właściciele
- mówił senator PiS.
Istotę problemu podsumował Edward Kosmal. Protestujący rolnik wypunktował zapewnienia i obietnice prezesa Agencji Nieruchomości Rolnej:
Mówimy o tym tak, jakby Agencja nie widziała problemu. Mówmy o faktach – połowa ziemi jest we władaniu zagranicznych spółek. Brak kontroli, brak nadzoru właścicielskiego – państwo nie powoduje tego procesu – powoduje wielką patologię. Nie ma polityki wobec tej ziemi. Inni sobie potrafili z tym problemem poradzić. Nie zejdziemy z tych barykad, dopóki ziemia nie wróci w ręce Polaków, polskich rolników. (…) Chcemy mieć jako czynnik społeczny wpływ na to, do kogo i w jaki sposób trafia polska ziemia
- puentował Kosmal.
Całość programu można obejrzeć na stronach internetowych TVP.
maf
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/148424-blizej-o-problemach-i-protestach-polskich-rolnikow-nie-zejdziemy-z-tych-barykad-dopoki-ziemia-nie-wroci-w-rece-polakow