Prof. Krasnodębski: "artykuł o Smoleńsku w Die Welt i sposób jego wyeksponowania pokazują, że bariera milczenia pęka"

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
fot. wPolityce.pl
fot. wPolityce.pl

Można tylko pogratulować panu Gnauckowi rzetelności i zastanawiać się, dlaczego redaktor naczelny Die Welt teraz to puścił, dlaczego też tak, a nie inaczej ułożył tę stronę. To świadczy tez o tym, że ta bariera milczenia pęka. To jest też zapewne zasługa artykułu Cezarego Gmyza - mówi prof. Zdzisław Krasnodębski o artykule nt. katastrofy smoleńskiej opublikowanym w niemieckim tygodniku Die Welt.

wPolityce.pl: Do tej pory niemiecka prasa raczej przyjmowała oficjalną, rządową wersję wydarzeń dotyczących katastrofy smoleńskiej. Artykuł w Die Welt jest zupełnie inny, jest mowa o narastających wątpliwościach, o porozumieniu rządów w Moskwie i w Warszawie. Czy to jest jakiś przełom w polityce informacyjnej mediów niemieckich o tej sprawie?

prof. Zdzisław Krasnodębski: To jest praca dziennikarza, którego akurat osobiście znam i bardzo cenię. Gerhard Gnauck od lat mieszka w Polsce i zawsze wyróżniał się na tle innych korespondentów. Jest to pierwszy rzeczowy artykuł omawiający sytuacje obecną wokół Smoleńska, ale on nie będzie pewnie zaskoczeniem dla nikogo z polskich czytelników, dla niemieckich już tak. Ostatnio przebiła się tylko informacja z Rzeczpospolitej o trotylu we wraku, potem jej zdementowanie przez prokuraturę i koniec. Wcześniejsze artykuły były pisane raczej w tonie prześmiewczym, o teoriach spiskowych, albo - jak Die Zeit - że chodzi o zemstę Jarosława Kaczyńskiego, który jest straumatyzowany, tego typu tania demagogia. Natomiast ten artykuł jest artykułem rzeczowym i zaskakujące jest jego wyeksponowanie w gazecie. W internecie jest on podany w takiej skromniejszej formie, ale w wersji papierowej, w głównym wydaniu zajmuje czołowe miejsce na stronie szóstej, gdzie zaczynają się informacje ze świata. Na tej samej stronie jest jeszcze w ramce wywiad z prokuratorem Seremetem, który sprawia wrażenie bezsilności polskiej prokuratury wobec Rosji. A oprócz tego na tej stronie są jeszcze dwa artykuły, jeden dotyczy polityki syryjskiej, a poniżej tego artykułu polskiego jest jeszcze informacja o krytyce Kremla przed zbliżającymi się rosyjsko-niemieckimi konsultacjami podczas forum obywatelskiego. Artykuł Gnaucka tak podany jest rzeczywiście najlepszym artykułem o sprawie smoleńskiej, jaki od czasów dni żałoby przeczytałem w prasie niemieckiej.

 

Mówi pan, że prasa dotychczas lekceważąco podchodziła do tych, którzy dążą do wyjaśnienia okoliczności katastrofy smoleńskiej. W tym artykule, już na poważnie, padają pytania o możliwość zamachu, o to, komu solą w oku siedział Lech Kaczyński. Czy ta zmiana retoryki prasy nie może wywołać wręcz zdziwienia niemieckiego czytelnika?

Opinia publiczna, czy też normalni obywatele, z którymi ja rozmawiam, moi koledzy na uniwersytecie, z którymi spotykam się także na konferencjach, lekarz, sąsiad, urzędnik państwowy - oni mieli swoje wątpliwości, z nimi można było rozmawiać. Interesujące jest także spojrzenie na komentarze, które ukazały się pod elektroniczną wersja tego artykułu. Oczywiście część odrzuca tę tezę o zamachu, bardzo często pojawiają się też opinie niechętne w stosunku do nas i do Lecha Kaczyńskiego, o którego śmierci mówi się, że wszyscy odetchnęli z ulgą. Ale są też opinie ludzi, którzy wiedzą, kim jest Putin, którzy wierzą, że takie rzeczy są możliwe. Natomiast, w jakim sensie ten artykuł jest przełomowy? Ja się zdziwiłem, że aż tak rzeczowy artykuł się ukazuje i zastanawiam się, czy kiedykolwiek na przykład Suddeutsche Zeitung się na coś takiego zdobędzie. Gnauck zawarł w tym tekście także wiele innych informacji, które po raz pierwszy docierają do niemieckiego czytelnika. Np. o nocnym spotkaniu panów Hajdarowicza i Grasia. Wcześniej w Niemczech nawet nie mówiło się o zwolnieniach dziennikarzy "Rzeczpospolitej", bo to przecież źle wygląda. Tutaj mówi się pozytywnie o przeszłości Antoniego Macierewicza, to są rzeczy, które w takiej formie nigdy się tu ukazywały. Kolejna sprawa poruszona w Die Welt to kłamstwo pani Kopacz, oczywiście w sposób wyważony, no ale zwraca się na to uwagę. Mówi się także o ekshumacjach. Można tylko pogratulować panu Gnauckowi rzetelności i zastanawiać się, dlaczego redaktor naczelny Die Welt teraz to puścił, dlaczego też tak, a nie inaczej ułożył tę stronę. To świadczy tez o tym, że ta bariera milczenia pęka. To jest też zapewne  zasługa tego artykułu Cezarego Gmyza.

