wPolityce.pl: Kilka tygodni temu na portalu ujawniliśmy, że polskie służby specjalne (m.in. SWW) otrzymały sygnał o możliwym zagrożeniu samolotu jednego z krajów UE. Płk Pawlikowski zaznaczał, że w ostrzeżeniach miało chodzić o zagrożenie samolotu z przywódcą państwa Unii na pokładzie. W czwartek z kolei publikowaliśmy pisma z KPRM, Kancelarii Prezydenta i BBN, które twierdzą, że o tych ostrzeżeniach nic nie wiedziały. Jak Pan to ocenia?
Bogdan Święczkowski, były szef ABW: Takie sygnały przede wszystkim powinny trafić do służb specjalnych, w szczególności zaś do BOR i SG. Ewentualne zagrożenie terrorystyczne dotyczyło samolotów, dlatego powinno wywołać reakcję Biura i Straży Granicznej. Ostrzeżenia powinny trafić również do ministra odpowiedzialnego za transport powietrzny. W 2010 roku to był minister infrastruktury. Ten sygnał w oczywisty sposób powinien również trafić do najważniejszych instytucji w państwie. Ja sobie nie wyobrażam, by takie sygnały nie zostały przekazane. One powinny trafić do BBN, Kancelarii Prezydenta oraz Kancelarii Premiera. Jeśli stosowne wiadomości do tych instytucji nie trafiły, to wskazuje na bardzo istotne zaniedbanie. Nie wyobrażam sobie również, by poziom zagrożenia nie został podwyższony. Jeśli sygnały były wiarygodne, w służbach istnieją procedury związane z podwyższeniem stopnia zagrożenia terrorystycznego. Pytanie, na ile wiarygodna była wiadomość o możliwym zagrożeniu.
Jeśli nie była wiarygodna, sygnał o zagrożeniu nie musiałby trafić do najważniejszych urzędów?
Ten sygnał powinien trafić do najważniejszych instytucji tak czy inaczej. Gdy ja byłem szefem ABW, a BORem kierował płk Andrzej Pawlikowski informacje ważne dla bezpieczeństwa państwa były przekazywane między naszymi służbami w sposób natychmiastowy. Biuro musi mieć wszelkie sygnały o zagrożeniu, żeby móc podejmować stosowne decyzje dot. zabezpieczenia osób ochranianych. Wymiana informacji między służbami, a innymi instytucjami zajmującymi się bezpieczeństwem państwa, powinny być przekazywane natychmiast, bez zbędnej biurokracji. Być może w omawianym przypadku informacje nie były przekazywane z uwagi na biurokratyczne podejście do spraw bezpieczeństwa narodowego, którym zdaje się kierować obecna władza.
Czy kanały komunikacji pozostawiają zawsze ślady w dokumentacji? Może wiadomości przekazywano ustnie...
Jeśli zagrożenie jest realne i może być nagłe, informacja powinna być przekazywana w sposób natychmiastowy. Jednak potem musi być potwierdzana różnymi dokumentami. To musi się wiązać z dokumentacją. Są dwa kanały komunikacji - oficjalna biurokratyczna oraz praktyczna, która często odbywa się kanałami niejawnymi. Służby dysponują kanałami komunikacji niejawnej nie tylko w sposób audio. Służby mogą również przesłać w sposób szyfrowany dokumenty itd. Komunikacja może sie odbywać w sposób doraźny i natychmiastowy. Jednak dokumentacja musi być wytworzona. Nawet jeśli ostrzeżenia miałyby być mało realne czy zbyt ogólne, sygnał ze stosownym komentarzem powinien trafić do najważniejszych instytucji państwa. Istotne jest również, jaka obca służba była źródłem ostrzeżeń, czy była to agencja wiarygodna itp. Bez względu na ocenę tych informacji urzędy państwowe powinny taki sygnał otrzymać. Od tego są służby specjalne, one mają przede wszystkim informować. Najważniejsze osoby w państwie powinny być świadome takich zagrożeń. Choćby po to, by móc podejmować stosowne decyzje w oparciu o takie ostrzeżenia.
Rozmawiał Stanisław Żaryn
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/147511-trzy-pytania-do-bogdana-swieczkowskiego-jesli-wiadomosci-o-ostrzezeniach-nie-trafily-do-najwazniejszych-instytucji-to-wskazuje-na-istotne-zaniedbanie