Wczoraj zakończyły się prawybory przed wyborami do Kongresu USA. Najciekawszy był wyścig o nominację Parti Republikańskiej w stanie Delaware. Tea Party i Sarah Palin odnieśli zwycięstwo - ich kandydatka wygrała z przedstawicielem estabilishmentu Partii Republikańskiej. Jednak jest to czysto pyrrusowy sukces.
Jeszcze kilka dni temu sprawa prawyborów w Delaware wydawała się jasna. Mike Castle, umiarkowany polityk z wieloletnim doświadczeniem miał je wygrać z łatwością. W listopadzie sondaże dawały mu niemal pewną wygraną z kandydatem Demokratów. Delaware miało być kluczowym stanem na drodze do odzyskania przez GOP kontroli nad Senatem.
Jednak Tea Party i Sarah Palin poparli mało znaną, skrajnie konserwatywną kandydatkę, Chrisitne O'Donnell. Kilkaset tysięcy dolarów na spoty TV i entuzjazm aktywistów Tea Party, a także ogromne zaskoczenie establishmentu Republikanów sprawiły, że wczoraj O'Donnell wygrała różnicą ponad 7%.
O'Donell ma na swoim koncie długi z poprzednich kampanii, i kilka mniejszych lub większych afer. Jak powiedział jeden z anonimowych polityków GOP, nie wygrałaby wyborów powszechnych nawet na hycla, nie mówiąc już o fotelu Senatora. W takim stanie jak Delaware, jej zwycięstwo z kandydatem Demokratów wydaje się bardzo mało prawdopodobne. Na Fox News przyznał to nawet Karl Rove, wieloletni doradca prezydenta Busha. W ten sposób Demokraci mogą ocalić kontrolę nad Senatem.
W ten właśnie sposób Tea Party odniosło pyrrusowe zwycięstwo, ku zadowoleniu amerykańskich lewicowych komentatorów i aktywistów, którzy gratulują Republikanom głupoty.
Wygląda na to, że ekstremizm nigdy nie popłaca.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/105595-pyrrusowe-zwyciestwo-tea-party-w-delaware