 

Ma pan rzeczywiście takie wrażenie, że Gnauck napisał swój artykuł po publikacji Gmyza, że to był taki impuls do przełamania pewnej, jak pan to nazwał zmowy milczenia na temat Smoleńska?

W przeglądach prasy w radiu publicznym w zasadzie cytowane są tylko dwa tytuły z Polski, Gazeta Wyborcza i właśnie Rzeczypospolita. W tym momencie, kiedy artykuł Gmyza się ukazał, nie można było tego zlekceważyć. Zresztą tu najpierw się nawet obawiano, że to jest prawda. Potem odetchnięto z ulga, kiedy prokuratura zdementowała to nie dementując tak naprawdę niczego. Potem można było milczeć. Ale widać, że publikacja "Rzeczpospolitej" zadziałała i oddziałuje nadal. Cezaremu Gmyzowi należy być wdzięcznym. Być może dzięki takim artykułom będzie sie w końcu mówiło w Niemczech o takich sprawach jak czystki w telewizji publicznej? Bo wczoraj w niemieckiej prasie ukazał się bardzo ciekawy artykuł o sytuacji w mediach rumuńskich. O tym jaki tam jest straszliwy poziom i jakimi narzędziami politycznymi są w tej chwili rumuńskie media. Ja czekam, kiedy ukaże się taki artykuł o mediach w Polsce.

 

No tak, ale Cezarego Gmyza już w "Rzeczpospolitej" nie ma. Dzięki jego ostatniemu artykułowi opary prawdy o Smoleńsku i sytuacji w Polsce przebiły się do niemieckiej prasy, ale nie należy się kolejnych takich artykułów w "Rzeczpospolitej" spodziewać. Czyli co, uda się chyba ten nieprzychylny dla rządu przekaz wypływający z Polski uszczelnić?

Wszystko wskazuje na to, że nasz rząd na czele z naszym premierem będzie robił wszystko, żeby się uszczelniło. Wczoraj, jeśli chodzi o demonstrację z okazji Święta Niepodległości to poszedł bardzo jednoznaczny przekaz. Że była duża manifestacja nacjonalistów w Polsce, że oni zachowywali się brutalnie wobec policji i wywołali zamieszki. Jakie będą kolejne przekazy płynące z Polski, to zależy od nas. Te zmiany w "Rzeczpospolitej" sa wielkim osłabieniem, ale przypominam, że zmiany personalne zaczęły się już wraz z odwołaniem Pawła Lisickiego. Niektórzy ludzie od dłuższego czasu już nie mogli pisać w "Rzeczpospolitej, ja się do nich zaliczam. A przedtem wielokrotnie polemizowałem z mediami niemieckimi. Teraz ze strony "Rzeczpospolitej" niczego już się nie należy spodziewać, ze strony "Wyborczej" - wiadomo - także nie. Ale ta publikacja Gnaucka w Die Welt pokazuje, że usilna pracą można tego rodzaju barierę przebić. Taki artykuł się ukazuje, zatem, rozpowszechniajmy go i zachęcajmy korespondentów zagranicznych do pisania. Tu jest też ogromna rola dziennikarzy polskich, żeby z zagranicznymi kolegami rozmawiali, przekazywali im informacje, pytali, dlaczego nie piszą o pewnych rzeczach. To jest właśnie nasze zadanie.

Rozmawiał Marcin Wikło

CAŁY ARTYKUŁ CZYTAJ TUTAJ: TYLKO U NAS. Tłumaczenie artykułu z tygodnika "Die Welt". Kolejna niemiecka gazeta zastanawia się, czy Lech Kaczyński mógł paść ofiarą zamachu

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych